XLIV

234 19 10
                                    

*POV Darcy*

Mike'a udało się uratować. Obudził się akurat w dniu pogrzebu Cole'a, Maddy i oficera Krane'a. Jednak nie mógł wziąć udziału w ceremonii ze względu na słaby stan zdrowia.

Wszyscy zebraliśmy się na cmentarzu. Był to cichy pogrzeb, brali w nim udział tylko żołnierze, Autoboty oraz ja, Chloe, Adam i doktor Jenkins.

Dowiedziałam się, że Amy chciała wskrzesić moje rodzeństwo za pomocą Energonu. Doceniałam to, ale uważałam, że nie możemy odwracać tego co już się wydarzyło. Nasze losy są już przesądzone i nie powinno się tego zmieniać.

Jednak jakaś cząstka mnie chciała, żeby oni znów byli ze mną i Mike'em. To zrozumiałe.

Czułam ból i rozpacz, ale wiedziałam, że Cole i Maddy zawsze będą koło mnie, mimo że już nigdy ich nie zobaczę.

Dlatego pogodziłam się z tym. Wszyscy kiedyś umrzemy i, czy tego chcemy czy nie, stracimy również swoich bliskich.

Ale wiedziałam jedno. Emma oraz jej organizacja zapłacą za nasze cierpienia. Zemszczę się za rodziców, za Cole'a i Maddy.

Dlatego lepiej niech się przygotują.
Bo razem z drużyną pokażemy im, że to co się stało, wzmocniło nas jeszcze bardziej. I tym razem to my wygramy.

*POV Chloe*

Minęło pól roku. Ja, Adam i Darcy wróciliśmy do szkoły. Mieliśmy dużo zaległości, ale wspólnymi siłami daliśmy radę.

W końcu wyrobiłam sobie prawo jazdy i mogłam przyjeżdżać do bazy bez proszenia o to jakiegoś Autobota.

Swoją drogą, ja i Adam postanowiliśmy spróbować czegoś nowego, mianowicie zostaliśmy parą.
Chłopak był wobec mnie bardzo opiekuńczy i za to bardzo go kochałam.

Adam był dorosły, a pieniądze, które jego rodzice wykupili w polisie, przeznaczył na piękny dwupiętrowy domek. Uwielbiałam w nim przebywać.

Czternastego marca obchodziłam swoje osiemnaste urodziny. Nie robiłam hucznej imprezy, wolałam spędzić wtedy czas w gronie najbliższych przyjaciół.

Darcy i Mike dzięki pomocy Ratcheta odzyskali zdolności. Razem z nimi trenowałam trzy razy w tygodniu.

Oboje powoli dochodzili do siebie po śmierci Maddy i Cole'a. Na początku było ciężko, ale dzięki długim rozmowom ze mną i Adamem, miałam wrażenie, że stworzyliśmy pewnego rodzaju więź.

Rozmawiałam akurat z Jazzem, kiedy podszedł do nas Adam. Objął mnie i pocałował czule.

- Fuj! - rzucił Autobot - Weźcie tak nie róbcie, bo to jest obrzydliwe!

Zaśmiałam się, a Adam powiedział:

- Czyli nie muszę być zazdrosny? Przynajmniej nie będę musiał konkurować z robotem o moją dziewczynę.

Parsknęłam z rozbawieniem.

- Gdyby Jazz był człowiekiem, może wtedy musiałabym wybierać. - powiedziałam żartobliwie.

Adam udał, że to go uraziło, a Jazz odparł:

- Twierdzisz, że jestem przystojny? Dzięki, ale wolałbym, gdybyś powiedziała, że jestem najlepszym wojownikiem, lepszym nawet od Prime'a.

- Słyszałem. - dotarł do nas głos Optimusa, który robił coś przy komputerze.

Ja, Adam i Jazz wybuchliśmy śmiechem.

- Nareszcie. - powiedziałam.

- Co "nareszcie"? - spytał mnie chłopak.

- Nareszcie możemy swobodnie odetchnąć po tym wszystkim co się stało. Ale to nas tylko wzmocniło. Kiedy znów nadejdzie czas, by walczyć, będziemy gotowi. Jesteśmy niepokonaną drużyną.

Bo taka była prawda.

Koniec.

Hej :)
I tak prezentuje się koniec drugiej części "Obcy są wśród nas".
Chciałam już dzisiaj skończyć to opowiadanie, dlatego wstawiłam trzy rozdziały w ciągu jednego dnia xD
Resztę dopowiem w kolejnym rozdziale, albo raczej w niespodziance, którą dla Was przygotowałam :)
Do zobaczenia za chwilę! ;)

Obcy są wśród nas: PrzymierzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz