XXV

230 20 3
                                    

*POV Bulkhead*
- Bulkhead, jeśli możesz, zostań tutaj - Optimus zwrócił się do mnie z prośbą, kiedy zaprowadziliśmy Bumblebee do innego pomieszczenia.

Byłem za tym, żeby go związać, ale Prime powiedział, że to nasz przyjaciel i nie mamy podstaw osądzać go jako zdrajcę, dopóki nie zdobędziemy konkretnych dowodów.

Już chciałem go spytać, czy tak samo myślał o Wheeljacku, ale w ostatniej chwili ugryzłem się w język. Nie chciałem na razie rozpamiętywać dawne czasy.

Posadziliśmy Bumblebee na krześle. Autobot był półprzytomny. Pewnie Jazz rzucił nim o wiele mocniej niż się spodziewałem.

Nagle do pomieszczenia weszła Arcee.
- Co tu się dzieje? Usłyszeliśmy dziwny huk i... - urwała, gdy zobaczyła żółtego Autobota patrzącego gdzieś w przestrzeń. - Co mu się stało?

- Tego jeszcze nie wiemy. - odparł Prime. - Czy rodzeństwo nadal trenuje?

Arcee kiwnęła głową.

- Zostało z Sideswipe'em. Jeśli przeszkadzam, to...

- Nie, zostań. - przywódca Autobotów spojrzał na Bumblebee. - W razie gdyby coś się działo, zawołasz Ratcheta.

Autobotka podeszła bliżej i założyła ręce na piersi. Optimus zaczął zadawać pytania Bumblebee:

- Musisz wiedzieć, przyjacielu, że będę zadawać ci pytania nie dlatego, żeby zdobyć jakieś cenne informacje, ale dlatego, żeby dowiedzieć się, co ci się stało. Co robiłeś w tamtym budynku?

Autobot zaczął się jąkać.

- N-nie wiem. Ja nic n-nie pam-pamiętam.

- Kłamiesz! - krzyknąłem.

Dosyć tego! Przedtem usprawiedliwiałem Autobota, ale w tej chwili podzielałem opinię Jazza. Bumblebee musiał być zdrajcą. Co inaczej robiłby w tamtym miejscu z tymi ludźmi?

- Spokojnie - skarcił mnie Optimus. - Pozwól, że będę kontynuował.

Odwróciłem wzrok. Jak Prime mógł być taki spokojny? Ja dosłownie kipiałem ze złości.

- Twój przyjaciel widział cię obok trzech uzbrojonych ludzi. Wjechałeś do budynku, a następnie wróciłeś do bazy.

- Ja naprawdę nic nie pamiętam! Musicie mi uwierzyć!

Optimus schował ręce za plecami.

- Więc opowiedz nam wszystko co pamiętasz.

Bumblebee schował twarz w dłoniach, a następnie popatrzył na Prime'a.

- Pamiętam jak Mike opowiadał o eksperymencie. Potem usłyszałem głos. Kobiecy. Myślałem, że to Amy coś do mnie mówiła, ale ten głos jakby siedział w mojej głowie. Kazał mi jechać, a ja nie mogłem się temu oprzeć. Potem już tylko pustka. Oprzytomniałem, kiedy Jazz rzucił mną o ścianę. - spuścił głowę.

Mówił to z takim wyrzutem jakby żałował. A może tylko udawał?
Tylko z tego co mówił Bee, to brzmiało jak coś niemożliwego. W jaki sposób można było tak manipulować Autobotem?

Optimus spytał go jeszcze:

- Powiedz, czy słyszałeś już wcześniej ten głos?

Bumblebee zamyślił się na chwilę.

- Tak. Jakieś dwa razy.

- W porządku. Arcee - przywódca zwrócił się do milczącej do tej pory Autobotki. - Zaprowadź go do Ratcheta. Musi go przebadać, bo jeśli rzeczywiście mówi prawdę, mamy poważny problem.

*POV Mike*
Po skończonym treningu udaliśmy się do swoich pokoi, by wziąć prysznic i przebrać się. Następnie poszliśmy do jadalni. Oczywiście, jak na taki duży budynek musieliśmy się zgubić, ale na szczęście w końcu dotarliśmy na miejsce.

Jadalnia była połączona z kuchnią, gdzie mogliśmy przygotować sobie posiłek. Była pora kolacji, więc zrobiłem dla mojego rodzeństwa kanapki z szynką, serem i pomidorem, a następnie podałem im na stół. Wszyscy rzucili się niczym wygłodniałe lwy.

Pokręciłem głową rozbawiony i powiedziałem:

- Może zostawicie też trochę dla mnie, co?

Cole spojrzał na swoją nadgryzioną kanapkę i podsunął mi ją pod nos.

- Proszę, ja już się najadłem. - powiedział z pełną buzią.

Darcy parsknęła. Po chwili wszyscy wybuchliśmy śmiechem.

Dawno się tak nie czułem. Zawsze pojawiały się jakieś problemy i nie miałem nawet czasu na odrobinę relaksu.

Zauważyłem, że mało spędzaliśmy ze sobą czasu. Oni chodzili do szkoły, ja zajmowałem się domem. Wieczorem każdy zamykał się w swoim pokoju. Mimo to, nie oddaliliśmy się od siebie. Wręcz przeciwnie.

Teraz czułem, że mogliśmy normalnie żyć. Bez strachu, że ktoś odkryje nasze zdolności. Bo nasi przyjaciele o tym wiedzieli i nie musieliśmy się więcej bać.

Chwila... Czy ja pomyślałem "przyjaciele"? W sumie nie byłem tak do końca pewny, za kogo ich uważałem. Znajomi? Raczej nie. Dziwnie to brzmiało. Obcy z innej planety byli naszymi znajomymi. Jeszcze tydzień temu wyśmiałbym takie coś.

Mimo, że nie znałem zbyt dobrze ani Autobotów, ani Chloe i jej matki, to w pewnym stopniu czułem, że są nam bliscy. To prawda, na początku była pewna konfrontacja, ale to przeszłość. Teraz byliśmy zdani tylko na siebie.
Nie wiedziałem jednak, czy moje młodsze rodzeństwo czuło to samo co ja.

- Ziemia do Mike'a! Halo! - z zamyślenia wyrwał mnie głos Maddy.

Zamrugałem i spojrzałem na nią.

- Tak, tak jestem. Po prostu zamyśliłem się. O czym mówiliście?

Darcy westchnęła i powiedziała:

- Mówiliśmy o tym, że czas pomścić naszych rodziców. - rozłożyła ręce - Siedzimy w tej całej bazie i nic nie robimy tylko trenujemy. A teraz, kiedy znamy naszych wrogów...

- O, nie. - zaprzeczyłem stanowczo. - Jeśli chodzi o zemstę, powinniśmy poprosić o pomoc Autoboty.

- Jestem za. - poparł mnie Cole.

Bliźniaczki spojrzały na nas jak na idiotów.

- A wiesz, co powie Optimus? - spytała retorycznie Maddy. - Czeka was szkolenie, nie jesteście gotowi. - zniżyła głos, by przypominał przywódcę Autobotów.

- Nie będziemy robić nic za ich plecami. Kiedy nadejdzie odpowiednia pora, pomścimy rodziców i to z ich pomocą. A teraz sio, idźcie spać - machnąłem ręką w stronę wyjścia z jadalni. - Jest już grubo po północy.

Darcy chciała jeszcze coś powiedzieć, ale Maddy posłała jej karcące spojrzenie. Obie wyszły z jadalni, mówiąc niechętnie "dobranoc".

Cole został, by pomóc mi przy zmywaniu. Kiedy myłem talerze, brat zaczął:

- I co o tym myślisz?

- O czym? - spytałem zbity z tropu.

- O tym, co powiedziały bliźniaczki. Nie podoba mi się to.

- Masz rację - westchnąłem - Trzeba je mieć na oku. Nie wiadomo jaki wywiną numer.

Hej :)
Cholercia, znowu 10 dni opóźnienia.
Chciałam wyrobić się do wakacji, ale chyba nic z tego nie wyjdzie. Nie mam po prostu czasu ani publikować rozdziałów, ani pisać nowych na kompie.
Musicie być cierpliwi :)
Ale za to na wakacjach będę miała więcej czasu. Co prawda będą obozy i inne wyjazdy, ale myślę, że się wyrobię. 
Pozdrawiam!
Ola00417

Obcy są wśród nas: PrzymierzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz