02

5.3K 118 6
                                        


Ethan i Lili to moi najlepsi przyjaciele odkąd pamiętam. Od kiedy Mike się wyprowadził. Są, w pewien sposób moją podporą? Osobami, które mi, w każdym momencie pomogą. Tacy przyjaciele to skarb. Każdemu z was takich przyjaciół życzę. Co do Ethan'a i Lili...

Ethan to 18-letni, zabawny szatyn z praktycznie czarnymi oczami. Jest bardzo miły i wysoki. Bardzo dobrze się z nim dogaduję. Świetnie włada bronią i jest najlepszy, oczywiście zaraz po mnie, w wyścigach.

Natomiast Lili to brunetka o pięknych zielonych oczach, która zawsze ma dobre rozwiązanie. Jest sprytna i miła. Świetnie się z nią bawi na imprezach, ale gdy trzeba to jest naprawdę poważną osobą.

Mówiąc prościej: Lili to ta mądra, Ethan ten zabawny i sprytny, a ja jestem współzałożycielem tego całego gangu.

- Co zamierzacie robić po tym wszystkim? - zapytała się nas dziewczyna, a my popatrzeliśmy na nią niezrozumiale, w tym samym czasie mrucząc "Hmm?"  - Po zakończeniu szkoły. Macie jakieś plany na przyszłość? Oprócz gangu.

- Aaaa.. - odpowiedziałam chórem z chłopakiem.

-Ja zostanę astronautą. - powiedział szybko Ethan. Tak, do niego zdecydowanie pasuje rola wiecznego żartownisia.

- Jak Ty będziesz astronautą, to ja zostanę zakonnicą. - wątpię, że nim zostanie. Nie opuści gangu, za bardzo to kocha, a ja nie chcę zostać zakonnicą. Lili zaczęła chichotać, normalne.

- Nie bądź tego taka pewna, mała. – rzekł Ethan. Nasza kochana brunetka parsknęła śmiechem, a my byliśmy blisko tego samego.

- Mała to jest Twoja pała chłopcze. - zaczęliśmy się śmiać wszyscy razem. Tak często to powtarzamy, że zrobiło się śmieszne.

- Małe jest piękne. - i kolejna salwa śmiechu. Przy nich nie da się być smutnym.

Śmialiśmy się, gadaliśmy i wygłupialiśmy idąc chodnikami i przez różne ścieżki dopóki nie stanęliśmy przed drzwiami szkoły. Westchnęliśmy wszyscy razem. Nie wierzyliśmy do końca, że to już koniec zadań domowych, złych nauczycieli, szkoły.

- To co? - odparła brunetka po chwili ciszy i patrzenia się, w drzwi szkoły.

- Widzimy się po szkole, a teraz kierujemy się do klas. - powiedział ciemnooki. 

- Do zobaczenia po zakończeniu. – powiedziałam, a pozostała dwójka z uśmiechem weszła do szkoły rozchodząc się do klas. Tak samo postąpiłam też i ja. 

*** po zakończeniu ***

- Impreza? - odparł Ethan gdy szliśmy, w stronę domów. Popatrzyłyśmy na Ethan'a jednoznacznie - Co? Nie? Znowu do bazy? - zaczyna się  - No nie róbcie mi tego! - padł na kolana przed nami na chodniku, złożył ręce jak do modlitwy i zaczął prosić żebyśmy zgodziły się na imprezę.

- Ethan dobrze wiesz, że Max narozrabiał, a do tego niedługo są wyścigi - powiedziałam  spokojnie, tłumacząc mu to jak dziecku. Chłopak wstał.

- I mieliśmy strzelać do celu. – mówiła dziewczyna i zaczęła wyliczać na palcach - Wyklepać tamto autko i poszukać informacji na temat... – spojrzała w moją stronę i zauważyła, że nadal brakuje mi brata, było to widać po moim wyrazie twarzy. Popatrzyła na mnie współczującym wzrokiem.

- Na temat mojego brata - dokończyłam z trudnością. Westchnęłam.

Chciałabym odnaleźć brata. Brakuje mi go jak nikogo innego. On był jedyną osobą, na której mogłam polegać. Zawsze mi pomagał, bronił i wspierał. Tęsknię za nim.

- Ehh.. No dobra, ale robię to tylko dla Naomi zła kobieto. - popatrzył na Lili przymrużając oczy. Będą się droczyć. Trzy, dwa...

- Ja jestem złą kobietą?! - dziewczyna szybko odpowiedziała, udając wściekłą, ale było widać rozbawienie, w jej oczach.

- Tak, Ty – mówił z zadziornym uśmieszkiem - zła kobieto. - dokończył.

- Palant. – powiedziała na zaczepkę. 

Zaczyna się. - pomyślałam.

- Dzidziuś. - wystawił jej język.

- Gnojek.

- Świnia. - gdy oni wymieniali wyzwiska ja tylko stałam i chichotałam.

- Debil.

- Słońce. – taktyka Ethan'a: chce ją podejść.

- Pizdokleszcz. - na słowa Lili zaczęliśmy się śmiać i szczerze powiem możliwe, że połowa Sydney nas mogła usłyszeć.

- Dobra chodźcie dzieciaki. - pociągnęłam ich, w stronę bazy.

- Eeej, przejedźmy się Twoim autem Nao. - poprosił czarnooki ciągnąc się za mną.

- Ok. Idziemy pizdokleszczu. – powiedziałam ze śmiechem, a Ethan popatrzył na mnie spojrzeniem mówiącym ''zabiję cię kiedyś'', w odpowiedzi dostał buziaka w powietrzu.

Gdy dojechaliśmy do bazy od razu po zaparkowaniu auta zaczęliśmy szukać Max'a. W gabinecie - nic. Na siłowni - też nic. W jego pokoju - również pusto. Postanowiliśmy sprawdzić w pokoju Natalii - jego dziewczyny, a naszej koleżanki.

- Natka widziałaś Max'a? - spytałam wchodząc do pokoju bez pukania - Wszędzie go szukamy i bez skutku.

- Poszedł przed chwilą do łazienki. Znowu nabroił? - Mimi, bo tak ją nazywamy, wie dokładnie, że Max lubi rozrabiać.

- Rozwalił auto. - odpowiedziałam szybko.

- Muszę z nim, w końcu porozmawiać. - westchnęła i przeprosiła za niego.

- Oki. Ja idę poczekać na tego idiotę, a później mu zrobię wykład. - Mimi zaczęła się śmiać, a mi zaczął wibrować telefon.

Wyciągnęłam go i od razu odblokowałam. Dostałam wiadomość. Od kogo? Od mamusi, rzecz jasna.

Mama: Naomi przyjdź do domu bo mamy ci coś do powiedzenia, a o 18:00 wyjeżdżamy.

Ciekawe co ma mi do powiedzenia...

--------

722 słów. 

Sama siebie zaskoczyłam xd 

Ps. Rozdziały będą dodawane dwa do czterech tygodniowo :)

~Rozdział sprawdzony~








Mój Łobuz [l.h] #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz