12

3.1K 98 7
                                        

Jechałam z przyjaciółką, w stronę bazy. Zastanawiałam się nad tym dlaczego Luke chce ze mną iść na randkę i jednocześnie stracić dziewczynę, z którą był ostatnio. Myśląc tak o tym wystukiwałam nie znany mi rytm na kierownicy samochodu. Chyba powiem Luke'owi, że nici z tym wyjściem. Tak nie można, będę niesprawiedliwa wobec tamtej dziewczyny.

- Co jest? - spytała moja przyjaciółka.

- Denerwuję się tym wyścigiem. - musiałam skłamać.

- Dziewczyno jesteś królową toru, a Ty się denerwujesz wyścigiem z kumplem Twojego brata?! Jesteś najlepsza! Wątpię, żeby z Tobą wygrał. Co ja mówię, wątpię, że w ogóle ktoś z Tobą wygra. - mówiła gestykulując rękami.

- No niby jestem najlepsza i... - zaczęłam.

- Na pewno wygrasz! A w zamian dostaniesz nowiusieńkie cacko. - piszczała klaskając, w dłonie jak niedorozwinięta foka. - Przyśpiesz trochę. Tak się zamyśliłaś, że jedziesz jak mój dziadek.

Rzeczywiście jadę wolno. Tylko 60km/h.

Gdy dojechałyśmy na miejsce od razu skierowałyśmy się do drzwi bazy. Niestety ktoś nam musiał, w tym przeszkodzić.

- Cześć słoneczko. - w drzwiach stanął Simon, bo kto inny.

- Nie widzisz, że idę? - powiedziałam patrząc na niego z nienawiścią, w oczach. Naprawdę zastanawiam się dlaczego on tu nadal jest. Powinnam go już dawno wywalić, ale nie mogę! Dlaczego? Bo Aaron mi nie pozwala, a to przecież mój wspólnik.

- Ale skąd ta nienawiść? Ja tylko...

- Ty tylko grzecznie mnie przepuścisz albo załatwimy to tak jak ostatnio, w garażu. - powiedziałam wkurzona.

- Dobra, idź - przepuścił mnie ale nie obyło się bez klepnięcia mnie, w pupę. To się dla niego źle skończy.

- Simon kotku? - powiedziałam "uwodzicielsko".

- Hmm?

- Chodź tu.

- Co chcesz rybko? - podszedł i automatycznie na słowo "rybko" dostał z pięści, w twarz.

- Oj, będzie śliwka "rybko" - powiedziałam z naciskiem na słowo "rybko". Nie ma prawa tak do mnie mówić, nie on. - Nara, frajerze.

- Idziemy do Aaron'a? - spytała Lili śmiejąc się z tego co zaszło przed chwilą.

- No, chodźmy. - powiedziałam kierując się, w stronę jego pokoju.

Weszłyśmy do pokoju chłopaka pytając się czy dzieję się coś ciekawego, czy mamy coś do zrobienia. Powiedział, że dostał informacje, że gang Carlos'a zaatakuje nas, w piątkowy wieczór.

- To co zrobimy? - spytała Lili.

- Będziemy walczyć, nie ma innego wyjścia. - stwierdził Aaron.

- Zdajesz sobie z tego sprawę, że oni mogli planować to już, w chuj długo i na sto procent mogą oszukać nas tak jak ostatnim razem? Wykiwali nas. - powiedziałam opierając się o ścianę.

Lubię podpierać ściany. Moje dzieci będą miały to, w genach. Zadbam o to.

- Wiem. Jutro mamy czwartek. Będziemy gotowi do wieczora. - powiedział szybko biorąc telefon, w dłoń. - Muszę gdzieś zadzwonić. Pogadamy kiedy indziej. Jak na razie to wszystko.

- Pa. - powiedziałyśmy razem i wyszłyśmy.

- Jak myślisz? Damy radę? - spytała mnie moja przyjaciółka.
- Pewnie. - sama nie jestem pewna tego. - Pisałaś z Ethan'em? Nie odzywa się od tej akcji z Luke'iem.

Mój Łobuz [l.h] #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz