Naruto i Sakura właśnie wyszli z biura Hokage po wykonaniu misji.
-Wiesz co Naruto....odkąd Sasuke odszedł nasza drużyna, ciągle musi zabierać że sobą jednego członka innej drużyny. Czy nie lepiej byłoby znaleźć kogoś na stałe?
Naruto słysząc słowa Sakury nie mógł uwierzyć. Jak ona mogła w ogóle pomyśleć, że ktoś, ktokolwiek mógłby zastąpić Sasuke!
-Sakura...nikt nie zastąpi Sasuke, a jeśli nawet kogoś nam przydzielą to go nie zaakceptuje. Nikt nie może równać się z Sasuke-powiedział blondyn i ruszył szybko przed siebie.
Chłopiec wrócił do domu, zjadł ramen i położył się na łóżku. Zaczął myśleć o Sasuke, jednak gdy zawsze o nim myślał, zaczynał obarczać winą siebie o odejście chłopaka i to z nie umie ani nie może go sprowadzić do Konohy. Dla Naruto, Sasuke był, a raczej jest jak brat. Rozmyślania chłopaka zostały przerwane przez pukanie do drzwi. Chłopak wstał i otworzył drzwi.
-Kakashi-sensei co tu robisz?
-Hokage-sama cię wzywa.
-Przecież niedawno byłem u niej...
-Naruto, nie marudź tylko idź.
Chłopak posłusznie ubrał buty i wyszedł za Kakshim. Przez całą drogę, Naruto nie dawał spokoju swojemu mistrzowi. Cały czas pytał się po co babcia Tsunade go woła, jeśli był u niej zaledwie pół godziny temu.
-Mistrzu Kakashi, po co ja tu przyszedłem?
-Naruto zaraz zobaczysz-powiedział srebrnowłosy, otwierając drzwi do biura.
-Kakashi-sensei......-zaczął Naruto, jednak to co zobaczył sprawiło,że zamilkł, nie wiedział co zrobić. Nie wierzył własnym oczom.
-Co ty tu robisz, jak, przecież....to nie możliwe... ja, Sakura, mistrz Kakashi, wszyscy cię szukali....Sasuke.
-Naruto, musiałem odejść...przez znamię, które zostawił mi Orochimaru. Wróciłem na stałe.
-Sasuke, ja się o ciebie przez ten cały czas martwiłem, obwiniałem siebie, za to, że nie umiem cię sprowadzić do Konohy, a ty sobie od tak wracasz...nawet nie zwróciłaś uwagi na moje uczucia, ale moje uczucia to nic, czy ty pomyślałeś choć przez chwilę o uczuciach Sakury?Ona tak bardzo za tobą tęskniła i nawet, żeby zapełnić luke po tobie, była zdolna do przyłączenia nowego członka drużyny. Chyba nigdy cię nie zrozumiem Sasuke...-powiedział Naruto i wyszedł z biura Hokage dodając że chce zostać sam.
Chłopiec szedł przed siebie. Nie zwracał uwagi na otaczający go świat. Nie wiedział gdzie może rozładować swój gniew. Wyszedł poza teren Konohy i tam dał upust swoim emocjom.
-Naruto...
-Czego chcesz Kurama?
-Czemu jesteś taki zły? Powinieneś się cieszyć, przecież Sasuke wrócił.
-Ty niczego nie rozumiesz... ja...za nim tęskniłem, chciałem sam go sprowadzić, ale on nagle wraca od tak...nie umiem tego zrozumieć.
-Naruto, nie przesadzaj. Czy widziałeś jaka szczęśliwa jest Sakura?
-Nie i chyba nie chce widzieć. Mam dość...oni się mogą cieszyć, ale to jakby zdradziła cię własna rodzina.
-Naruto, może udaj się na wyprawę, opuszczając Konohe na jakiś czas. Powiesz im, że wyruszasz na trening. Co po części tym będzie.
-W sumie to nie jest głupi pomysł. Tylko, że co ja im powiem, że z kim idę. O tobie nie mogę im powiedzieć. Gdyby dowiedzieli się, że się dogadujemy od razu by nas wykorzystali jako broń.
-To nic im nie mów. Wyruszymy dzisiaj w nocy. Niech oni poczują to co ty. Zniknij jak Sasuke.
-Kurami, ty masz rację. Idę się spakować i w nocy wyruszamy w podróż, podczas której nie wiadomo co się wydarzy- powiedział szczęśliwy Naruto i czym prędzej pobiegł do domu.
____________________________________
Każdy kto czytał mangę lub oglądał anime Naruto wie że historia toczy się zupełnie inaczej. To będzie moja wersja Naruto.
Jak zauważyliście historia zaczyna się gdy Naruto ma szesnaście lat.
Mam nadzieję że się wam spodoba
NieZnanaAutorkA
CZYTASZ
Naruto Uzumaki- Chłopiec o błękitnych oczach
Fiksi PenggemarNaruto, to młody chłopiec, który nosi w sobie demona, ale czy to oznacza, że jest tak samo zły jak dziewięcioogoniasty? A czy w ogóle Kurama, jest taki zły za jakiego się podaje? *Opowiadanie zaczynam od momentu gdy Naruto ma już szesnaście lat.* Na...