Rozdział 22

38 3 7
                                    

Razem z Davidem postanowiliśmy, że jedynym alkoholem na sylwestrze będzie szampan.

- Nieprzepadam za alkoholem. Mogę się napić, ale nie za dużo. Tak naprawdę trochę się nim brzydzę - powiedział kilka dni temu.

Pasowało mi to.

- Może namiast oglądać film pójdziemy na spacer?

- Bardzo chętnie, ale masz się ciepło ubrać, bo zimno jest - rozkazał.

Czeliśmy się ubierać.

- Ooo... martwisz się o mnie - uśmiechnąłem się zadziornie.

- Nie chcę, żebyś dostał zapalenia płuc. To niebezpieczne. Poza tym muszę się o ciebie martwić.

- Nie musisz.

- Ale chcę. Pamiętaj o czapce i szaliku. Jak nie masz to dam ci jakieś swoje.

- Już dobrze, mam.

Szliśmy w stronę mało zamieszkanej części miasta. Jako dziecko często tam chodziłem. Mimo licznych zakazów rodziców. Namawiałem siostrę i razem się tam bawiliśmy. Mieliśmy swój ulubiony dom. I to właśnie do niego poszliśmy z niebieskookim.

Dom był stary. Na piętro już niestety nie można wejść, ponieważ kiedyś jak zbiegałem ze schodów, zapadły się, a ja skończyłem ze złamaną nogą i skręconym nadgarstkiem.

Weszliśmy do środka. Po zamknięciu drzwi w powietrzu uniósł się kurz. Złapałem za pojedyńczy świecznik ze świeczką, którą zawsze tu zostawiłem. Wyciągałem z kieszeni zapalniczkę i zapaliłem knot, oświetlając pomieszczenie.

- Dlaczego akurat to miejsce? - zapytał.
- Dobrze mi się kojarzy. To moje ulubione miejsce. - Przejechałem palcami wolnej dłoni po starej komodzie. - Chcesz poznać jego mroczną tajemnicę?

Pokiwał twierdząco głową.

- Ten budynek jest nie zamieszkały od trzydziestu lat. Ludzie boją się tu przychodzić. - Zacząłem opowiadać znaną mi historię. - Jako ostatnia mieszkała tu rodzina z dwójką dzieci. Mówią, że od dekad dzieją się tu złe rzeczy. Każda rodzina trzy lata po wprowadzeniu się kończyła tak samo. Czyli martwa - mówiłem tajemniczym głosem. Przeszliśmy do salonu, w którym stał fortepian przykryty jakaś dużą szmatą. - Ten dom własnymi rękoma zbudował pianista. Choć pewnie miał jakiś pomocników. Podobno to jego. - Stanąłem przy fortepianie, dotykając go. Na stół odłożyłem świecznik i zdjąłem szmatę, a naszym oczom ukazał się przepiękny, czarny instrument. - Sprawdziłem. Data wyprodukowania go i data zbydowania tego mieszkania się ze sobą pokrywają. Kiedyś znalazłem w jednej z sypialni notatnik. Osoba pisząca go umarła ostatnia. Pisała, że każdej nocy słychać jakby ktoś grał na tym "Cierpienia miłosne". To naprawdę piękny utwor. - Usłyszeliśmy zagłuszone strzały fajerwerek. - W notatkach napisano, że to duch, czy coś tego muzyka było odpowiedzialne za te zbrodnie. Być może to prawda. Od zawsze czułem tutaj taką inną atmosferę. Zwłaszcza przy instrumencie.

- Kim był ten pianista? - zapytał zainteresowany.

- Wybitnym rosyjskim pianistą. Podobno grał wieczorami w restauracji. Nigdy nie był żonaty, ale miał kogoś. Po jej śmierci wybudował ten dom tak jak mieli to w planach. Był naprawdę piękny. Zwłaszcza w dniu ukończenia budowy. Teraz też jest piękny. Ma swój urok.

- To na pewno. Często tu bywasz?

- Jako dziecko byłem tu w każdej możliwej chwili. Teraz raz na jakiś czas. A co?

- Zastanawia mnie, czy kiedyś słyszałeś jego nocną grę. - Usiadł przed fortepianem i otworzył klapę, ukazując rząd klawiszy. . Przejechał delikatnie palcami po nich, nie wydając przy tym żadnego dźwięku.

Nasze NieboOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz