Wyszłem z pomieszczenia i zauważyłem, że na korytarzu stoi Sasuke i Sakura. Odwróciłem wzrok i poszłem w swoją stronę. Nie chciałem, nimi rozmawiać. Musiałbym im wszystko powiedzieć, a tego nie chce.Wróciłem do domu. Miałem się spotkać z Akatsuki. Muszę wyruszyć dzisiaj w nocy. Nikt nie może mnie zobaczyć. Wyjąłem pelerynę. Wtedy przypomniał mi się dzień w którym go dostałem. Itachi był i w sumie jest dla mnie taki miły. Ciekawe co by się stało, gdyby Sasuke się o tym dowiedział, że spędziłem te pięć lat z jego bratem. Nagle usłyszałem pukanie do drzwi, szybko schowałem ubranie do szafy i poszłem otworzyć. Przede mną stała Sakura. Byłem nieco zdziwiony, ale wpuściłem ją do środka.
-Sakura, co cię do mnie sprowadza?
-Naruto, czy ty naprawdę, masz znów zamiar opuścić Konohe?
-Nie, o tym właśnie gadałem z Tsunade. O tym, że zostaję, jednak muszę jeszcze załatwić jedną sprawę poza granicami wioski.
-Jaką sprawę?
-To już nieistotne-powiedziałem uśmiechając się.
-Naruto, pójdę z tobą i Sasuke-kun też.
-To niemożliwe. Nie mogę was narazić na utratę zdrowia i życia.
-Ale ...
-Nie ma żadnych ale. To muszę załatwić sam.
-No dobrze, a gdzie byłeś przez ten czas?
-Sakura, nie to, że nie chce ci powiedzieć, ale jak przyjdzie taki moment, kiedy będę gotowy, napełnia poznasz prawdę, jak mistrz Kakashi.
-Czyli dla niego powiedziałeś, a dla nas nie!?
-Zrozum, Kakashi dowiedział się przez przypadek, i musiałem mu powiedzieć. A ty i Sasuke nie wnikajcie w moją przeszłość, bo gwarantuję wam, że źle się to dla was skończy.
-Naruto, zmieniłeś się. Kiedyś byłeś inny. Martwiłeś się o wszystkich, chciałeś być akceptowany, pomagałeś komu tylko mogłeś...a teraz? Masz tajemnice, nie zależy ci na niczym, a przede wszystkim odpychasz mnie i Sasuke. Dlaczego? Co się takiego wydarzyło?
-Sakura, naprawdę nie mam ochoty o tym rozmawiać...
-Powiedz mi, powiedz!
-Nie!-nie wytrzymałem. Moje nerwy sięgnęły zenitu. Poczułem to. Znów to się stało.
Gdy obudziłem się że śpiączki na mojej twarzy pojawiły się znamiona. Był to efekt uboczny technik Konan. Dzięki nim byłem silniejszy, jednak ujawniają się jedynie, gdy ktoś poruszy moje uczucia, a Sakura to zrobiła.
Natychmiast odwróciłem się plecami do dziewczyny. Nie mogła zobaczyć tego. Musiałbym jej powiedzieć.
-Naruto..coś się stało?
-Nie, ale Sakura, proszę idź już sobie.
Poczułem jak dotyka mojego ramienia. Nie, nie, nie...one jeszcze nie zniknęły. Sakura natychmiast mnie obróciła...ona i jej ta przeklęta siła.
-Co to jest Naruto- zapytała dotykając mojej twarzy, a raczej znamion.
-Nic, takiego, proszę idź już. A i ani słowa dla Sasuke, czy komukolwiek. Nikt nie może się o tych zmianach dowiedzieć.
-Ale, od czego to. One nie są z żadnego klanu...ani nic takiego.
-Sakura nie wnikaj! Wyjdź!
Dziewczyna posłusznie wykonała moje polecenie. Dlaczego one musiały się pokazać...
W nocy,ubrany w płaszcz wyruszyłem na spotkanie z Akatsuki. Tym razem nikt mnie nie zauważył.
Skakałem z gałęzi na gałąź. Wiedziałem, że droga jeszcze będzie trwać dwa dni.
Minęła noc i rozpoczął się dzień. Przemierzałem drogę, gdy mój brzuch dał o sobie znać. Zatrzymałem się w pobliskiej wiosce i zjadłem porządną porcję ramen.
Usłyszałem jak ktoś za mną biegnie. Zniknąłem nagle. Przyjrzałem się mojemu pościgowi. Nie wierzę...to Sakura i Sasuke. Śledzili mnie. Jak oni mogli! W mgnieniu oka znalazłem się za nimi. Nie zauważyli mnie.
-Sakura...przecież prosiłem cię o coś.
-Naruto!-krzyknęła przestraszona.
-Dlaczego mnie śledzicie?
-Naruto...w co ty się wpakowałeś?-zapytał Sasuke.
-Sasuke, nie miałem wyboru.
-Jak to nie!? Dlaczego Akatsuki!
-Nie ma znaczenia dlaczego, ale nie możecie już mnie śledzić, bo jeśli ktoś was zobaczy nie gwarantuję, że ujdziecie z życiem.
-Co się z tobą stało!
-Sasuke...czemu czepiasz się Naruto?-znałem ten głos. To Itachi.
-Itachi, co ty tu robisz?-zapytałem
-Wiedziałem, że on będzie za tobą podążał.
-Szłem, żeby z wami porozmawiać, ale oni mi przerwali -powiedziałem
-Itachi! Zabije cię!-krzyknął Sasuke rzucając się na brata. Jednak ja zasłoniłem ciało Itachiego, neutralizując jego Chidori. Popatrzył na mnie ze zdziwieniem.
-Jak to możliwe? Jakim cudem po dotknięciu chidori nic ci się nie stało!? To powinno cię zabić!
-Sasuke, ty nie rozumiesz. Ja...stałem się maszyną do zabijania. Nie można mnie pokonać-powiedziałem nie patrząc na chłopaka.
- Zobaczymy! Czy nie da się cię pokonać-krzyczał Sasuke.
Znów poczułem pieczenie na twarzy. Znów wyszły.
-Naruto! Znów!?-krzyknął Itachi
-Już drugi raz ! Nie mogę tego powstrzymać!
-Sasuke! Nie atakuj Naruto! Bo umrzesz. I nie mówię ci tego,żeby go bronić, ale z własnego doświadczenia.
-Nie będziesz mi mówił co mam robić.
Sasuke wymierzył we mnie jakiś miecz. Poczułem ból w klatce piersiowej. Jednak znamiona na mojej twarzy bolały co raz bardziej. Sasuke wyjął miecz, a moje rany zagoiły się natychmiastowo. Znów się to zaczyna.
Połączyłem się z Kuramą. Zaatakowałem Sasuke. Jednak po jednym moim ataku Sasuke, nieprzytomny opadł na ziemię.
Przede mną pojawił się Itachi. Chciał złapać mnie w iluzję, ale odparłem ją. Po chwili sam opadłem w takim samym stanie jak Sasuke. Straciłem przytomność. Znów to się stało.
~~^«»^~~
Nowy rozdział, mam nadzieję że się spodobał i proszę o pisanie waszych opinii.
CZYTASZ
Naruto Uzumaki- Chłopiec o błękitnych oczach
FanficNaruto, to młody chłopiec, który nosi w sobie demona, ale czy to oznacza, że jest tak samo zły jak dziewięcioogoniasty? A czy w ogóle Kurama, jest taki zły za jakiego się podaje? *Opowiadanie zaczynam od momentu gdy Naruto ma już szesnaście lat.* Na...