-Cześć Naruto-przywitał się ze mną Sauke
-No witam spóźnialskich- powiedziałem z uśmiechem
-Przepraszam, ale moja drużyna nie mogła się dogadać-powiedział spoglądając na trójke dzieciaków.
-Dobra, a oni wiedzą, że będą tylko obserwować?
-Nie, gdybym im powiedział, to wcale by nie przyszli.
-Nie masz z nimi łatwo, może ja ich postawie do pionu?
-Próbuj. Dzieciaki! -krzyknął a one z niechęcią zwróciły na niego uwagę. Widać zadziorna grupa-To jest mistrz prowadzący inną drużynę. Dzisiaj będziecie obserwować, jak powinna działać drużyna.
-O jacie...ale nudy...-mówił chłopak o jasnych włosach, a a chwilę poparła go dziewczyna i drugi chłopak.
-Nie jęczcie...macie obserwować ich!-krzyczał Sasuke
Podszedłem do przyjaciela.
-Sasuke, nie krzycz na nich....to nic nie da.-powiedziałem, po czym zwróciłem się do jego drużyny- Dzieciaki dlaczego nie słuchacie senseia?-zapytałam najmilszym głosem jakim umiałem
-Bo sensei nigdy nam nic nie pokazał-mówił chłopak o jasnych włosach
-Jak to?
-Bo wychodzi na to, że sensei Sasuke nic nie umie.
-Jak masz na imię?-zapytałem chłopaka
-Akane Haimaru
-Dobrze, posłuchaj Akane. Twój mistrz, wcale nie jest taki słaby. Ja mogę ci zagwarantować, że Sasuke umie bardzo dużo i gdybyś stanął z nim do walki, nie wykonałbyś nawet jednego ruchu, a byłbyś już martwy, dlatego daj mu szacunek, z resztą cała wasza trójka niech go mu da. I zacznijcie się dogadywać, bo z wasze misje zawsze zakończą się niepowodzeniem.
Chłopak stał przede mną i patrzył się na mnie jak na obrazek, jak i pozostał dwójka. Czyli wystraszyłem ich, dobra teraz czas zacząć zabawę. Podszedłem do Sasuke i powiedziałem mu na ucho, żeby pokazał im sharingana i chidori. Sasuke wykonał moje polecenie. Dzieciaki patrzyły na niego jak na ósmy cud świata.
-A teraz siadajcie i patrzcie jak powinna wyglądać współpraca- powiedziałem i podszedłem do swojej grupy.
-Rin, Tokuma i Asura, chodźcie do mnie. Tamta grupa będzie was obserwować, więc dzisiaj stawiamy na pracę zespołową. Waszym zadaniem będzie złapanie zbiegłego shinobiego, w którego się przemienię. Ułatwię wam zadanie, bo wcale nie będę się bronił-zamieniłem się w jakiegoś faceta-Dajcie mi pięć sekund na oddalenie się. Później działajcie.
Zniknąłem im z oczu. Skierowałem się na pierwsze drzewo. Zacząłem obserwację mojej drużyny. Znów Rin mówiła kto co robi. Obaj chłopcy przytaknęli i ruszyli w moją stronę. Widziałem ich przez chwilę, a później zniknęli...czyli technika Rin działa. Przemieściłem się z obecnego miejsca. Ukryłem się na innym drzewie. Nagle poczułem jak ręce Asury mnie oplatają pozbawiając mnie wykonania jakiegokolwiek ruchu. A następnie przytrzymany techniką Tokumy...udało im się.
-Brawo, udało się wam-powiedziałem, a oni anulowali swoje techniki.
-I jak?- zapytała Rin
-Było bardzo dobrze. Rin twoja technika jest niezawodna. Nie widziałem was, przez co nie wiedziałem z której strony uderzycie. Asura i Tokuma świetnie współpracują. Pozbawiają człowieka jakiegokolwiek ruchu w kilka sekund.
Razem wróciliśmy na miejsce początkowe.
Porozmawialiśmy chwilę i zakończyliśmy trening na dzisiaj. Drużyna Sasuke poszła w swoim kierunku, a ja zostałem z moimi uczniami.
-Sensei....-zapytał Tokuma
-Tak?
-Czy mógłbym z senseiem porozmawiać w cztery oczy?
-Tak, a teraz czy później?
-Później...
-Dobrze, o szesnastej bądź tutaj.
-Hai
Widziałem to. Ten chłopak musi mieć jakieś problemy. Pamiętam jak każda rozmowa z inną osobą dawała mi tyle ulgi. Mogłem się wygadać i na moim sercu robiło mi się lżej. Cały czas mam w pamięci pierwsze spotkanie z Sasuke i Sakurą. Przyjęli mnie bardzo miło, a już na pierwszej poważnej misji Sasuke był gotów oddać za mnie życie. Poczułem się wtedy ważny dla kogoś.
Skierowałem się do mojego domu. Wszedłem do pomieszczenia. Zapaliłem światło, stwierdzając, że w moim domu panuje straszny syf. Zacząłem sprzątać.
Po prawie dwóch godzinach dom lśnił. Nie mogłem uwierzyć , że aż tak nabrudziłem przez te kilka dni. Rozejrzałem się po pomieszczeniu...przydałby się tutaj remont. Tak też zrobię. Jutro załatwię firmę i będę miał dom jak nowy. Zerknąłem na zegarek i stwierdziłem, że pora już iść na umówione spotkanie z Tokumą.
Na placu zastałem chłopaka. Podszedłem do niego witając się z nim.
-No to o czym chcesz ze mną porozmawiać?
-Wie sensei...bo ja nie mam rodziców i jest mi ciężko. Nie mam z komu się wygadać, a jeszcze nie do końca panuję nad technika drzew. Sensei pewnie nie rozumie....mistrz miał rodziców.
-Tokuma, ja od urodzenia nie miałem rodziców...zawsze się zastanawiałem kim byli. Jednak pewne sytuacje pozwoliły mi się z nimi spotkać. Wiem co czujesz.
-Ja nie wiedziałem, że mistrz też tak miał. Przepraszam.
-Oj nie masz za co przepraszać. To normalne, że nie wiedziałeś i dużo jeszcze nie wiesz.
-Sensei...mam pytanie.
-Słucham.
-Czy mógłby mistrz zrobić mi indywidualny trening? Chciałbym się nauczyć wszystkich technik związanych z moją.
Nie miałem serca mu odmówić. Wtedy postąpiłbym jak zwyczajny cham. Przecież Jirayia wyruszył ze mną na taki trening....tyle mu zawdzięczam.
-Okej, będę cię trenował...ale to będzie nasza tajemnica. Będziemy trenować wieczorami. Miejsce ustalimy.
-Jesteś najlepszy sensei.
-Jutro po treningu pogadamy o szczegółach, okej?
-Hai!
Wróciłem do domu. Chłopak potrzebuje uwagi drugiej osoby. Nie ma kogoś, kto go pochwali czy wesprze. On jest taki jak ja. Pomogę mu...
Wyszedłem z domu. Nie wiedziałem gdzie się podziać. Chodziłem bez celu po wiosce. Cały czas myślałem nad sprawą chłopaka. Tokuma mimo braku rodziców, ma lżejsze życie od niego, bo ma wspaniałych przyjaciół. Zatrzymałem się w barze. Usiadłem na stołku.
-Saki poproszę-po chwili dostałem trunek.
Czy to może być prawda? Czy to dziecko jest aż tak do mnie podobne? Jednak nie pozwolę nigdy by zrobił to co ja. Ja zszedłem na złą drogę, która zawsze ze mną już zostanie. Akatsuki mnie zmieniło. Podstawą jest to, że w tej organizacji nie można mieć uczuć. Trzeba być obojętnym na ból innych. Obojętnym na swoje uczucia względem innych. Jednym słowem trzeba pozbyć się uczuć. Jednak teraz wiem, że to jest złe i każdy powinien mieć uczucia mimo wszystko. Czemu wtedy poszedłem z Itachim i Kisame ? To pytanie zadaję sobie już kilka lat. Dlatego nigdy nie pozwolę na to, żeby Tokuma odrzucił swoje uczucia.
Około godziny dwudziestej drugiej wróciłem do domu. Byłem tak bardzo zmęczony, że od razu położyłem się spać. Po kilku minutach byłem już w krainie morfeusza.
____________________________________________________________________
Nowy rozdział mam nadzieję, że się spodobał. Piszcie swoje opinie w komentarzach oraz zapraszam do oddawania głosów.
Gwiazdkujesz, komentujesz do pisania motywujesz <3
CZYTASZ
Naruto Uzumaki- Chłopiec o błękitnych oczach
FanfictionNaruto, to młody chłopiec, który nosi w sobie demona, ale czy to oznacza, że jest tak samo zły jak dziewięcioogoniasty? A czy w ogóle Kurama, jest taki zły za jakiego się podaje? *Opowiadanie zaczynam od momentu gdy Naruto ma już szesnaście lat.* Na...