Rozdział 23

92 12 0
                                    

Gdy następnego dnia rozmawiałam z Blake przez telefon opowiadając jej wszelkie nowości z mojego życia, ta była bardzo podekscytowana wiadomością o tym, o co poprosił mnie Jesse. Nie miałam pojęcia czemu. Pasowało mi jednak to, że nie żywiła już niechęci wobec niego.

Przez następne kilka dni grzecznie zostawiałam okno otwarte, ale nic się nie działo. Pisałam za to z chłopakiem codziennie, a on mimo moich próśb nie ujawniał, czemu chciał ode mnie akurat tego. Po paru razach zaprzestałam moich prób, bo nie miały one po prostu sensu. 

Dzień był słoneczny i piękny. Właśnie siedziałam z bratem i psem w ogrodzie. Jeffrey bawił się w dmuchanym basenie, a pies biegał wokół zraszacza ogrodowego. Ja tymczasem siedziałam na żółtym kocu w jasno różowym bikini i czytałam książkę. Była to letnia powieść dla nastolatków, miłość, lato i te sprawy. Obok mnie leżał telefon. Obok niego miska z suszonymi jabłkami. Było coś koło trzynastej. Wokół było bardzo cicho, nie licząc pojedynczych śmiechów i pokrzykiwań Jeffreya oraz szczekania psa. Z domu unosił się zapach smażonych ziemniaków i jakiegoś mięsa, chyba kurczaka. Rodzice postanowili, że dziś zjemy obiad na dworze na co wszyscy bardzo chętnie się zgodzili. Na tyłach domu stół ogrodowy razem z krzesłami był już ustawiony. Nagle poczułam wodę na moich plecach. Odwróciłam się gwałtownie zamykając książkę i odsuwając telefon. Obok mnie stał mój brat z wielkim uśmiechem na twarzy. Chciałam być zła, ale nie mogłam. Na mojej twarzy też wykwitł uśmiech i po chwili pędziłam za Jeff'em po trawie goniąc go wokół domu. Zrobiliśmy, nie powiem, jakieś trzy kółka za nim mój brat wpadł do baseniku, a ja za nim. Leżeliśmy w wodzie i śmialiśmy się do rozpuku, ja w bardzo dziwnej pozycji, bo na brzuchu z jedną nogą poza basenem. No cóż, takie są konsekwencje szybkiego lądowania. Prawie płakaliśmy ze śmiechu, już nawet nie był to głośny śmiech, tylko zduszony grymas na twarzy. Po chwili pies również wskoczył do basenu, po czym przyszła kolejna salwa śmiechu. Moment później mama wyszła z domu, a za nią tata wycierając ręce ścierką. 

- Co tu się dzieje, dzieciaki? - spytała mama. Spojrzała na to co się stało, a potem zaśmiała się. Potem dołączył do niej tata. - Naprawdę? - spytała. - No dobra, za pół godziny obiad, więc ogarnijcie się chociaż trochę. 


Siadaliśmy do obiadu. Nadal byłam trochę mokra, ale już mniej. Odsunęłam drewniane krzesło po trawie i usiadłam. Chwilę potem przede mną pojawił się biały talerz, a na nim kawałek kurczaka i podsmażane ziemniaki. Zabrałam się razem z bratem do jedzenia. Na trawie siedział pies i tęsknym wzrokiem patrzył na nasze jedzenie. Moment później rodzice usiedli przy nas.

- Więc... - zaczął tata. - Jak tam twój nowy kolega? - spytał.

- Yhm... Dobrze. My, ym, jesteśmy razem. - powiedziałam i zwiesiłam głowę. Lepiej powiedzieć prosto z mostu niż ukrywać coś, prawda? Czekałam na reakcję rodziców.

- Och. - zareagował się tata. Mama patrzyła na mnie ze zdziwieniem. - To... twój pierwszy chłopak od gimnazjum. - mógł o tym nie wspominać. Co prawda, w gimnazjum miałam chłopaka, ale była to jedna wielka porażka. Nawet nic do niego nie czułam, nigdy nie poznaliśmy się bliżej, nie pocałowaliśmy się ani razu. - Jaki on jest? Od kiedy ze sobą chodzicie? - tata był ostrożny, zdystansowany, ale nie chłodny.

- Od dwóch tygodni. Tak mniej więcej. Jest miły. Kochany. Dobry dla mnie. - nie wiedziałam co odpowiedzieć. Najbardziej wstydliwa rozmowa na świecie. - Świetny.

- W porządku. Cieszę się z twojego szczęścia. - powiedział spoglądając na mnie. - Tylko uważaj na niego. Nie każdy jest taki, jaki wydaje się być. - ostrzegł mnie.

- Tak, wiem, wiem. Dobrze. - w pośpiechu sięgnęłam z powrotem na sztućce i zaczęłam jeść, by nie mógł mnie już o nic zapytać. Zerknęłam na Jeff'a. Siedział bez żadnego spięcia, wyluzowany, i wkładał do buzi ziemniaka. Leniwie spoglądał to na mnie, to na tatę. 



------------------------------------

Rozdział taki nijaki, nie za bardzo mi się podoba. 

Miłego dnia ;) 


                                                                              Małgosia,

                                                                                            xoxo


Sweater WeatherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz