Rozdział 35

81 11 0
                                    

Następny dzień był okropny. Nie dość, że miałam ogromnego kaca, którego z najwyższym trudem ukrywałam przed rodzicami, to jeszcze za każdym razem, gdy przypominałam sobie o moim wczorajszym wybryku (sama dziwiłam się, że go pamiętam) miałam ochotę spalić się ze wstydu. Jak mogłam być tak głupia i nieodpowiedzialna? Czułam się zła i zawstydzona. Nie miałam ochoty na jakiekolwiek wyjście z domu, bo panicznie bałam się, że spotkam gdzieś jakiegoś chłopaka z zespołu lub, co gorsza, samego Jesse'a. 

Westchnęłam i wstałam z łóżka. Podeszłam do okna i odsłoniłam zasłony, by do pokoju wpadło trochę światła dziennego. Od godziny użalałam się nad sobą i miałam tego serdecznie dość. Zeszłam w piżamie do kuchni i podeszłam do czajnika. Wzięłam saszetkę herbaty owocowej i zalałam ją wrzącą wodą. Po krótkim namyśle podeszłam do lodówki i wzięłam z niej pudełko lodów miętowo - czekoladowych oraz łyżkę. Grubych trudniej porwać. Z powrotem wdrapałam się po schodach i otworzyłam sobie łokciem drzwi od pokoju. Weszłam do niego, zatrzasnęłam drzwi kolanem i usiadłam na łóżku z litrem lodów pod pachą. Chwilę siłowałam się ze złotym pudełkiem, a potem zatopiłam łyżkę w lodach. Włączyłam laptopa z zamiarem spędzenia całego dnia na portalach społecznościowych. 

W pewnym momencie usłyszałam charakterystyczne pyknięcie przychodzącej wiadomości na Facebook'u. Nadawcą była Lia Smith, znajoma z dawnej szkoły. Nie można było o nas powiedzieć, że się przyjaźnimy, ale kiedyś byłyśmy dobrymi przyjaciółkami. W wiadomości od niej był link oraz krótki wpis 'omg, ogarnij tą piosenkę CUDO'. Kliknęłam w link, który mi podesłała. Przekierował mnie on do strony na YouTube. Spojrzałam na nazwę filmiku i zakrztusiłam się lodami. Utwór nazywał się 'The Neighbourhood - Baby Came Home 2 / Valentines'. Z pewną obawą kliknęłam na ekran, a w pokoju rozległa się muzyka. Utwór był miły dla ucha i rytmiczny. Głos Jesse'a brzmiał ciepło, był też lekko zachrypnięty - tak jak zapamiętałam. Piosenka była spokojna, opowiadała o miłości. Podobał mi się jej tekst, ale nie było to nowością, bo twórczość chłopaków zawsze wydawała mi się być piękna. Położyłam się na łóżku i zamknęłam oczy wsłuchując się w tekst. Boleśnie przypominał mi Jesse'a i nasz związek. Tak bardzo chciałam przestać o nim myśleć, ale nie mogłam. Chociaż właściwie, to czy aby na pewno chciałam? To było jak sport ekstremalny - z jednej strony negatywne emocje wiążące się z rozstaniem bolały mnie, a z drugiej... Nie chciałam odrywać się od wspomnień, nawet tych fałszywych.

Gwałtownie otworzyłam oczy. Czy ja się nie przesłyszałam? Nie, na pewno nie. Przewinęłam kawałek piosenki do tyłu i w zniecierpliwieniu czekałam na to, by znów usłyszeć ten fragment, fragment tekstu, przez który dostałam małego zawału. 

Don't you sit in front of me
And wait for me to talk
You can call me up

Phone works two ways, you know
This time baby

And I think that I'll be just fine
I wish I could say the same for you
I, yeah I do  

Czy on to...? Nie, to było niemożliwe. A jednak. Chociaż, może to nie było o mnie. Może to był tylko kawałek tekstu, nic nie znaczący. Pewnie tak było. A jeśli jednak nie... Czy ja tego chciałam? Wstałam z łóżka i zaczęłam nerwowo przechadzać się po pokoju. Czy aby na pewno niczego sobie nie wymyśliłam? Niewykluczone. Ale... przecież w tekście jest to dokładnie napisane, prawda? W mojej głowie trwała wielka burza, a ja nie miałam pojęcia co o tym sądzić. Podle mnie odrzucił, a teraz... Sugerował, bym to ja się z nim skontaktowała? 





----------------------------------------------

Świąt spędzonych w gronie rodziny, jajka bez salmonelli i radości ;)


                                                Małgosia, 

                                                        xoxo

Sweater WeatherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz