XXIII

228 22 7
                                    

*POV Chloe*
W końcu wróciłam do domu. Spojrzałam na zegarek. Była piętnasta trzydzieści. Zostało bardzo dużo czasu.
Ponieważ była niedziela, musiałam się pouczyć. Jednak nie potrafiłam się skupić. Bałam się. I to bardzo.
Ale musiałam iść. Trzeba jeszcze było wykombinować jak wymknąć się z domu.

Zmusiłam się do nauki. Około dwudziestej drugiej skończyłam odrabiać lekcje. Ponownie spojrzałam na zegarek zawieszony na ścianie. Zostało mi półtorej godziny do wyjścia.
Usłyszałam trzask frontowych drzwi. Zapewne mama. Zeszłam na dół i zobaczyłam matkę, która zmęczona padła na fotel i zamknęła oczy.
Domyśliłam się, że pracowała cały czas w laboratorium i dlatego była taka wyczerpana.
Podeszłam do niej i okryłam ją kocem.

- Dobranoc, kochanie. - wymamrotała.

Pocałowałam ją w czoło i poszłam na górę.

Przez ponad godzinę chodziłam zdenerwowana po swoim pokoju. Nie musiałam się już martwić wymykaniem z domu, bo mama spała jak zabita.
Postanowiłam coś zjeść. Miałam jeszcze pół godziny do wyjścia, więc zrobiłam sobie kanapkę, ale mój żołądek nie odczuwał głodu. Ścisnął się ze strachu i przez to straciłam apetyt.

W końcu wybiła dwudziesta trzecia trzydzieści. Na podwórku było już dosyć chłodno, dlatego ubrałam kurtkę. Wzięłam torebkę z fiolkami i wyszłam z domu.
Odmówiłam krótką modlitwę i skierowałam się na wskazaną przez kobietę ulicę.

*POV Bulkhead*
Czekałem. Nawet nie wiedziałem, ile czasu minęło, kiedy zobaczyłem jak Bumblebee wyjeżdża z budynku i kieruje się w stronę bazy.

- Co mam robić? - spytałem Optimusa.

- Jedź za nim. - usłyszałem. - Kiedy zjawi się w bazie, przesłuchamy go.

Ruszyłem za Autobotem.
Nie mogłem w to uwierzyć. Bee współpracował z jakąś korporacją, w dodatku nie informując nas o tym. Był zdrajcą? Nie, to niemożliwe. Z pewnością było jakieś logiczne wyjaśnienie. Jednak kiedy zobaczyłem go w tym miejscu, poczułem, jakby ktoś wbił mi miecz w iskrę.
Bumblebee zawsze był wobec nas lojalny.

Dojechałem na miejsce. Przede mną jechał Bee. Kiedy wjechaliśmy do środka, Optimus, Jazz i Ratchet już na nas czekali.
Gdy Bumblebee się przemienił, Jazz chwycił go za szyję i podniósł. Następnie rzucił nim o ścianę. Bee nie miał nawet czasu zareagować.

- Hej! Spokojnie, Jazz! Najpierw go przesłuchamy! - Ratchet próbował powstrzymać Autobota - Bulkhead, pomóż mi go przytrzymać.

Przemieniłem się i złapałem Jazza za lewe ramię. Ratchet trzymał prawe. Dzięki temu unieruchomiliśmy go.

- Uspokój się, Jazz. - Optimus zwrócił się do Autobota, który cały czas się szarpał. - Przesłucham go.

Jednak Jazz nie dawał za wygraną. Cały czas się szarpał, by dopaść Bumblebee.

- Uspokoić się?! Jak mogę być spokojny?! On nas zdradził! Jest nas zaledwie garstka, mamy tylu wrogów, a on odwraca się od nas, by współpracować z kimś innym! Myślałem, że jest naszym przyjacielem! - podkreślił ostatnie słowo.

Optimus, mimo iż ta cała sytuacja z pewnością go przerastała, powiedział ze stoickim spokojem:

- Nie mamy żadnych podstaw, żeby osądzać Bumblebee jako zdrajcę. A teraz, albo się uspokoisz, albo stąd wyjdziesz i ochłoniesz.

- Dobra. - Jazz wyrwał się z naszych rąk. - I tak nie mam zamiaru słuchać jak się usprawiedliwia. - przemienił się w wóz i odjechał.

Bumblebee cały czas siedział oparty o ścianę, patrząc na nas półprzytomnie i nie odzywając się ani słowem.
Prime podszedł do niego i pomógł mu wstać.

- Chodź, przyjacielu. Mam do ciebie kilka pytań.

Hej :)
Ostatnio pomyślałam sobie, że będę pisać w taki sposób. Dialogi będą po prostu oddzielone. Myślę, że wtedy będzie Wam wygodniej czytać.
I druga sprawa. Rozdziały będą pojawiać się częściej, bo chciałabym wyrobić się do wakacji, a na moje oko zostało jeszcze około 20 - 25 rozdziałów.
Na oko, ponieważ nie mam jeszcze ukończonej książki na komputerze, ale jestem do przodu o kilkanaście rozdziałów. Więc muszę się sprężyć.
Cieszcie się albo nie, ale rozdziały będą pojawiać się mniej więcej co dwa, trzy dni.
Trzymajcie się i życzę Wam spokojnej majówki :D

Obcy są wśród nas: PrzymierzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz