Mimo spotkań z Blake, z której przyjazdu bardzo się cieszyłam, miewałam chwile słabości. Przyjaciółka nie mogła przebywać ze mną cały czas, a ja dzięki temu miałam okazję przekonać się, że powiedzenie 'czas leczy rany' nie jest zbyt trafne, a przynajmniej w moim wypadku. Najgorsze były wieczory - czas, kiedy leżałam w łóżku i rozmyślałam. Bardzo często moje myśli płynęły w stronę Jesse'a. Przypominałam sobie jego słowa, czas z nim, dotyk, oczy. Czasem popłynęło nawet kilka łez. Byłam wymęczona i odczuwałam jego brak o wiele bardziej niż kilka dni po rozstaniu. Chodziłam zmęczona i przymulona. Nie byłam pewna od czego to zależało. Skłaniałam się jednak do teorii, że przedtem po prostu nie byłam w stanie tego pojąć, odpychałam od siebie tą informację. Teraz za każdym razem, gdy myślałam o chłopaku czułam ucisk w brzuchu.
Wieczór był letni i przyjemny, a ja stałam pod domem czekając na Blake. Od czasu jej przyjazdu do Los Angeles spotykałyśmy się codziennie. Teraz miałyśmy jechać do klubu w centrum, żeby się wyluzować i coś wypić. Moja przyjaciółka specjalnie wyszukała w internecie taką miejscówkę, w której nie pytają o dowód. Byłam podekscytowana perspektywą spędzenia nocy z Blake. Dawno razem się nie bawiłyśmy, a uwielbiałam to robić. Dziewczyna była idealną kompanką - szaloną i bez ograniczeń. Z rozmyśleń wyrwał mnie znajomy dźwięk klaksonu samochodu. Uśmiechnęłam się do siebie i podeszłam do samochodu. Gdy podeszłam wystarczająco blisko, Blake zagwizdała. Zarumieniłam się lekko, ale nie mogłam zaprzeczyć, że też się sobie podobałam. Na co dzień nie ubierałam się w ten sposób, ale w moim dzisiejszym stroju czułam się fantastycznie - piękna, seksowna i bajeczna. Nie byłam może najskromniejsza w tej kwestii, ale efekt końcowy był zupełnie wart takiej oceny. Miałam na sobie czarną, opinającą tam gdzie trzeba, koronkową sukienkę do połowy ud. Sukienka miała koronkowe rękawy i plecy. Nogi zdobiły mi czarne, kilkucentymetrowe szpilki na grubszym obcasie. Włosy związałam w kok i spuściłam kilka kosmyków. Na mój makijaż składała się matowoczerwona szminka, kredka do oczu, eyeliner i czarny cień do powiek.
Wsiadłam do samochodu i przywitałam się z przyjaciółką. Potem ruszyłyśmy w stronę klubu. Jechałyśmy krótko, około dwudziestu minut, a ja wpatrywałam się przez okno w światła miasta. Kochałam takie widoki, motywowały mnie. Zawsze gdy na nie patrzyłam kojarzyły mi się z milionem możliwości, radością i spełnianiem marzeń.
Chwilę później dojechałyśmy na miejsce. Samochód zatrzymał się pod wysokim, szklanym budynkiem. Wyszłyśmy z auta i podeszłyśmy do wejścia. Tak jak mówiła Blake, wpuszczono nas bez problemu. Wchodząc do klubu od razu uderzyła mnie głośna muzyka i przeróżne zapachy alkoholu. Obciągnęłam sukienkę i ruszyłam w głąb klubu. Przyjaciółka miała jednak inne plany i wzięła mnie za rękę, a potem pociągnęła w inną stronę. Poprowadziła nas do barku i usiadłyśmy na stołkach przy barze.
- Dwa razy wódka z colą i lodem. - powiedziała dziewczyna ze spojrzeniem skierowanym w stronę przystojnego mężczyzny stojącego za ladą. Ten mrugnął do niej i schylił się pi dwa kieliszki. Wzrok przyjaciółki ponownie spoczął na mnie. - I jak ci się podoba? - spytała pokazując ręką wnętrze. Na twarzy miała leniwy, mały uśmiech. W odpowiedzi skinęłam głową i uśmiechnęłam się. W tym samym momencie kelner postawił przed nami kieliszki, a Blake szybko wzięła swój i jednym łykiem wypiła całą jego zawartość. Zaraz potem w jej ślady poszłam ja. Chwilę potem wstałyśmy i poszłyśmy potańczyć. Godziny mijały nam na piciu i tańcu. O pierwszej byłyśmy już kompletnie pijane.
- Wisz co, Dev? - zaczęła rozmowę Blake zniekształcając słowa swoim pijackim głosem. - Jesteś moją najlepszą pszyjasiółką. I ten chuj, ten Jesse, on nie był ciebie wart! - stwierdziła przy każdym słowie pokazując mnie palcem.
- Uh, nie rosmawiajmy o tym. So się skończyło, to się skończyło. I koniec.
- Wiem. Ale powinnaś mu powiecieć, co o ty o nim sądzisz. Nie możesz tak odpuszczać. Powinnaś do niego jechać, teraz zaraz!
Jak to po alkoholu, każdy plan wydawał się być idealny.
CZYTASZ
Sweater Weather
FanfictionDevon Blake Ferri - siedemnastoletnia buntowniczka. Gdy dowiaduje się o przeprowadzce do innego miasta zaczyna myśleć, że lubi ją tylko jej własny pies. Jak ma zaprzyjaźnić się z nowymi ludźmi, skoro jej starzy znajomi to tylko garstka osób które to...