Rozdział 18

90 10 4
                                    

Następnego dnia wróciłam do domu o ustalonej jedenastej i pierwsza rzecz, którą zrobiła, to była rozmowa z Blake. Zadzwoniłam do niej na Skype, a ona bardzo szybko odebrała. Pewnie tak samo jak ja, wakacje spędzała siedząc w internecie. Pierwsze co zrobiła moja rozmówczyni, gdy zobaczyła mnie przez kamerkę sprowadzało się do uświadomienia mnie o pewnej rzeczy:

- Wyglądasz jakby ktoś cię przeżuł, wycharkał i bawił się twoim martwym ciałem grając w rugby. 

- Dziękuję, Blake. - powiedziałam sarkastycznie. - Ty też promieniejesz. 

Moja przyjaciółka przewróciła oczami i bezpośrednio, jak to ona, przeszła do tematu, który interesował ją najbardziej. 

- Jak tam Jesse? Mam nadzieję, że już go nie widziałaś i z nim nie rozmawiałaś, tak? - nagle bardzo zainteresowały mnie moje kolana. Dziewczyna chrząknęła znacząco. Spojrzałam na nią z oczami zganionego Kota w Butach. Ta zawyła i schowała twarz w dłoniach. - Devon! Czy ty w ogóle nie masz instynktu samozachowawczego? Albo jakiegokolwiek instynktu?! Błagam cię, kobieto, to przestępca! 

- Właśnie, że nie... - zaprzeczyłam słowom przyjaciółki. - Ostatnio byłam na imprezie na plaży, wczoraj dokładnie. I trochę się upiłam... - Blake westchnęła, wiedziała do czego zmierzam. - Była tam taka jedna kapela, swoją drogą zajebista, ale nie o tym. No i była ta kapela, tańczyłam, i wypiłam kilka dużych piw. Byłam pijana i jakiś chłopak zaczął się do mnie przystawiać. Tańczyliśmy. Koncert się skończył, odwróciłam się i kogo widzę?

- Jesse! - dopowiedziała Blake.

- Jesse. - potwierdziłam. - Z początku nie chciałam z nim gadać, uciekałam, ale mnie przekonał. Dałam mu parę chwil. Wytłumaczył mi wszystko, powiedział, że się zmieni i...

- ...i mu wybaczyłaś. Prawda? - dziewczyna pokręciła głową z rezygnacją.

- Z grubsza. Ale nie to jest najlepsze - na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech. Przyjaciółka spojrzała na mnie podejrzliwie. - Jestem jego dziewczyną! - wielki banan pojawił się na mojej twarzy. Blake wrzasnęłam i teatralnie upadła na łóżko na którym siedziała.

- Co ty najlepszego zrobiłaś, kobieto...

- Przecież powiedział, że się zmieni! I ja mu wierzę. 

- Wiem, wiem, że mu wierzysz. I nic nie poradzę na to, że chcesz z nim być. Ale tylko... uważaj. Okay? - spojrzała na mnie z nadzieją. 

- Okay. - uśmiechnęłam się. 

Chwilę później Blake musiała kończyć. Zamknęłam laptop i w tej samej chwili poczułam wibracje w kieszeni. Wyjęłam telefon i spojrzałam od kogo jest SMS. O wilku mowa - Jesse.

Cześć, maleńka. Jak mija dzień?

Dwie godziny temu się rozstaliśmy, jak na razie nic nie zdążyło się zdarzyć, więc... PS. Lubię, gdy nazywasz mnie maleńką

Naprawdę, maleńka? ;) 

Naprawdę... maleńki :D 

Na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Z niecierpliwością czekałam na odpowiedź Jesse'a.

Mhmmm, jeszcze raz :D 

Maleńki :3

Jeszcze

Maleńkiii...

Roar! Dobra, muszę kończyć, Brandon coś tam pierdoli o jakichś skarpetkach. Miłego. Maleńka ;)

Nawzajem ;*

Po naszej wymianie SMS'ów uśmiechałam się jak głupia przez następną godzinę. Wiem, że Jesse ma za sobą taką przeszłość, jaką ma, ale to była przeszłość. Należało ją porzucić i iść na przód, a ja właśnie to zamierzałam zrobić. Z taką głęboką myślą zeszłam na dół, by zjeść obiad, na który zawołała mnie mama.




-----------------------------------------

Jakiś taki... nijaki. Ale dobra, mam nadzieję, że Wam się podoba mimo to ;)


                                                                  Małgosia, xoxo

Sweater WeatherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz