28

2.6K 94 2
                                    

Pov Michael

Gdy wstałem z łóżka poszedłem prosto do kuchni. Przypomniałem sobie o czymś.

Tak, o Luke'u i Naomi też.

Przypomniałem sobie o kuli i liściku od Justin'a.

W tynej kieszeni spodni poczułem wibrowanie.

Camil: Hej, wyrwiesz się dzisiaj?

Ja: Niestety nie Camil ;/

Camil: Oh, no dobrze. To zadzwoń jakbyś znalazł czas.

Camil to moja przyjaciółka. Poznałem ją niedawno i myśle, że coś z tego będzie, ale na razie nie mam czasu na miłości. Muszę rozwiązać zagadkę z listem od Justin'a i tą całą kulą, którą już prawie ułożyłem.
- Lili?! - zawołałem dziewczynę.

- Co chcesz Mikey? - spytała wchodząc do kuchni.

- Jedziemy do tego zamku? - spytałem, a dziewczyna na to pytanie się wzdrygła, a później usiadła na blacie.

- Musimy. Zostały nam dwa dni.
- To zbieraj się. Za 30 minut przed garażem. - powiedziałem, a ona wzięła jabłko z koszyka na owoce, który stał niedaleko niej.

- Dobra. - pobiegła do swojego pokoju.

***

Stoję już 10 minut dłużej. Lili miała tu przyjść 10 minut temu. Kobiety...

- Jestem! - powiedziała, a ja się obróciłem.

- O... - zatrzymałem się. - Co tu robi Naomi?

- Stoję. - odpowiedziała moja siostra. Była trochę wkurzona.

- Jedziesz z nami? - spytałem.

- Taki mam zamiar. - poprawiła pistolet przyczepiony do paska.

- Broń nie będzie potrzebna.

- Mi będzie. - powiedziała pod nosem. Zostawię to bez komentarza.

Gdy przyjechaliśmy i zaparkowaliśmy przed zamkiem od razu ruszyliśmy, w jego kierunku.
Otworzyliśmy drzwi, które zaskrzypiały.

W środku było pełno kurzu, pajęczyn i rozwalonych krzeseł, stolików... Nie wnikam, w to co tu zaszło.

- Rozdzielmy się. - zdecydowałem.

- Ja idę na górę, w róbcie co chcecie. - odparła Naomi gdy już zmierzała w stronę schodów.

Ja szukałem na dole, czegokolwiek co mogłoby nam pomóc. Naomi szukała na piętrze, a Lili poszła do piwnicy. Szukałem tak już chyba pół godziny. Jedyne co znalazłem to stare papiery, na których było pełno kurzu i mówiły o jakichś legendach. Nie wnikam. Nagle usłyszałem krzy Lili. Jak poparzony pobiegłem na schody aby później znaleźć się, w piwnicy.

- Lili?! - krzyknąłem rozwalając ręką kolejną pajęczynę, a echo rozniosło się po chyba połowie zamku.

- Tu jestem! - krzyknęła.

- Idę!

Poszedłem za jej głosem. Gdy wchodziłem, w głąb piwnicy było coraz ciemniej i ciemniej. Zapaliłem zapalniczkę aby chociaż trochę oświetlić drogę. Na końcu tunelu również zapaliło się światło.

- Lili? - jakaś postać się poruszyła i zaczęła biec, w moim kierunku.

Po chwili poczułem uścisk, w klatce piersiowej. Lili się do mnie przytuliła. Wyczułem jej strach.

- Tam. - wskazała na koniec korytarza.

- Co? - spytałem patrząc się w oddal.

Ciemno, w chuj.

Mój Łobuz [l.h] #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz