- Naomi.- złapał mnie rękoma za głowę. - Nic mi nie jest.
- Niech Ci będzie. - przytulił mnie całując, w głowę. - Dlaczego Ci to zrobili?
- Bo jednego kopnąłem tam gdzie nie trzeba, a drugi dostał, w twarz kajdankami. - syknął. Musiało go bardzo boleć.
- Ouu...
- Opłacało się. - zaśmiał się.
- Luke. - skarciłam go.
- Naomi.
- Co robimy? - zmieniłam temat.
- Trzeba się stąd jakoś wydostać. - mówił podchodząc do drzwi i zaczął, w nie walić.
- Luke. - nic. - Luke, przestań.- nadal walił. - Luke! - krzyknęłam, a chłopak przestał. - To nic nie da.
- To co zrobimy jak nie to? - spytał opierając głowę i ręce zawinięte w pięści, o drzwi.
- Gość, który prowadził mnie do tego pokoju mówił abym się nie szarpała bo nie zrobi mi krzywdy. Powiedział też, że ten pokój jest do naszej dyspozycji. - tłumaczyłam.
- To po co nas zamknęli?
- Nie wiem.
- Coś mi tu śmierdzi. - usiadł koło mnie.
- Na mnie nie patrz, godzinę temu ktoś mnie wrzucił do oceanu. - zaśmiałam się.
- Nawet teraz nie potrafisz być poważna? - dołączył do mnie.
- Na razie nam nic nie grozi. - stwierdziłam patrząc w ścianę.
- Do czasu. - powiedział kładąc się na łóżku.
- Nic nam nie będzie. - to znaczy mam taką nadzieję...
- Nie, tylko nas zamknęli, w pokoju, który jest do "naszej dyspozycji". - zrobił króliczki w powietrzu. - Nie wiadomo co chcą zrobić. Plus oberwałem. - czyli wie co to sarkazm.
- Co do Twojego siniaka na policzku to sam zacząłeś, a co do tego zamknięcia nie wiem co myśleć. - położyłam głowę na jego brzuchu.
Naomi myśl o dobrych rzeczach. Tak, myśl optymistycznie... I tak pewnie was zabiją.
Drzwi do pokoju się otworzyły, a w nich stanął blondyn ubrany, w czarne rurki i białą podkoszulkę. To ten sam chłopak, który mnie tu przywlókł.
- Słuchajcie. - zerwaliśmy się do pozycji siedzącej. - Jesteście tu, ponieważ wartownik myślał, że jesteście zagrożeniem dla nas. - tłumaczył.
- Czyli mafia. - stwierdziłam opadając na łóżko.
- Gang. - powiedział Luke.
- Czyli nas wypuścicie? - spytałam.
- To nie jest takie proste. - stwierdził opierając się o framugę drzwi.
- Wszelkie nadzieje porzucone. - Luke opadł na miejsce obok mnie.
- Nie boicie się? - spytał blondyn trzymając broń, w ręku.
- Mam się bać blondyna ubranego, w czarne rurki? Blondyna, którego i tak zaraz pewnie obezwładnię? - usiadłam ponownie na łóżku opierając łokcie na kolanach i popatrzłam na niego przekonująco.
Cała ta sytuacja wygląda śmiesznie.
- Ej, masz coś do czarnych rurek? - spytał Luke dźgając mnie palcem, w żebra.
- Mam. - powiedziałam. - To co? Uwolnisz nas? - zwróciłam się teraz do kolesia, w rurkach.
- Mamy pewną zasadę. Ta zasada obejmuję chyba każdy gang... - zaczął.

CZYTASZ
Mój Łobuz [l.h] #1
FanfictionDziewczyna o imieniu Naomi, która poszukuje brata od lat. Ma rodziców, którzy mają ją komletnie gdzieś. Dziewczyna jest szefem gangu. Odnajduje swojego brata po pięciu latach i zamieszkuje u brata. Jej życie, w ciągu paru dni zmienia się i to na do...