- Drugą bluzę zapakowałeś?! - pyta mama z łazienki.
- Tak, wszystko mam! - krzyknąlem zamykając walizkę.
- A skarpetki i bieliznę?! Pastę do zębów i szczoteczkę?!
- Tak! - Wywróciłem oczami.
- A wody wszystkie wziąłeś?!
Poszedłem do łazienki. Uchyliłem bardziej drzwi i zobaczyłem malującą się kobietę.
- Tak, mamo. Wszystko mam.
- A...
- Wszystko - przerwałem jej.
Westchnęła głęboko.
- No dobrze. Zbieraj się, zaraz wychodzimy. - Pomalowała usta różową pomadką i schowała ją do kosmetyczki. - Ubiorę się tylko i już schodzę.
Przytaknąłem. Wróciłem do swojego pokoju i wziąłem walizkę. Zszedłem na dół zostawiając ją w korytarzu. Z kuchni wziąłem swój plecak i wróciłem by założyć buty oraz bluzę.
- A kurtkę schowałeś? - zapytała biorąc torebkę i zakładając swój czarny płaszcz na białą koszulę.
- Tak.
- Dobrze. Masz tu jeszcze parasolkę, jakby padało. Pogoda ma być nie najkorzystniejsza. - Podała mi ją. - Dobra. Wszytko jest? Bierz tą swoją walizę i w drogę!
Ciągnąc bagaż wyszedłem z domu. Miała rację. Pogoda nie jest zbyt ładna, ale przynajmniej jest ciepło. Włożyłem walizkę do bagażnika razem z resztą mojego ekwipunku. Wsiadłem do auta, a tuż po chwili miejsce obok zajęła moja matka.
- Gotowy? - zapytała odpalając silnik.
- Jak zawsze. Dzisiejsza kawa nie była zbyt mocna. Nadal jestem mega śpiący. Kto wymyślił zbiórki za piętnaście siódma?!
Rodzicielka zaśmiała się odjeżdżając.
- Zapakowałeś korektor?
- Cholera! - Super! Teraz będę wyglądał jak nie wiadomo co...
- Co ty byś beze mnie zrobił... - Wyjęła z kieszeni mój korektor pod oczy i podała mi go.
- Dziękuję! - Wziąłem go od niej i szybko schowałem go do kieszeni.
Kilka minut później byliśmy przed szkoła. Na terenie kręciła się już doża liczba osób. Spojrzałem na zegarek. Była dopiero wpół do siódmej. Ludzie co z wami?!
- Uważaj na siebie. - Mama pocałowała mnie w czoło.
- Będę. Jak coś się będzie działo to zadzwonię! - powiedziałem wychodząc.
- I tak tego nie zrobisz. - Wywróciła oczami i zaśmiała się.
Poszedłem do bagażnika, by wyjąć z niego rzeczy. Mamo, jak nie będzie padać to uśmiercę za to, że musiałem tą parasolkę targać przez całą wycieczkę.
Pomachałem jej na pożegnanie. Złapałem rączkę walizki i zacząłem ją ciągnąć na dziedziniec. Tam spotkałem Jeffa, Sebe, dziewczyny, a nawet Davida, gdzieś widziałem. Matt, gdzie jesteś?
- Bu! - Usłyszałem głośno przy uchu. Podskoczyłem i szybko zatkałem uszy. Odwróciłem się z wyrzutem myśląc, że to Jeff, ale nie. Ten, który to zrobił to nie Jeff, a Matt. Złość natychmiast się ulotniła, a na twarzy ukazał się szeroki uśmiech. On również się uśmiechał.
- Martwiłem się. - Uderzyłem go lekko z pięści w ramię na co się zaśmiał. - I jak wyniki?
- Lekarze mówią, że jest dobrze. Nie zamierzam tam wracać. - Uśmiechnął się szeroko pokazując mi okejkę. Odetchnąłem z ulgą.

CZYTASZ
Nasze Niebo
Ficțiune adolescențiOpowieść zawiera wątki homoseksualne. Najpiękniejsze jest nocne niebo pokryte milionem gwiazd i księżyc, oświetlający nasze twarze. Najlepiej jest, gdy oglądam je z Tobą. Razem spędzone noce pod czarnym obrazem to coś co chciałbym robić do końca ży...