Żebyśmy razem byli nie do pokonania

2.4K 193 42
                                    


Przepraszam, że nie było tak długo rozdziału ale nie miałam czasu, mam nadzieję, że jest tu ktoś jeszcze.

A teraz zapraszam na rozdział.


*********************************


Patrzyłem jak Kurama chwyta dziewczynę w swoją wielką łapę. Widok ten cieszył moje oczy. Niech wie, że ze mną się nie zadziera. Kyuu ściskał ją co raz bardziej...jej twarz zrobiła się czerwona, a po chwili biała gdy lis rozluźnił uścisk. Sakura ledwo łapała powietrze.

-Mówiłem, żebys ze mna nie zadzierała...z resztą...Kurama, zostaw ją-powiedziałem, a on dosłownie rzecz biorąc wyrzucił z łapy. Dziewczyna zleciała z około siedemdziesięciu metrów. Gdy udezyła plecami w ziemię z jej ust wypynęła strużka krwi.

-Teraz możesz wrócić do Konohy, powiesz im, że cię zaatakowałem...i później ja przydę zniszczyć wioskę dobrze?-zapytałem patrząc bezuczuciowo na Sakurę

-Nigdy nie zniszczysz Konohy.

-To się zobaczy...nikt mnie nie powstrzyma, a tym bardziej Kuramy.

-Zabiję cię Uzumaki Naruto!-krzyknęła, a ja znalazłem się obok niej.

Popatrzyłem jej w oczy, a po chwili wykonałem kilka pięczęci i dziewczyna była pod moim wpływem. Uwielbiam ta technikę, można manipulowac ludźmi jak się chce.

-Sakura, teraz wrócisz do Wioski Ukrytego Liścia i zapomnisz o mnie i Sasuke i o wszystkim co przeżyłaś z nimi-powiedziałem i odszedłem od niej. Uleczyłem ją trochę chakrą Kuramy, ale tak, aby jej nie poparzyć i ruszyła do Konohy.

Patrzyłem jak znika w oddali. Wszyscy zebrani patrzyli na mnie ze strachem. Za pewnie nikt nie widział tak bezwzględnego człowieka jak ja. Odwołałem Kuramę i został po nim biały dym.

-Sasuke na nas już czas -powiedziałem i skierowałem się do chłopaka. On tylko na mnie spojrzał i kiwnięciem głowy potwierdził moje słowa.

Nagle poczułem jak ktoś łapie mnie za ramię. Było to Gengo.

-Słucham-powiedziałem obojętnie.

-Mógłbyś powiedzieć mi jakiej techniki użyłeś na tamtej dziewczynie?

-Nie, nie mógłbym, bo to jedna z zakazanych technik-powiedziałem i zacząłem wraz z Sasuke  kierować się do wyjścia.

Kierowałem się w stronę Wioski Deszczu. Tam była Konan, musiała wiedzieć o mojej zmianie. Zrozumie mnie, a jak nie to jej problem. Sasuke cały czas trzymał się mojego boku nawet nie pytając gdzie zmierzamy. Huh... czyżby bał się?

-Sasuke, co ty taki cichy?

-Bo wiesz Naruto... czuję się przy tobie słaby. Umiesz tak wiele technik, jesteś taki silny...a ja dla ciebie jestem niczym. Pokonałbyś mnie w sekundę.

-Zatrzymaj się-rozkazałem a on wykonał polecenie-Sasuke, nigdy nie uważałem, że jesteś słaby. Jesteś bardzo silny. Masz sharingana i rinnegana. Masz potężne kekkei genkai.

-Ale co mi po nim, skoro ty umiesz się mu oprzeć?

-Sasuke, tylko ja to mogę zrobić, a inni shinobi nie, a raczej mnie nie będziesz łapał w genjutsu, co?

-No masz racje, ale pomóż mi z tą złością jaką czuję do Konohy...przez nich wybili mój cały klan.

-Jedyną opcja jest pozbycie się uczuć jak ja, mówię łatwo się żyje.

-A da się to odwrócić?

-Da, ale później wszystko wraca z podwójną siłą, a całe pozbywanie się uczuć całkiem mocno boli. Jak chcesz nauczę się tej techniki.

-Chcę

Pokazałem mu pieczęcie , a on je powtórzył. Szło mu coraz lepiej, aż mu wyszło.

-I jak?-zapytałem

-To cholernie bolało, jakby ktoś wyrwał mi serce. Ale czuję się taki...wolny.

-A teraz ruszamy...

-Ale gdzie? Wszyscy nas pewnie szukają.

-Sasuke, jest takie jedno miejsce, w którym nie przyjdzie im do głowy nas szukać.

-Co masz na myśli?

-Mam na myśli Wioskę Wiru. Ta wioska już nie istnieje, zostały z niej ruiny...

-A dlaczego ona, przecież jest dużo zrujnowanych wiosek?

-Bo z tej wioski wywodzi się mój klan, Klan Uzumaki-najlepszy klan w stosowaniu pieczęci i szyfrów i paru innych rzeczy. Wioska jest otoczona silną barierą, a wręcz mogę powiedzieć, że tak silnej jeszcze nigdzie nie widziałem. Na początku miałem trudy żeby ją zdjąć, ale już nie stanowi dla mnie to większego problemu. A przez  barierę mogą przejść tylko członkowie klanu Uzumakich. Oczywiście inni też, ale muszą mieć znacznik na sobie wykonany przez członka klanu Uzumakich,a tak się składa, że jestem jedyny.

-Ty  mówisz poważnie? Ty jedyny?

-Tak, ta bariera jest tak stara, że nawet sobie nie zdajesz sprawy.

-No dobrze ruszajmy już-powiedział Sasuke

-Dobrze i obiecuje, że nauczę cię większości technik, zakazanych technik, żebyśmy razem byli nie do pokonania, a teraz ruszajmy w drogę-powiedziałem i zobaczyłem uśmiechającego się do mnie Sasuke. Droga miała nam zająć około trzech-czterech dni.

*SKIP TIME*

Staliśmy tuż przed wioską. Wykonałem kilka pieczęci i oznaczyłem Sasuke moim znakiem na ręce. Zamknąłem oczy i zacząłem składać przeróżne pieczęcie tak szybko, że nawet oczy Sasuke ledwo nadążały. Po chwili bariera ustąpiła a ja i Sasuke weszliśmy na teren Wioski Wiru. Odnowiłem barierę i stanąłem obok chłopaka.

-Naruto...przecież mówiłeś, że to są ruiny...ja sam przed chwilą widziałem ruiny, a to jest piekna wioska.

-Wiesz trochę pracy i wszystko da się zrobić. Stworzyłem klony i rozkazałem im odbudowanie wioski. Wtedy jakoś przez tydzień nic nie robiłem, bo jak odwoływałem prawie pięć tysięcy klonów to zmęczenie przechodziło na mnie...myślałem, że po tym kopne w kalendarz.

-Ale wytłumacz mi, dlaczego ja przed chwilą widziałem ruiny?

-To jest właśnie moc tej bariery. Wprowadza cię w stan iluzji. Nie widzisz tego co jest naprawdę.

-Twój klan jest genialny.

-Twój też Sasuke.

Wioskę odbudowałem w praktycznie identyczny sposób zanim ją zburzono. Piękne budowle z kamienia przyozdobione znakiem wiru i innymi wzorami. Przez wioskę płynęła rzeka, wzdłuż niej wiły się aleje obsadzone drzewami wiśni.

Kierowałem nas do jednego domu. Domu, w którym mieszkała moja mama. Zaprosiłem do środka chłopaka. Rozejrzał się po pomieszczeniu.

-Ten dom jako jedyny nie był zburzony-oznajmiłem nagle nie wiem czemu- Nic tu nie zmieniałem.

-Czy to był...dom twojej mamy?

-Właśnie tak myślę. Ale cóż na razie będziemy tutaj przebywać, dopóki nasze poszukiwania zakończą się. Więc czuj się jak u siebie.

Dni mijały, a ja uczyłem nowych technik Sasuke. Zaczęliśmy je wspólnie łączyć. Zaczęły wówczas powstawać potężne techniki. Nie spodziewaliśmy się tego co stało się po połączeniu naszych technik. Trenowaliśmy co raz więcej i efektywniej, aby pewnego we dwójkę zniszczyć Konohę.

_______________________________________________________________

Wreszcie pojawił się rozdział. Na nadzieję, że się spodobał.








Naruto Uzumaki- Chłopiec o błękitnych oczachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz