32

2.3K 70 1
                                        

Pojechaliśmy do bazy po drodze zajeżdżając do sklepu, nie pytajcie po co. Dowiecie się potem.

Weszliśmy do bazy, a dwóch chłopaków, których nie znałem zaczęło się gapić na nasze dziewczyny. Uh... Później o tym z nimi pogadam.

Weszliśmy do biura, a dziewczyny postanowiły, że zaczekają przed drzwiami.

- Cześć Carla. - zaśmiałem się na słowa Mike'a.

- Cześć Gordon. - Carlos uśmiechnął się cwaniacko. - Mam dla was całkiem niezłe wieści.

- Mów. - Calum powiedział siadając na biurku.

- Musicie zaprzyjaźnić się z Nathan'em Cooper'em...

- Ma zajebiste nazwisko! jak taki koperek! - Ash zaczął skakać i klaskać, w dłonie.

- Ash idioto. - Michael go uciszył. - Jak mamy się z nim zaprzyjaźnić? Wytłumacz mi to bo nie rozumiem.

- Idziecie sobie do klubu. Znajdujecie chłopaka. - pokazał nam jego zdjęcie. Szatyn, zielone oczy, ostre rysy twarzy. - upijacie, zabieracie go do siebie i rano imrowizujecie.

- Zajebisty plan. - prychnąłem.

- Masz lepszy? - spytał Carlos.

Czasem się zastanawiam dlaczego to on jest szefem.

- Dzwonimy do niego i zapraszamy na imprezę? - spytałem retorycznie.

- To jest zdecydowanie lepszy plan. - powiedział Calum.

- Yhum, aha, yeah. - Ashton zaczął tańczyć taniec... Szczęścia?

- Masz owsiki? Przestań tańczyć. - uciszyłem przyjaciela.

- Nie lubię Cię Sremmings. - stwierdził Ashton.

- Ja Ciebie też Ashi. - zaśmiałem się. Naomi tak do niego ostatnio mówiła.

- Dobra, przejdę do sedna. - Carla się odezwała po mojej krótkiej wymianie zdań z Irwin'em. - Róbcie co chcecie, ale macie zdobyć jak najwięcej informacji o jego gangu i o nim.

- Dobra, tęcza w tył zwrot! - powiedziałem do Michael'a, ponieważ był najbliżej drzwi.

- Zabije Cię kiedyś. - powiedział i wyszedł, a my za nim.

- Też Cię kocham. - zaśmiałem się.

- Gejoza. - stwierdził Ash.

- Bujaj się. - trzepnąłem go, w tył głowy.

- Carla? - spytała Naomi gdy szliśmy korytarzem.

- Nie mnie pytaj, Mike to mówił. - zaśmiałem się. - Weź moje klucze. - podałem jej klucze od auta. - a ja zaraz przyjdę.

Pov Naomi

- Dobrze. - powiedziałam i poszłam do auta.

Otworzyłam niebiesko czarne, sportowe auto i wsiadłam do środka zamykając drzwi.

- Nie ma, wysiadaj. - powiedział Luke gdy przyszedł po paru minutach.

- No weź, to jest takie zajebiste niebiesko czarne cacko. - stwierdziłam.

- Z Twoją jazdą to rozwalisz je na pierwszym zakręcie. Za szybko jeździsz.

- Luke misiaczku Ty mój. - zrobiłam oczka szczeniaczka.

- Yyh. - westchnął. - no dobra. - obszedł auto i usiadł na miejscu pasażera.

- Kierunek: Dom. - wyjechaliśmy z piskiem opon.

- Zabijesz nas. - powiedział Luke patrząc przez okno.

- Nie pierwszy raz już chciałam was zabić. - stwierdziłam śmiejąc się.

- Dzięki.

Dojechaliśmy do domu, w piętnaście minut. Teraz tylko trzeba zabrać Luke'a gdzieś żeby nie wiedział co szykujemy na dzisiaj. Myśl Naomi, myśl.

- Pojedziesz ze mną na zakupy? - spytałam nie wysiadając z auta jeszcze.

- Muszę? - spytał z nadzieją, że nie musi.

- Musisz bo inaczej będzie kara.

- Jaka kara? - oczywiście zadziorna mina musiała być.

- Zero pocałunków przez miesiąc! - buhaha.

- Dobra, jedziemy.

Wyjechaliśmy i skierowałam się do galerii.

Pov Calum

Wyszliśmy ze sklepu z zrobionymi zakupami na imprezę Hemmo. Chciał imprezę rodzinną, ale tak nie będzie. Kupiliśmy dużo niezdrowej żywności, alkohol i zaprosiliśmy pełno osób. Teraz trzeba tylko powiesić balony.

Cukiereczek (Naomi): Za godzinę będziemy, sprężajcie dupy!

Ja: Już prawie wszystko gotowe, pary się schodzą.

Oczywiście skłamałem. Ludzie będą przychodzić za pół godziny, czyli plus minus mamy 30 minut.

Cukiereczek: Zajebiście!

- Za godzinę będą, za 30 minut będą się ludzie schodzić musimy się sprężać. - poinformowałem przyjaciół.

- To zróbmy tak. Ty i Mikey stoły i inne pierdoły, a ja, Ethan i Ash balony i alko. - zarządziła Lili.

- To do roboty.

Stoły przysunęliśmy do ścian, kanapy były, w kącie. Meble są tak jak były. Na sali, w której jesteśmy czyli w naszym dość dużym salonie jest pełno balonów z helem. Mike i Ja usiedliśmy na kanapie, Ash wdycha hel rozśmieszając nas swoim głosem, a Lili i Ethan kładą na stole chipsy i alkohol. Wszystko poszło szybko. Nagle usłyszałem pukanie.

- Cześć, świetnie wyglądacie. - powiedziałem do brata Hemmings'a i jego dziewczyny.

- Dziękujemy. - weszli, a ja zostawiłem drzwi otwarte.

Gdy w sali było dość dużo osób i wszyscy stanęli pod ścianą gadając bo czekaliśmy na Luke'a i Naomi do domu ktoś wszedł. To chyba oni.

- Cześć Luke. - powiedziałem przy drzwiach frontowych.

- Hej? - pytający wyraz twarzy... To źle.

- Idź po prostu do salonu. - stwierdziłem.

- Po co? - spytał, a Naomi znalazła się przy nim.

- Pocą to się nogi nocą. Idź.

- Dobra. - skierował się razem z Naomi do salonu.

- Wszystkiego Najlepszego Lukey! - wszyscy krzyknęli gdy Luke, Ja i Naomi wszedliśmy do pomieszczenia.

---------
Mam nadzieję, że się spodobało!

Chciałabym abyście zaczęli do mnie pisać na wattpad! Chciałabym wiedzieć co sądzicie o tym ff, co byście chcieli aby się pojawiło.

Kto chce się wypowiedzieć niech pisze! Nie zgryzę xD

WAŻNE: NIE WIEM DLACZEGO ALE TEN ROZDZIAŁ SIĘ NID DODAŁ. DLATEGO DODAJĘ GO TERAZ.

Czekam pingwinkiii ;**

Mój Łobuz [l.h] #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz