PROSZĘ PRZECZYTAJCIE NOTKE NA SAMYM DOLE, ALE NAJPIERW ROZDZIAŁ!
Oczy Sasuke wyrażały żali nienawiść do Liścia. Widziałem w nich też nadzieję, że jego słowa wpłyną na moją decyzję. Byliśmy podobni do siebie, oboje bez rodziców, oboje odrzuceni przez społeczeństwo. Dwa zagrożenia...jeden uważany za demona we własnej osobie, drugi uważany za dziecko pragnące zemsty posiadające niesamowity Limit Krwi.
-Jaka jest twoja odpowiedź Naruto?-zapytał Sasuke
-Zgadzam się, zróbmy to!-powiedziałem z wyczuwalną radością przybijając czarnookiemu piątkę.
Razem udaliśmy się do rezydencji Uchiha. Tam ustaliliśmy plan działania. Jutro ma znów pojawić się Itachi i Kisame. Uznaliśmy, że najlepiej będzie, jak na miejscu zjawimy się w dwoje i poinformujemy ich o połączeniu się naszych dusz, a następnie damy konkretna odpowiedź co do naszej decyzji.
-Naruto mam nadzieję, że nie wycofasz się z tej obietnicy?-zapytał dla upewnienia Sasuke.
-Oczywiście, że nie! Obiecałem to tobie, mojemu najlepszemu przyjacielowi- powiedziałem i spojrzałem na niego.
-Naruto...co byś zrobił, gdyby nasze dusze się nie połączyły?-zapytał chłopak
-Hmm nie myślałem nad tym, ale na chwilę obecna , będąc szczerym, muszę przyznać, że pewnie zaatakowałbym wioskę, nic wam nie mówiąc. Wiem jestem okropny.
-Gdybyś to zrobił, dołączyłbym się do ciebie, zawsze wiedziałem, że nas nikt nie zrozumie. Nikt z naszych przyjaciół nie stracił rodziny. Nikt nie był odtrącony.
-Wiem Sasuke, dlatego za te wszystkie krzywdy, chcę się odpłacić Liściowi.
-Konoha uznała nas za zło wcielone, a gdy zobaczyli jacy jesteśmy potężni, przyjęli nas z powrotem na regułach tak prostych...praktycznie, jakbyśmy nic nie zrobili.
-Już jutro, zniszczymy Konohe i oni poczują ból straty najbliższych....Dobra Sasuke będę leciał do siebie. Muszę załatwić jeszcze jedną rzecz-powiedziałem i opuściłem rezydencje Uchiha.
Szedłem przez Wioskę Liścia. Wstąpiłem do Ichiraku, na moje ulubione ramen z ciasteczkami naruto. Zjadłem trzy porcje, rozmawiając ze staruszkiem w między czasie. Jutro prawdopodobnie, zginie on i inni ludzie. Było mi go szkoda, on nigdy nawet na mnie nie spojrzał TYM wzrokiem. Zawsze uważał mnie za osobę jak każda inna. Jednak on należał do społeczności... społeczności, która mnie odrzuciła. Podziękowałem za jedzenie i ruszyłem na poszukiwania Sakury. Musiałem z nią porozmawiać.
Po kilkunastu minutach znalazłem Sakurę. Była z Tsunade w szpitalu. Gdy mnie zobaczyła od razu się przy mnie pojawiła. Jej spokojna aura była wyczuwalna na spora odległość. Jednak nie wiedziała co nastąpi niedługo.
-Co cię sprowadza do mnie Naruto?-zapytała dziewczyna
-W sumie nic takiego, chciałbym porozmawiać w cztery oczy...w sumie to cos powiedzieć ważnego.
-Dobrze, skończymy tylko z Tsunade-sama badanie.
-Czekam przed szpitalem- powiedziałem i udałem się do wskazanego przeze mnie miejsca.
Oparłem się o ścianę budynku i czekałem na dziewczynę. Moją głowę zaprzątały myśli o tym jak będzie wyglądał nasz atak. Byłem ciekaw czy zaatakujemy nagle czy damy im czas na przygotowanie się. Czy zrobimy to w dzień czy w nocy. Tak skupiłem się na myśleniu o ataku, że nie zauważyłem, że Sakura już wyszła ze szpitala.
-To o czym chciałeś porozmawiać Naruto?
-Chciałem się zapytać, o jedną rzecz.
-No to słucham-powiedziała z uśmiechem na twarzy.
-Bo wiesz, długo nie było mnie w wiosce i chciałem się zapytać, czy siła militarna naszej wioski rozwinęła się czy nadal jest taka jaka była.
-Ohh...Wojsko przybrało w liczbie, ale nie umiem dokładnie określić jaką siłą dysponujemy. Owszem mamy kilku wspaniałych ninja z silnych klanów, ale nie wiem czy daliby radę przeciwko Akatsuki, ale na szczęście teraz mamy was więc o nic się nie boję. Twoje i umiejętności Sasuke są niesamowite.
-No to super, w razie jakiegoś ataku was obronimy-kłamałem jak z nut. Nigdy was nie będę bronił!
-Cieszę się, że wróciliście. Większość naszej paczki przestała mieć nadzieję, że kiedykolwiek wrócicie, a później przestali was uważać, za mieszkańców wioski, a wręcz uznali was za zdrajców, których trzeba zabić, ale ja im to wybiłam z głów.
Słowa Sakury sprawiły, że moja złość zaczęła niebezpiecznie się podnosić. Oni chcieli naszej śmierci? Czyli Sasuke maił rację, obaj jesteśmy tutaj niepotrzebni. Nie chciałem więcej słuchać takich oskarżeń.
-No cóż Sakura, czasami tak bywa, dziękuję za informację i do zobaczenia niedługo.
-Do zobaczenia!-powiedziała i odwróciła się w swoją stronę.
-Sakura! Zaczekaj!-krzyknąłem
-Tak?
-Przepraszam....
-Ale za co Naruto?
-Sama się niedługo przekonasz...-powiedziałem ledwie słyszalnie.
Obróciłem się i zniknąłem w kłębie dymu. Nie mogłem już dłużej na nią patrzeć. Wróciłem do swojego mieszkania i od razu rzuciłem się plackiem na łóżko. Musiałem wypocząć. Czeka mnie jutro bardzo ciężki dzień. Zdałem sobie sprawę, że mój sen to, to co zdarzy się już niedługo. Nawet nie wiem kiedy moje rozmyślania zostały przerwane, przez sen.
*******************************************************************************
Nowy rozdział! Przepraszam, że tyle musieliście czekać na niego. Szczerze mówiąc miał się on pojawić w tamten piątek, ale na drodze stanęło mi wiele przeszkód. W piątek poszłam na koncert Taco Hemingway'a , w sobotę walczyłam z bolącymi nogami i bolącą głową (skutki stania pod samiutką sceną), a później dopadł mnie brak weny.
A TERAZ UWAGA!!!!
POWOLI ZBLIŻAMY SIĘ DO KOŃCA TEGO OPOWIADANIA! I JUŻ NIE MA ODWROTU. ZAPLANOWAŁAM KONIEC I MUSICIE SIE Z TM POGODZIĆ.
WIEM, TYLKO NIE BIJCIE!!!!
LEPIEJ SIĘ GDZIEŚ SCHOWAM XD
Także GOMEN i mam nadzieję, że rozdział się wam spodobał :)
CZYTASZ
Naruto Uzumaki- Chłopiec o błękitnych oczach
FanficNaruto, to młody chłopiec, który nosi w sobie demona, ale czy to oznacza, że jest tak samo zły jak dziewięcioogoniasty? A czy w ogóle Kurama, jest taki zły za jakiego się podaje? *Opowiadanie zaczynam od momentu gdy Naruto ma już szesnaście lat.* Na...