Rozdział 25

23 3 13
                                    

- Musicie porozmawiać - stwierdził Matt. Od dłuższego czasu chodziliśmy po całym mieście bez określonego celu, mając nadzieję, że znajdzie się coś wartego uwagi. - Szczerze to nie spodziewałem się tego po nim.

- Ja też. Nie mogę uwieżyć, że Rachel to zrobiła. Wygląda na miłą i sympatyczną osobę.

- Już samo jej imię mówi, że jest zwykłą suką.

- Imię nie mówi o człowieku wszystkiego. - Skarciłem go. - Matt kojarzy się z jakimś dupkiem. A patrz, ty nim nie jesteś.

- Matt nie brzmi ani trochę dupkowato, Isaac'u. - Oburzył się, podkreślając moje imię.

- Trochę brzmi. Zmieniając temat, wszystko u ciebie w porządku? Ostatnio wyglądasz na bardzo zmartwionego.

- To nic takiego. Mam nadzieję. - Patrzyłem na niego katem oka i widziałem, że próbuje coś przede mną ukryć. - Póki co nie ma się czym martwić.

- Mimo to chciałabym wiedzieć co się u ciebie dzieje. Ostatnio mniej rozmawiamy i bardziej się martwię.

- Kiedy zrobiłeś się taki włażliwy, co? - Zaśmiał się i puknął łokciem mój bok. - Są sprawy, o których wolę teraz nie myśleć, bo nie są one nawet pewne. A po co zamartwiać innych na zapas.

- Chodzi o wyniki? - Zmartwiłem się. Jeśli naprawdę o nie chodzi to powinien mi o tym powiedzieć.

Matt posmutniał i zacisnął dłonie w pięści. Niechętnie pokiwał głową na tak.

- Matt. - Zatrzymałem się spojrzałem mu prosto w oczy. - Mów mi o tak ważnych rzeczach. To nie jest jakaś błacha sprawa. Przecież wiesz, że siedzimy w tam razem, tak?

- Wiem. - Uśmiechnął trochę smutno. - Dziękuję Ci, Isaac. Chodźmy na precla.

- Dobrze. - Matt uwielbia precle.


* * *


Szliśmy teraz w stronę kawiarni. Śmiliśmy się ze słabych żartów przyjaciela. I wszystko było idealne dopóki nie zaczął dzwonić mój telefon. Nie chodziło o to, że ktoś nam przerwał, a o to, kto to zrobił.

- O nie - szepnąłem. Spiąłem się strochę, kiedy spojrzałem na wyświtlacz. Nie byłem jeszcze gotowy by rozmawiać. Potrzebowałem jeszcze czasu.

- O co chodzi?

- To David. Nie chcę z nim rozmawiać. Masz. - Podałem mu telefon. - Ty odbierz i powiedzu mu, że mnie tu nie ma.

Chłopak wywrócił oczami i westchnął cały czas idąc w tą samą stronę.

- Co ja mam mu niby powiedzieć?

- Nie wiem, wymyśl coś. - Byłem trochę spanikowany.

Matt przyjął połączenie i przyłożył urządzenie do ucha. Po chwili słuchania odezwał się.

- Przykro mi, że z tej strony przyjaciel twojej miłości życia. - Powiedział to specjalnie, posyłając mi złośliwy uśmieszek. Posłałem wrogie spojrzenie, a on powiedział do mnie bezdźwięcznie "wyluzuj". - Zostawił u mnie komórkę. Przekażę mu, że dzwoniłeś, kiedy tylko oddam mu jego zgubę. A, i nie spieprz tego.

Obserwowałem uważnie twarz blondyna, na której pojawiło się wielkie ździwienie. Odwrócił się do tyłu, a po chwili zaczął się głośno śmiać.

- On idzie za nami.

- Co? - Szybko odwróciłem się za siebie i zobaczyłem wysokiego bruneta o przepięknych oczach. Wróciłem wzrokiem do nadal śmiejącego się przyjaciela. - I co rżysz? - Wziąłem od niego telefon i się rozłączyłem.

Nasze NieboOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz