Rozdział 19 [cz.2]

38 3 28
                                    

- Chciałbym się z tobą kochać - wyznałem. - Ale nie jestem jeszcze gotowy.

- Dobrze, poczekam.

- Co teraz zrobimy?

- Mam pomysł - powiedział. Przesunął dłoń na moje podbrzusze. - Mogę? - Pokiwalem głową twierdząco.

Wsunął dłoń pod materiał moich bokserek. Przyglądałem się temu co robi. Przygryzłem wargę, kiedy mnie dotknął. Wyjął mojego penisa na wierzch i zaczął poruszać ręką po jego długości. Opuściłem głowę, a pojedyńcze westchnienia zaczęły opuszczać moje ciało.

- Ja też chcę twojego - rzekłem, a on przytaknął.

Sięgnąłem po jego członka i również zacząłem poruszać po nim ręką. Pierwszy raz słyszałem jak David wzdycha z przyjemności. Mam nadzieję, że mu się podobało.

Po kilku chwilach David wziął nasze przyrodzenia tak, że się dotykały. Obydwie ręce położyłem na jego ramionach złączajac je za jego karkiem.

Brunet zaczął poruszać ręką, sprawiając, że nasze przyrodzena się o siebie ocierały, dając nam niesamowitą przyjemność.

Zaczęliśmy się ponownie całować. Pocałunek zagłuszał nasze westchnienia.

- J-ja za chwilę dojdę - poinformowałem go.

- Ja również.

Po kilku kolejnych ruchach oboje doszliśmy, plamiąc przy tym nasze ciała białą mazią. Dyszeliśmy ciężko po przeżytym ograźmie. Wtuliłem się bardziej w jego ciało. Przez kilka długich minut trwalismy w tej pozycji.

- Chciałbym wziąć z tobą kąpiel - oznajmił mi David.

- W porządku - odpowiedziałem szczerze.

- Naprawdę? - spytał, niedowierzając.

- Tak. - Odsunąłem się od niego i uśmiechnąłem. - Idziemy?

Po wspólnej kąpieli, ponownie ubrani poszliśmy wyczerpani spać.

* * *


Obudziliśmy się jakiś czas temu, ale żadnemu z nas nie chciało się wstawać, więc zostaliśmy w łóżku.

- Za trzy tygodnie święta.

- Racja - potwierdził. - I jak co roku będzie wielki szał świąteczny.

Leżałem przytulny do niego, a on obejmował mnie ramieniem.

- I wieczne problemy z prezentami.

- Zwłaszcza dla osób, które są niezdecydowane lub nic o nich nie wiesz...

Usłyszałem głośne kroki dochodzące z korytarza. Podniosłem się do pozycji siedzącej i nasłuchiwałem. David zamilkł i podniósł się trochę, opierając się na przedramiomach.

Kroki były coraz bliżej. Nagle ktoś zapukał do drzwi i nie czekając na moją odpowiedź, wszedł do środka.

- Isaac... - To był mój ojciec. Zamilkł, gdy nas zobaczył. Stał i patrzył nie wiedząc co się dzieje. Ja też nie wiedziałem. Coś takiego w ogóle nie powinno mieć miejsca.

- Tato ja... - Chciałem coś powiedzieć , ale mi przerwał.

- Za pięć minut widzimy się na dole - powiedział stanowczo i wyszedł zamykając za sobą drzwi.

Widziałem jak David na mnie patrzy, jednak ja wciąż patrzyłem w to miejsce, gdzie przed chwilą stał mój rodzic.

Poczułem jak kładzie dłoń na moim ramieniu.

- Bedzie dobrze - powiedział pocieszająco. - Będę przy tobie

Odwróciłem głowę w jego stronę i słabo się uśmiechnąłem.

- Dziękuję.

Przykryłem jego dłoń swoją. Pocałował mnie w czoło, a ja przymknąłem oczy na ten gest.

Kilka minut później zeszliśmy razem na dół. Brunet trzymał mają dłoń. Chcę cały czas wiedzieć, że jest obok.

Siedział w jadalni przy stole z twarzą bez emocji. Nad nim stała Mama, która spojrzała na nas zaniepokojona, kiedy przyszliśmy.

Ojciec patrzył na mnie przeszywajacym wzrokiem, a mnie przeszły dreszcze. Nie obdarował jasnookiego ani jednym spojrzeniem.

- Isaac, czy masz mi coś do powiedzenia? - spytał.

Ścisnąłem mocniej jego dłoń i wytrzymałem oddech. Ciężko było mi znieść jego wyczekujace spojrzenie. Czułem, że David również się odrobinę denerwował.

- Ojcze... - Zacząłem wachając się. - To jest David... Mój chłopak.

Zapadła głucha cisza.

- Czyli jesteś gejem? - Widziałem rozczarowanie w jego oczach.

- Nie - rzekłem. - Podobają mi się również dziewczyny, ale osobą, którą teraz kocham jest on - odpowiedziałem pewny swoich słów.

Nic nie odpowiedział. Nikt się się odzywał.

Po kilkudziesięciu długich sekundach wstał i bez słowa poszedł na górę.

- Natan! - krzykła za nim Matka i ruszyła w tym samym kierunku.

- Pewnie musi sobie to wszystko przemyśleć.

- Obyś miał rację. - Trzymałem się tej nadziei.

Perspektywa Iris (matka Isaac'a):

Właśnie tego bałam się najbardziej. Że tak to się skończy. I to wszystko moja wina. Może, gdybym nie zaproponowała tego przenocowania...

Weszłam za Natanem do naszej sypialni. Usiadł na łóżku i schował twarz w dłoniach, biorąc kilka głębokich wdechów i wdechów.

- Uspokój się i wytłumacz mi co ty wyprawiasz - nalegałam.

Wstał, spojrzał na mnie i powiedział:

- To przez to, że tyle czasu spędzał z nim. Wiedziałem, że tak to może się skończyć, ale ty robiłaś nadal swoje!

- Chodzi ci o Nicolasa? On nie ma z tym nic wspólnego! Nawet jeśli on jest gejem to nie ma nic wspólnego z Isaac'iem! Kiedy ty to w końcu zrozumiesz?! Nienawidzisz wszystkiego co w jakiś sposób jest z nim powiązane! Ogarnij się w końcu, bo stracisz kolejne dziecko! Właśnie tego chcesz?

- Nie, ale to nie moja wina, że widzę w nim twojego brata. Boli mnie świadomość, że wygląda prawie jak on. - Wrócił do swojej poprzedniej pozycji.

- Musisz przestać i z nim porozmawiać. Nienawidzę ludzi, których pochłania nienawiść.

Po tym wyszłam z pokoju, trzaskając drzwiami.

Od razu piszę, że pierwszy raz pisałam taką scenę, więc proszę o wyrozumiałość. Jeśli wyszło gorzej niż przeciętnie to jest mi bardzo przykro i chętnie przyjmę jakieś wskazówki.

Mam nadzieję, że tyle wam wystarczy jak na razie XForewer oraz Sethot ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Nasze NieboOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz