24

2.5K 85 4
                                        

- Naomi.- złapał mnie rękoma za głowę. - Nic mi nie jest.

- Niech Ci będzie. - przytulił mnie całując, w głowę. - Dlaczego Ci to zrobili?

- Bo jednego kopnąłem tam gdzie nie trzeba, a drugi dostał, w twarz kajdankami. - syknął. Musiało go bardzo boleć.

- Ouu...

- Opłacało się. - zaśmiał się.

- Luke. - skarciłam go.

- Naomi.

- Co robimy? - zmieniłam temat.

- Trzeba się stąd jakoś wydostać. - mówił podchodząc do drzwi i zaczął, w nie walić.

- Luke. - nic. - Luke, przestań.- nadal walił. - Luke! - krzyknęłam, a chłopak przestał. - To nic nie da.

- To co zrobimy jak nie to? - spytał opierając głowę i ręce zawinięte w pięści, o drzwi.

- Gość, który prowadził mnie do tego pokoju mówił abym się nie szarpała bo nie zrobi mi krzywdy. Powiedział też, że ten pokój jest do naszej dyspozycji. - tłumaczyłam.

- To po co nas zamknęli?

- Nie wiem.

- Coś mi tu śmierdzi. - usiadł koło mnie.

- Na mnie nie patrz, godzinę temu ktoś mnie wrzucił do oceanu. - zaśmiałam się.

- Nawet teraz nie potrafisz być poważna? - dołączył do mnie.

- Na razie nam nic nie grozi. - stwierdziłam patrząc w ścianę.

- Do czasu. - powiedział kładąc się na łóżku.

- Nic nam nie będzie. - to znaczy mam taką nadzieję...

- Nie, tylko nas zamknęli, w pokoju, który jest do "naszej dyspozycji". - zrobił króliczki w powietrzu. - Nie wiadomo co chcą zrobić. Plus oberwałem. - czyli wie co to sarkazm.

- Co do Twojego siniaka na policzku to sam zacząłeś, a co do tego zamknięcia nie wiem co myśleć. - położyłam głowę na jego brzuchu.

Naomi myśl o dobrych rzeczach. Tak, myśl optymistycznie... I tak pewnie was zabiją.

Drzwi do pokoju się otworzyły, a w nich stanął blondyn ubrany, w czarne rurki i białą podkoszulkę. To ten sam chłopak, który mnie tu przywlókł.

- Słuchajcie. - zerwaliśmy się do pozycji siedzącej. - Jesteście tu, ponieważ wartownik myślał, że jesteście zagrożeniem dla nas. - tłumaczył.

- Czyli mafia. - stwierdziłam opadając na łóżko.

- Gang. - powiedział Luke.

- Czyli nas wypuścicie? - spytałam.

- To nie jest takie proste. - stwierdził opierając się o framugę drzwi.

- Wszelkie nadzieje porzucone. - Luke opadł na miejsce obok mnie.

- Nie boicie się? - spytał blondyn trzymając broń, w ręku.

- Mam się bać blondyna ubranego, w czarne rurki? Blondyna, którego i tak zaraz pewnie obezwładnię? - usiadłam ponownie na łóżku opierając łokcie na kolanach i popatrzłam na niego przekonująco.

Cała ta sytuacja wygląda śmiesznie.

- Ej, masz coś do czarnych rurek? - spytał Luke dźgając mnie palcem, w żebra.

- Mam. - powiedziałam. - To co? Uwolnisz nas? - zwróciłam się teraz do kolesia, w rurkach.

- Mamy pewną zasadę. Ta zasada obejmuję chyba każdy gang... - zaczął.

Mój Łobuz [l.h] #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz