Rozdział 13

116 11 8
                                    

Kolejne dni mijały mi na czytaniu, czekaniu na SMS'y od Jesse'a i gadaniu na wideoczacie z Blake. Tak, w końcu się odezwała i byłam z tego powodu bardzo zadowolona, zresztą nie tylko ja. Spędzałyśmy razem całe wieczory i noce. W San Francisco ostatnio sporo się działo, a ja naprawdę żałowałam, że mnie tam nie ma. Trzeba jednak przyznać, że Los Angeles też bardzo mi się podobało i pomimo krótkiego czasu, który spędziłam w tym słonecznym mieście, w końcu dwa tygodnie to nie tak dużo, czułam się tu prawie jak w domu. 

Był właśnie wieczór, siedziałam na łóżku wtulona w koc z kakaem w dłoni i rozmawiałam z moją przyjaciółką. Za oknem już zmierzchało, niebo było różowo niebieskie. Blake siedziała po drugiej stronie ekranu, rozmawiałyśmy o Jamesie Heatwill - chłopaku, który jej się podoba. James pojawił się podobno na imprezie u Willow Charlson, znajomej z mojej starej szkoły. Moja przyjaciółka przez całą imprezę rozmawiała z nim i, z tego co wynika z jej opowieści, nie na darmo. James ją pocałował i odprowadził pod drzwi jej mieszkania. Była ona wniebowzięta i wcale jej się nie dziwiłam. Pewnie zareagowałabym podobnie gdyby to Jesse mnie pocałował. Co do Jesse'a: Blake była jeszcze bardziej podekscytowana jego osobą niż ja i wypytywała mnie o niego przez dobre pół godziny. Stwierdziła też, co bardzo subtelnie ujęła, że jeśli mnie skrzywdzi to, cytuję: Urwie mu jaja, posypie brokatem i powiesi jako ozdobę w swoim pokoju. Odpowiedziałam, że trudno by mu było mnie skrzywdzić, skoro nawet nie jesteśmy razem. Ona podsumowała to jednym zdaniem, mianowicie, że nigdy nic nie wiadomo. 

- No dobra. A jak on ma w ogóle na nazwisko? Bo powiedziałaś mi jego imię, a nazwiska nie. 

- Rutherford, Jesse Rutherford. 

Blake zesztywniała, a jej oczy prawie wyszły z orbit, zaczęła oddychać szybciej.

- Jesse Rutherford? Ten? Boże, no tak... - głos dziewczyny podniósł się jak zawsze,  gdy panikowała. - Ciemne włosy, zespół, tatuaże... - podniosła wzrok ze swoich rąk na mnie. - Devon. Nie rozmawiaj z nim. Nie spotykaj się. Zmień numer telefonu. Błagam.

- Ale czemu? - byłam poważnie zaniepokojona. Z jakiego powodu ona tak panikowała? Przecież Jesse był dobry, miły, pomagał mi. Nie mógł być nikim złym. Nie mógł chcieć mnie skrzywdzić.

- Jesse Rutherford to najgorszy nastolatek w całej Kalifornii. Zabił tyle osób, że nie sposób zliczyć. Bierze udział w nielegalnych wyścigach. Ma gang. Straszny gang. Najbardziej niebezpieczny gang. On i jego kumple, Brandon i Zach, mordują, gwałcą, okradają. Nie zadawaj się z nimi. 

- Blake, proszę cię. Na pewno mówimy o innych Jesse'ach Rutherford, to niemożliwe. 

- Naprawdę? To dalej, sprawdź w internecie. Ale teraz muszę już kończyć, matka mnie woła. I proszę, zerknij w internet i więcej się z nim nie zadawaj. 

- Jasne, za chwilę sprawdzę. Pa, Blake, miłego wieczoru. 

Nacisnęłam czerwoną słuchawkę i otworzyłam kartę Google. Wstukałam hasło Jesse Rutherford. To co zobaczyłam zaskoczyło mnie całkowicie. Oczywiście, w grafice znajdowały się zdjęcia Jesse'a, ale nie to zaniepokoiło mnie najbardziej. Najstraszniejsze były artykuły na jego temat. Weszłam w pierwszy, który się pojawił i zaczęłam czytać.

Gang Jesse'a Rutherforda powraca.

Ostatniej nocy na trasie krajowej B17 zdarzył się wypadek z udziałem BMW i Volkswagena. BMW wjechało w drugi samochód około godziny dwudziestej trzeciej. Kierowca Volkswagena został mocno poturbowany. Nie dość, że doznał urazu na wskutek kolizji, kamery zainstalowane przy autostradzie potwierdziły słowa kierowcy: z BMW wysiedli mężczyźni należący do gangu Rutherforda (Jesse Rutherford, Brandon Fried, Zach Abels). Wyprowadzili nieprzytomnego mężczyznę z auta i zadali mu trzy ciosy nożem, złamali cztery żebra i rozcięli łuk brwiowy. Po wszystkim odjechali. W związku z niepełnoletniością mężczyzn, zostali oni ukarani karą pieniężną w wysokości pięciu tysięcy dolarów i sześcioma miesiącami w młodzieżowym ośrodku wychowawczym. 

Zszokowana zamknęłam stronę i wyłączyłam laptopa. Byłam przestraszona i niepewna tego co mnie czeka. Otworzyłam okno, bo nagle zaczęło mi być duszno. W co ja się wpakowałam? Jezu Chryste, on zna mój adres, mój numer telefonu. Położyłam się do łóżka i starałam się zasnąć. Po dwóch godzinach mi się w końcu udało.



-----------------------------------------

No cześć,

To się porobiło, nie?

                                                                     Małgosia, xoxo




Sweater WeatherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz