Rozdział 7

156 13 0
                                    

Szliśmy prostą ulicą mijając kawiarnie, wieżowce i sklepy. Jesse się nie odzywał, pustym wzrokiem patrzył przed siebie. Ciekawiło mnie gdzie idziemy, ale nie chciałam się pytać. Chłopak nadal był dla mnie zagadką i nie wiedziałam jak i o czym mam z nim rozmawiać. W końcu jednak moja ciekawość wygrała i spytałam go gdzie właściwie chcemy dojść. Okazało się, że on sam jeszcze nie wie, i że jeśli zobaczymy coś ciekawego to zajdziemy. 

- I co, nie chcesz nawet porozmawiać? Czemu ja tu jestem? Wytłumacz, bo bardzo mnie to ciekawi. - Jesse zaczynał mnie denerwować. Spotkałam go wczoraj wieczorem, umówiliśmy się i teraz nie zamierza nic robić?

- Nie unoś się tak, bo zaraz odlecisz. - odpowiedział chłopak z irytującym, pewnym siebie uśmieszkiem. - Jesteśmy tu, bo chcę cię bliżej poznać.

- To może być trochę trudne, z racji tego, że nawet nie rozmawiamy. 

- Nie bój się, zaczniemy. 

- Myślisz, że nie mam ciekawszych rzeczy do roboty niż spacerować z chłopakiem, którego nawet nie znam? - prychnęłam zdenerwowana. 

- Tak właśnie myślę. 

- Wobec tego niezbyt ci to wychodzi. 

Jesse zatrzymał się tak gwałtownie, że o mało na niego nie wpadłam. Obrócił się w moją stronę i przeszył mnie spojrzeniem.

- Chcesz gdzieś pójść? Dobrze. Więc idź za mną, a za kwadrans będziemy w pewnym miejscu do którego chcę cię zaprowadzić.

Jesse ruszył, a ja się chwilę zawahałam po czym poszłam za nim. Ze spojrzeniem wbitym w betonowy chodnik szłam za nim może pięć minut. Gdy się zatrzymaliśmy nie zauważyłam niczego niezwykłego. Ulica jak każda inna. 

- Wsiadaj - powiedział.

- Mam wsiadać? Ale na co?

Jesse machnął ręką w stronę maszyny, którą dopiero teraz zauważyłam. Był to duży, czarny motocykl z srebrnymi elementami. Lśnił w słońcu i wyglądał przepięknie, ale mimo to bałam się na niego wsiąść.

- Nigdy nie jechałam na czymś takim... - powiedziałam lekko przestraszona.

- Zawsze musi być ten pierwszy raz. - usiadłam więc na maszynie, a Jesse przede mną. Odruchowo oplotłam go nogami i usłyszałam jak chłopak się śmieje. Gdy motocykl zamruczał oplotłam go rękoma w talii i ruszyliśmy. Nie znałam wcześniej tego uczucia. Włosy smagały mi twarz, a wiatr dmuchał w twarz. Spódniczka zawijała mi się co chwilę, ale wtedy się o to nie martwiłam. Byłam tylko ja, prędkość i... chłopak do którego się przytulałam. Obrazy szybko przemijały mi w oczach. Wkrótce zamknęłam i po pewnym czasie, który minął zdecydowanie zbyt szybko, Jesse się zatrzymał. Otworzyłam oczy i ujrzałam najpiękniejszy widok jaki dane mi było oglądać. 

Zatrzymaliśmy się przy molo. Po plaży chodziło niezbyt dużo osób. Kilka pływało w oceanie. Zeszłam z motocykla i jak zaczarowana podeszłam do linii wody. Zdjęłam buty i postawiłam je na piasku, po czym zamoczyłam stopy w wodzie. Była nie za ciepła i nie za zimna, idealna. Odwróciłam się w stronę Jesse'a. Patrzył na mnie z odległości kilku metrów z uśmiechem na ustach. 

- Podoba ci się? - spytał.

- Jeszcze się pytasz? Jest cudownie! - krzyknęłam. 

- Cieszę się, że ci się podoba. 

Sweater WeatherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz