Po tygodniowej nieobecności pora wrócić do szkoły. A, że dziś mamy poniedziałek to lekcje zaczynamy najlepszym przedmiotem jaki powstał, czyli MATEMATYKĄ! W tym momencie powinieneś wyczuć sarkazm. Nie dość, że poniedziałek to jeszcze matematyka. Wręcz wspaniale.
Sam nie wiem dlaczego, ale przyszedłem godzinę wcześniej do szkoły niż powinienem. Dzisiejszej nocy nie spałem za dobrze. A wszystko spowodowane jest dzisiejszą rozmową z Natashą. Mam nadzieję, że dzisiaj zjawi się w szkole. Muszę z nią porozmawiać oraz przeprosić za nieodbieranie od niej telefonów i nieodpisywanie na wiadomości.
Jestem teraz w bibliotece. Chodzę między regałami szukając ciekawej książki. Szczerze jestem zdziwiony, że o tej godzinie jest tu tak dużo osób. Spoglądam na ekran telefonu by zobaczyć, która aktualnie jest godzina. Dochodzi siódma dwadzieścia. Wróciłem do czytania opisu jakieś książki. Co jakiś czas słyszałem otwieranie i zamykanie drzwi.
- Bu! - Usłyszałem szept przy uchu przez się odrobinę przestraszyłem.
Odwracam się by sprawdzić z kim mam do czynienia. Spodziewałem się, że będzie to David, ale się pomyliłem. Gdy tylko zobaczyłem rude włosy od razu wiedziałem kto postanowił mnie przestraszyć.
- O, Jeff - powiedziałem lekko zaskoczony.
- Cześć - opowiedział. - Wcześniej nie widziałem cię tutaj o tej godzinie. Jest dość wcześnie.
- Tak jakoś. - Odłożyłem książkę i ruszyłem dalej w poszukiwania. Jeff dotrzymywał mi kroku również rozglądając się po półkach. - Zawsze tutaj przychodzisz przed lekcjami?
- Taki mam zwyczaj odkąd pamiętam. Kocham czytać. Literatura to część mnie.
- Raczej nie często spotyka się takich miłośników - stwierdziłem.
- Czy ja wiem. - Wzruszył ramionami chowając dłonie do kieszeni dżinsów. - Tata zostawił po sobie cały pokój książek i tak zrodziła się moja miłość już jako dziecko.
Chciałem zapytać co się stało z jego ojcem, ale ostatecznie stwierdziłem, że to nie moja sprawa.
- Pamiętam, że kiedyś mój wujek również dużo czytał - powiedziałem przypominając sobie wakacje, które jako dziecko co roku spędzałem u brata mamy. - Coś kiedyś wspominał, że to od tego zaczęła się jego przygoda z malarstwem. I bardzo dobrze się stało, bo ma talent, a jego obrazy są niesamowite.
- Widać odziedziczyłeś to po nim.
- Ha? - Zatrzymałem się i spojrzałem na niego nie wiedząc o co mu chodzi.
- Na jednej lekcji widziałem jak szkicujesz coś w swoim zaszycie. Widać, że to bardziej cię interesowało niż to co mówił nauczyciel. Naprawdę dobrze rysujesz.
- Czasami mi się zdarza. - Podrapałem się po głowie i lekko uśmiechnąłem. - Dzięki, ale to nic takiego.
Po kilku minutach zadzwonił dzwonek.
- Pora iść się pomęczyć na matematyce - powiedział z uśmiechem rudowłosy.
Pokiwałem twierdząco głową i ruszyliśmy do sali.
***
Czym by była matematyka moja kochana bez kartkówki? Mieliśmy kartkówkę, ponieważ ta wredna jędza pomyślała, że dobrze by było zakończyć rozdział powtórzeniową kartkówką przygotowującą do sprawdzianu. Myślę, że mi dobrze poszła. Zawsze tak myślę i zawsze kończy się tym samym, czyli jedyneczką! Jej! To chyba moja pechowa liczba.
Teraz mamy w-f. Znów gramy przeciwko klasie Dawida.
- Oby kosz, oby kosz, oby kosz... - Modliłem się w myślach.
CZYTASZ
Nasze Niebo
Teen FictionOpowieść zawiera wątki homoseksualne. Najpiękniejsze jest nocne niebo pokryte milionem gwiazd i księżyc, oświetlający nasze twarze. Najlepiej jest, gdy oglądam je z Tobą. Razem spędzone noce pod czarnym obrazem to coś co chciałbym robić do końca ży...