Atak na Konohę 1/2

1.5K 121 8
                                    

Rano wstałem niezbyt wyspany. Patrzyłem się w sufit, uświadamiając sobie, że dzisiaj pojawi się Itachi. Będę musiał wywiązać się umowy. niby podpisałem tą deklarację u Kakashiego , ale jakoś nie czuje się zobowiązany do chronienia wioski. Podniosłem się z łóżka i  skierowałem się do kuchni gdzie zjadłem porcję ramenu z pudełka.

Po zjedzeniu śniadania wziąłem prysznic i ubrałem się. Wyszedłem z domu i poszedłem do rezydencji Uchiha. Droga minęła mi w spokoju. Wioska zaczynała tętnic życiem. Ludzie uśmiechali się w moja stronę. Jednak nie wiedzieli, że za jakiś  czas czeka ich zniszczenie przez moja osobę. 

Po pięciu mi minutach byłem pod drzwiami domu Sasuke. Delikatnie zapukałem i czekałem aż chłopak mi otworzy. Po chwili drzwi się uchyliły, a  zza nich wychylił się czarno włosy.

-Cześć-przywitałem się

-Wejdź do środka-powiedział Sasuke i otworzył szerzej drzwi.

Wszedłem do głównego pomieszczenia i usiadłem na kanapie. Lubiłem tu przebywać. Panowała tu specyficzna aura, która działała na mnie w dziwny sposób, co szczerze mówiąc podobało mi się. Czułem wówczas w sobie coś, co mówiło mi, że jest to miejsce, odpowiednie miejsce dla mnie. Miejsce, w którym mogę się czuć bezpiecznie i,  że tutaj wszyscy mnie zrozumieją.

-Sasuke, gotowy na spotkanie?

-Tak, nigdy nie byłem bardziej.

-Wiesz uświadomiłem sobie jedna rzecz. Teraz wykonamy zemstę na całej wiosce. Niech poczuje ból straty kogoś ważnego ze swojego życia. Lecz nas nigdy nikt nie zapytał jak się czujemy, czy nie potrzebujemy zwyczajnej rozmowy. Zostaliśmy zostawieni na pastwę losu. Cieszę się, że niedługo uświadomimy ich wszystkich, jaki ból skrywamy w sercu.

-Zgadzam się z tobą. Wszyscy uważali nas tylko za zło, które należy zniszczyć...mam tego dość, oni nigdy nie poczuli bólu straty rodziców...

Wraz z Sasuke pogrążyliśmy się w głębokiej rozmowie. Po około godzinie przenieśmy się do naszego umysłu. Rozmawialiśmy tak długo i zacięcie, że dopiero gdy Kurama uświadomił nas, że już czas na spotkanie wróciliśmy do rzeczywistości.

Szliśmy w wyznaczone miejsce. Było około dwudziestej trzeciej. Z oddali zobaczyłem czekających już dwóch członków Akatusuki.

-Witaj Naruto, jaka jest twoja odpowiedź? I co robi tu Sasuke. Z tego co mi wiadomo, on  nie jest częścią planu-powiedział Itachi

-Itachi, zanim dam odpowiedź musisz coś wiedzieć. Otóż po technice Konan moja i dusza Sasuke połączyła się. Jesteśmy jak jeden człowiek.

-Oh... to stwarza małe komplikacje. Tylko ty miałeś dać Liściowi to na co zasłużył.

-Ale mimo to, że nasz dusze się połączyły oboje chcemy dokonać zemsty na wiosce, więc jako jedna dusza zgadzamy się na dobrowolne wykonanie umowy- powiedziałem

-Czyli wy dwaj chcecie zniszczyć Konohe?-zapytał tym razem Kisame

-Tak-powiedzieliśmy w tym samym czasie

-No dobrze, a co daje te wasze połączenie się dusz?- zapytał Itachi nie do końca przekonany co do udziału Sasuke

-Oboje zyskaliśmy niesamowitą moc, nasze ataki mogą się łączyć, oraz tworzymy zupełnie nowe  techniki niemożliwe do skopiowania.

-No dobrze. Jeszcze dzisiaj Wioska Liścia przestanie istnieć-powiedział Itachi

Gdy Itachi skończył nam tłumaczyć co mamy robić po kolei, powiedziałem im to czego dowiedziałem się od Sakury na temat sił militarnych Konohy.

Atak miał odbyć się z samego rana. Najpierw  mieliśmy zniszczyć budynek administracyjny, a później wszystko po kolei. Nie mogłem się doczekać, aż będę mógł się odpłacić za te wszystkie lata, gdy odtrąciło mnie i Sasuke całe społeczeństwo.

We czwórkę poczekaliśmy do odpowiedniej pory. Kilka minut przed rozpoczęciem ataku pojawiła się reszta Akatsuki. Itachi powiedział im o małej zmianie planów, poprzez dołączenie Sasuke i połączenie się naszych dusz.

Gotowi rozpoczęliśmy atak na wioski. Zakradliśmy się do budynku administracyjnego. W odpowiednich miejscach przyczepiliśmy wybuchowe notki, które wcześniej ulepszyłem jedną z zakazanych technik. Po chwili złożyłem kilka pieczęci i notki wybuchły. Z budynku pozostały zgliszcza. Spojrzałem na Sasuke. Uśmiechnęliśmy się do siebie i zaczęliśmy niszczyć Konohę. Jednak po paru sekundach pojawili się shinobi wioski. Znów patrzyli na mnie tym wzrokiem. Wszedłem w tryb Kuramy. W umyśle powiedziałem Sasuke, że musimy im pokazać kto tu rządzi i, że połączymy nasze techniki. Chłopak od razu przystał na moja propozycję.

Z tą grupką shinobich rozprawiliśmy się w mgnieniu oka. Potraktowaliśmy ich rasenshurikenem połączonym z czarnymi płomieniami mangekyo sharingana Sasuke. Niszczyliśmy wszystko co stało nam na drodze. Przed nami pojawił się oddział wojska wioski. Walka była tylko trochę fajniejsza. Ci ludzie byli nawet całkiem nieźli, lecz dla nas byli niczym małe robaczki, które można rozdeptać. Sam nie wiem czemu, ale niszczenie Konohy sprawiało mi niezwykłą radość. Czułem ulgę. Teraz oni widzieli jak to co kochają przestaje istnieć. Dałem im cierpienie takie jak oni mi, chociaż to i tak za mało.

Wioska była już praktycznie zniszczona przed nami pojawiły się osoby z naszego rocznika, nasi ,,przyjaciele'' od siedmiu boleści, a przed nimi stał Kakashi. Wpatrywał się w nas lodowatym i pełnym gniew wzrokiem.

-Jak mogliście?-zapytał Hokage

-Normalnie, podziękuj Sakurze, tylko podsyciła naszą chęć zemsty-powiedziałem z chytrym uśmieszkiem na twarzy.

-Sakura? O czym on mówi?-zapytał Sai

-Właśnie nie wiem-powiedziała oburzona dziewczyna

-Sakura, jak to nie wiesz? Przecież jasno i wyraźnie powiedziałaś, jakie stosunek mieli do nas nasi ,,przyjaciele,, zanim wróciliśmy i jeszcze na dodatek raczyłaś mi powiedzieć jak sprawuje się w wiosce siła militarna.

-Czy to prawda Sakura?-zapytał Kakashi

-T-tak-odpowiedziała cicho

-Sakura, ty...nie, wy wszyscy nie zdajecie sobie sprawy z tego w jakich kłopotach się znaleźliśmy-powiedział z lekka zrezygnowany Hakate.

-Ale oni wcale nie są tak silni!-krzyknął Kiba

-Kiba, wy nie wiecie jednej rzeczy...bardzo istotnej sprawy. Ich pokonać może jedynie dwójka ludzi takich jak oni. 

-Szanowny zaczeka, co to znaczy ,,takich jak oni,,?-zapytała Ino

-Teraz to nie ma znaczenia. Naruto i Sasuke są połączeni duszami. Zapewne słyszeliście co daje połączenie się, ale i jakie ryzyko niesie ze sobą. Jednak ci tutaj, współpracują ze sobą i posiedli ogromną moc.

-Ale jak?!-krzyknął Lee

-Zanim wrócili, zostali poddani zakazanej technice leczącej, która miała skutki uboczne, jeśli w czas się jej nie zakończyło. Tak właśnie się połączyli. 

-Dobra, Kakashi starczy gadania o nas-przerwał mu Sasuke- Albo dacie nam zniszczyć wioskę, a w zamian oszczędzimy was, a jak nie będziecie chcieli po dobroci, to zabijemy was, bez najmniejszego problemu.

-Nigdy na to nie pozwolę!-krzyknął Kakashi

Po chwili Sasuke złapał ich w jego nową iluzję. Była tak skonstruowana, że nawet zakazana technika nie wydostałaby kogoś z niej. Wówczas jedynym ,,władcą,, życia i śmierci był Sasuke. 


**************************************************************

Nowy rozdział! 

GOMEN, GOMEN za takie opóźnienie, ale nie to, że nie miałam weny, to miałam problem z ręką i nie mogłam pisać .

Mam nadzieję, że rozdział się spodobał i prawdopodobnie kolejny będzie ostatnim rozdziałem, a później krótki epilog.

Przepraszam, za błędy jeśli się pojawiły :)


Naruto Uzumaki- Chłopiec o błękitnych oczachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz