Przemiana w potwora

2.8K 217 41
                                    


Zapieczętowałem zwój nową techniką na wysokim poziome. Raczej już tego nie odpieczętują. Ta technika nawet mi sprawiała nie małe problemy. Ale teraz już to nie mój problem. Odłożyłem zwój na miejsce. Wyszedłem ta samą droga, którą wszedłem. Nie miałem zamiaru tu zostawać ani minuty dłużej. Wróciłem do swojego pokoju, ubrałem pelerynę i zniknąłem. Opuściłem Wioskę Mgły i ruszyłem do Kraju Ognia.

Po trzech dniach byłem w Kraju Ognia. Jednak nie miałem ochoty wracać do wioski, czułem wielką złość, chęć zemsty...a nie chciałem nic zrobić Wiosce. Obawiałem się...że może dojść do najgorszego...do uwolnienia pieczęci. A to skutkowałoby moją agresją, nad którą nie mogę zapanować.

Pamiętam jak uczyłem się nowej techniki, która wykraczała poza moje możliwości...Wtedy wszyscy poza Itachim, Kisame i Konan mówili mi, że się mi nie uda. Znosiłem to, ale pewnego dnia Hidan przesadził. Powiedział, że do końca życia  się nie nauczę tej techniki. Czułem wtedy taką wielką złość...miałem ochotę go zabić...mimo, że to nie możliwe.  Moje ciało zaczęło pokrywać się pieczęciami. Moja złość i mój gniew przechodził na Kuramę..co powodowało, że i on pragną zemsty...Zaczynam wówczas zmienić swój wygląd i wglądam tak...jak potwór:

W takim stanie zaatakowałem Hidana, jedyna osobą, która była wówczas mnie powstrzymać był Itachi

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

W takim stanie zaatakowałem Hidana, jedyna osobą, która była wówczas mnie powstrzymać był Itachi. Złapał mnie w iluzję...jednak teraz, kto by mnie powstrzymał? Umiem oprzeć się mocy sharingana i jego odmianom. Nie umiałem zrozumieć...jak to możliwe, że wówczas tracę kontrole nad chakrą Kuramy. Później gdy rozmawiałem w swoim umyśle z Kuramą. Powiedział mi, że jest to spowodowane tym, że gdy moja cierpliwość sięga granic, moje ciało ,,usuwa,, moją naturalną chakrę i zastępuje ją chakrą mojego towarzysza. A moje ciało nie przyzwyczajone do posiadania chakry Lisa, powoduje przemianę.

Wyjąłem zwój i napisałem kolejną wiadomość do Sasuke.

Sasuke to już druga wiadomość i zapewne ostatnia. Dowiedziałem się całej prawdy. Gdy przebywałem w Wiosce Mgły zakradłem się do biura Mizukage... znalazłem zwój i odczytałem wiadomość. Jej treść jasno wyrażała, że Tsunade chce mnie się pozbyć...nie mogę wrócić do wioski. Obawiam się, że mógłbym zrobić coś czego później bym żałował. Jeśli chcesz się ze mną spotkać ostatni raz za cztery dni będę w Wiosce Deszczu. Gdy przybędziesz do wioski poproś o spotkanie z przywódcą wioski.

Ps. Poinformuj o tym Sakurę i jeśli ma chęć niech też przyjdzie. A i nic nie mówcie Tsunade, najlepiej będzie jak nagle znikniecie.

Naruto


Przywołałem żabę i kazałem jej jak najszybciej dostarczyć informacje dla Sasuke. Ruszyłem w dalszą podróż. Specjalnie wybrałem Wioskę Deszczu. Rządził tam Nagato, Konan i Tendo. Musiałem zniknąć na jakiś czas. A wiedziałem, że u nich mogę się zatrzymać na ile chce.

Po czterech dniach stałem u bram Ukrytej Wioski Deszczu. Wszedłem do wioski. Gdy pilnujący shinobi bramy mnie zobaczyli, nawet nie zareagowali. Wiedzieli, że jestem przyjacielem ich przywódców. Szedłem przed siebie.  Ludzie spoglądali na mnie ze strachem. Dokładnie wiedzieli kim jestem i na co mnie stać. Wszedłem do budynku administracyjnego i skierowałem się do pokoju głównego.

Zapukałem i wszedłem do środka. Zastałem tam tylko Konan.

-Naruto? Co ty tu robisz?-zapytała zdziwiona moim przybyciem

-Ohayo...tak w ogóle. A co do pytania...nie mam zamiaru już wracać do Konohy...już nigdy.

-Co się stało?-zapytała dziewczyna podchodząc do mnie.

-Tsunade wysłała mnie na misję...z początku nic nie podejrzewałem...jednak później moją głowę wypełniało co raz więcej wątpliwości. A później odkryłem, że ta misja była upozorowana, a ja miałem zostać zlikwidowany.

-Dlaczego ona to zrobiła?-zapytała zdenerwowana.

-Nie wiem, ale ja im zaufałem...teraz jedyne co czuję to chęć zemsty...-powiedziałem

-Nie martw się Naruto, ja ci zawsze we wszystkim pomogę-powiedziała łapiąc moją twarz w swoje dłonie.

Patrzyłem jej w oczy. Moje relacje z Konan od samego początku były najbliższe. Czułem, że mogę jej zaufać w stu procentach. Dziewczyna zawsze mi pomagała, zawsze we mnie wierzyła. Przez to, że bardzo często spędzaliśmy ze sobą czas i razem trenowaliśmy zacząłem cos do niej czuć. Co było zabronione... Kiedyś podsłuchałem rozmowę Itachiego z Tendo. Rozmawiali o mnie i Konan.

DWA LATA TEMU-ROZMOWA ITACHIEGO I TENDO

~~~~***~~~~

Siedziałem na drzewie upajając się błogą ciszą, której nie mogłem uzyskać w naszej bazie przez wieczne sprzeczki Kakuzu i Hidana. Jednak i tu ktoś zagłuszał to cudne zjawisko zwane CISZĄ! Spostrzegłem rozmawiających członków Akatsuki. Postanowiłem nie ujawniać swojej obecności.

-Itachi...musze z tobą porozmawiać- zaczął Tendo.

-No słucham.

-Chodzi o relację Naruto i Konan...-zaczął niepewnie Tendo

-Ahhh, o to chodzi, tak też to zauważyłem. Są bardzo blisko ze sobą w życiu uczuciowym. Nie wiem czemu, ale Konan stała się dużo silniejsza.

-Tak masz rację, ale co się stanie, gdy się w sobie zakochają?

-Nie wiem Tendo. Ale moim zdaniem, gdyby do tego doszło, to raczej bym się zgodził...miłość ma swoją siłę, której nic nie zwycięży.

-Masz rację, też  bym wyraził zgodę...ale jakby zareagowała reszta?-zapytał, a ja zniknąłem. Nie chciałem nic już słyszeć.

~~~~***~~~~

Stałem na przeciw Konan. Kochałem ją...tak kochałem. Gdy usłyszałem tamtą rozmowę....byłem pewny swoich uczuć.

Przybliżyłem swoją twarz do dziewczyny i delikatnie ją pocałowałem. Konan po chwili oddała pocałunek.

__________________________________________________

Nowy rozdział! Takiego zakończenia ani sytuacji się nie spodziewaliście! Mam nadzieję, że się spodobał.




Naruto Uzumaki- Chłopiec o błękitnych oczachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz