Rozdział 18

56 3 24
                                    

Wieczorem wróciłem do domu. Mama bardzo się usieszyła i mocno mnie uściskała. Powiedziała, że zrobi moje ulubione danie na kolację, mimo że mówiłem, że nietrzeba.

Na szczęście Ojca nie było. Nie miałem ochoty, go widzieć.

Postanowiłem pomóc mojej rodzicielce w przygotowniu jedzienia. Po kilkunastu minutach rozmowy powiedziała:

- Masz już kogoś? - Uśmiechnęła się nie przerywając gotowania.

Zaskoczyło mnie to pytanie, ale szybko się opanowłem.

- Skąd ten pomysł?

- Wczoraj... Po tym wszystkim, gdy wyszedłeś... Zadzwoniłam później do Matt'a i nie było cię u niego.

- Mamo, moi znajomi nie kończą się na Matt'cie.

- Powiedział też, że nie jesteś już z Natash'ą.

- To również jeszcze nic nie znaczy.

- Chcę go poznać.

- Przecież...

- Widzę to Isaac - przerwała mi. - Nie chcę, żebyś ukrywał przede mną takich istotnych rzeczy.

- Przepraszam, że tak to wychodzi.

- Zaproś go na kolację do nas - zaproponowała. - Przygotuję coś dobrego.

- Przecież to takie oklepane - stwierdziłem.

- Nie marudź mi tu - zaprotestowała. - Zaproś go, spędzimy razem wspaniały wieczór.

- Zawsze, gdy ma wyjść wspaniały wieczór coś nie wychodzi i kończy się porażką. - Zniechęciłem się. Wiem, że z nią i tak nie wygram.

- Zaproś, go w tedy, gdy nie będzie ojca. Dobrze wiem, że to w większości przez niego tak się wszystko kończy. Chcę, by ten wieczór był spokojny, bez żadnych kłótni, dobrze? - Szeroko się uśmiechnęła.

Nie spodziewałem się takich słów od niej. Choć... Raczej można się tego po niej spodziewać. Zawsze myśli o wszystkim i o wszystkich. Jest wspaniałą osobą.

- W porządku. Zaproszę go.

- Nawet nie wiesz jak się cieszę - powiedziała.

Widziałem to szczęście na jej twarzy. Ja również się uśmiechnąłem. Czuję się szczęśliwy, gdy ją taką widzę.

Ten wieczór spędziliśmy bardzo miło. Po zjedzeniu kolacji postanowiliśmy obejrzeć komedię, którą uwielbialiśmy, kiedy byłem mały.

Matka nalała sobie lampkę czerwonego wina, a gdy ją poprosiłem o to samo roześmiała się głośno i do kieliszka nalała mi soku porzeczkowego, twierdząc, że jestem jeszcze na to za młody. Wywróciłem oczami odwzajemniając uśmiech. Może rzeczywiście nie powinienem tyle pić? To trochę nienormalne upijać się do nieprzytomności, choć ja raczej tego nie robię. Alkohol to taki trochę absurd.

Dużo się śmialiśmy, a mój sok był naprawdę dobry. Film, jednak był bardzo słaby, ale śmialiśmy się. Nadal nie rozumiem dlaczego tak go uwielbiałem. I nadal uwielbiam. Może powód był taki, że przypominał mi o czasie spędzonym z rodziną. Uwielbiam te wspomnienia.

Po tym jak Mama poszła już spać, siedziałem w swoim pokoju na parapecie i obserwowałem krajobraz za oknem.

Z czarnego nieba zaczęły spadać małe płatki śniegu. Uwielbiam widok białego miasta. który zapewne będę mógł podziwiać za kilka dni.

Z grudniem przyszedł śnieg. Nie mogę uwierzyć, że to już grudzień.

Do David:

Nasze NieboOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz