Obudziłem się w moim pokoju...w kryjówce Akatsuki. Nie mogłem sobie przypomnieć co się stało. Chwila...znamiona, ja i Kurama, o nie...zaatakowałem Sasuke. Szybko wybiegłam z pokoju, kierując się do głównego pomieszczenia. Zastałem tam Itachiego.-Obudziłeś się, wreszcie.
-Itachi...znów to się stało.
-Przecież dawno znamion nie było, dlaczego znów się pokazały?
-Pokazały się dwa razy. Najpierw, gdy Sakura mnie odwiedziła, a później w wale z Sasuke. A jak on się czuję?
-Jest wraz z Sakurą w tym domku leśnym. Byłem u nich rano. Sasuke doszedł do siebie, ale bardzo chciał z tobą porozmawiać.
-No dobra, ja pójdę do niego, ale muszę z wami coś obgadać. Postanowiłem zostać w Konohe, ale w celu obserwowania ich ruchów, będę was o nich informował.
-Okej, będziemy wszystko wiedzieli w razie czego- powiedział Itachi, a za nim zgodzili się wszyscy na moja propozycje.
-To ja idę- i już mnie nie było. Szłem do tego domku. Często tam przebywałem, więc był urządzony i wyposażony.
Stanąłem przed drzwiami. Nie bawiłem się w pukanie. Wszedłem, jednak ktoś nie zaatakował. Uniknąłem ataku. Atakujacym okazała się być Sakura.
-Sakura, nie ataku dopóki nie wiesz kto przyszedł-powiedziałem
-Myślałam, że to ktoś inny. Słyszałem, że Sasuke chciał że mną rozmawiać.
-Tak, jest w tamtym pokoju- powiedziała, a ja poszłem do niego.
W pokoju, zobaczyłem leżącego w łóżku Sasuke. Podeszłam do niego.
-Naruto?
-Tak? Słyszałem, że chcesz ze mną rozmawiać.
-Naruto, opowiedz mi o tych znamionach.
-Muszę?
-Tak i dlaczego nie powiedziałeś, że pracujesz z Itachim.
-To powiem ci, ale jeśli komuś powiesz będzie źle. Znamiona pojawiły się po...po tym jak wpadłem w śpiączkę. Gdy dołączyłem się do Akatsuki, wykonałem dużo treningów. Stałem się silny, wręcz bardzo silny. Jednak dla mnie było wciąż za mało. Dowiedziałem się, że jest trening, dzięki któremu będę mógł odeprzeć sharingana. Cóż podjąłem się go. Z każdym dniem wychodziło mi to co raz lepiej. I w końcu udało mi się. Jednak od razu po przeciwstawieniu się, straciłem przytomność i zapadłem w śpiączkę na pół roku. Konan, wykonała na nie serie uzdrowień. Nie ma co, ale byłem bliski śmierci. Konan używała zakazanych technik, nawet do dzisiaj nie wiem jakich, ale udało się, obudziłem się. Przez kilka dni nic nie mogłem robić, cały czas traciłem przytomność. Gdy już doszedłem do siebie, spróbowałem jeszcze raz z sharinganem. Udał mi się to bez problemu. Jednak na mojej twarzy pojawiły się znamiona. Jak widziałeś, są to czerwone linie rozrysowane po całej twarzy. Kiedyś były niebieskie. Gdy się pojawiają, moja twarz jest jakby nakuwana tysiącami igieł. Ból i pieczenie jest niemiłosierne. Jednak później okazało się, że to efekt uboczny, jednej z technik Konan, której na mnie użyła. Znamiona dają ogromną móc, jednak ich użycie jest trudne. Nie mogę ich używać, kiedy mi się chce. Pojawiają się tylko wtedy, gdy ktoś poruszy moje uczucia... Ostatnio wcale ich nie było, jednak w ciągu kilku godzin pojawiły się dwa razy, a pojawienie się ich, powoduje wycięczenie organizmu.
-Boże, przez co ty przyszedłeś... dla siły.
-Niestety...chciałem być silniejszy. A co do Itachiego. Przyłączyłem się do Akatsuki, co spowodowało zapoznanie się z całą organizacją. Spotkałem twojego brata, na początku chciałem wrócić i ci powiedzieć, ale jednak zrezygnowałem. Pracowałem w grupie z Itachim i Kisame. To chyba na tyle. Wiesz co powinieneś wiedzieć.
-Naruto, wrócisz do wioski?
-Tak, ale pod jednym warunkiem, ty i Sakura nie powiecie nikomu o Akatsuki.
-Zgoda.
Kilka dni później wróciliśmy w trójkę do wioski.
Udałem się do Tsunade.
-Wzywałaś mnie?
-Tak, Naruto, to twój nowy ochraniacz. A teraz mianuje cię shinobim rangi S- tego się nie spodziewałem- i jutro bądź o ósmej na placu treningowych numer osiem. Poznasz swoich podopiecznych, to wszystko.
-Dziękuję bardzo-powiedziałem i wyszłem z biura Hokage. Skierowałem się do Ichiraku Ramen. Zjadłem dwie solidne porcje ramen.
Gdy wracałem do domu spotkałem Kakshiego. Miał już jak dobrze się domyślam około czterdziestki. On się wcale nie starzeje z wyglądu.
-Naruto, jednak zostajesz?
-Tak, a mam pytanie, gdzie jest Jiraiya?
-Jiraiya jest na misji, powinien wrócić za jakieś kilka dni.
-Aha, bo muszę z nim o czymś porozmawiać.
-Dobra Naruto, ja muszę lecieć, Hokage mnie wzywa.
Wróciłem do domu i położyłem się na łóżku. Przydałby się tu remont generalny. Miałem pieniędzy jak lodu prawdę mówiąc. Tak zrobię remont. Nie mogę mieszkać w takiej ruinie.
Nie wiem nawet kiedy zasnąłem odlatując w krainę morfeusza.
____________________________________
Nowy rozdział, mam nadzieję, że się spodobał. Zapraszam do pisania opini, ja nie gryzę 😂😉
Przepraszam za błędy, ale pisze na telefonie.
CZYTASZ
Naruto Uzumaki- Chłopiec o błękitnych oczach
Hayran KurguNaruto, to młody chłopiec, który nosi w sobie demona, ale czy to oznacza, że jest tak samo zły jak dziewięcioogoniasty? A czy w ogóle Kurama, jest taki zły za jakiego się podaje? *Opowiadanie zaczynam od momentu gdy Naruto ma już szesnaście lat.* Na...