Rozdział 12 "Flashback"

995 77 17
                                    

Hej kochani ♥
Przed wami kolejna część dedykowana i pisana z myślą o mojej kochanej little_martyn ♡ To jest ta niespodzianka dla Ciebie; pisana z perspektywy Niny zawiera coś, co, mam nadzieję, ci się spodoba ;*
No to, nie przedłużając, lecimy z rozdziałem!
Pamiętajcie, aby powiedzieć co o nim myślicie ♥
JustNoOrdinaryMe

☆☆☆

*Nina*
Rano stwierdziłam, że pójdę na nogach do szkoły, żeby się trochę rozruszać. Poprzedniego wieczora do pózna rozmawiałam z Luną w Jam&Roller, wróciłam gdzieś około dwudziestej pierwszej, co, jak na standardy mojej mamy, było bardzo późną godziną. Na szczęście wczoraj spałam u taty, więc można uznać, że mi się upiekło.
A może i nieszczęście, bo namówił mnie na "jedną partyjkę" swojej gry i teraz jestem jak nieżywa.

Możliwe więc, że uznacie mnie za wariatkę, bo normalni nastolatkowie w takiej sytuacji korzystają z każdej sekundy snu rano, a ja zerwałam się wcześnie i jeszcze idę do szkoły na piechotę. No ale ja już tak mam. Tata nawet chciał mnie odprowadzić, ale wymigałam się jakoś od tego.

Musiałam przemyśleć kilka rzeczy.
Między innymi to, czego się wczoraj dowiedziałam.

A mianowicie, spytałam się w końcu Luny, dlaczego od czasu kiedy poznała Matteo, czyli od tygodnia, zachowuje się w stosunku do niego tak ostro i chłodno. Próbowałam sama rozwiązać tę zagadkę, ale dopiero po rozmowie z nią ogarnęłam, o co tak naprawdę chodziło.

I szczerze, to się trochę zdziwiłam. Oczywiście wiem, że mój kuzyn jest zarozumiały i zbyt pewny siebie, miał już kilka dziewczyn, ale żadnej z nich nigdy nie zdradził (przynajmniej tak mi się wydaje, a uważam, że jestem dobrą obserwatorką).
A już szczególnie Ambar. Wyglądają mi na dość dobraną parę...

Dlatego to wszystko jest trochę podejrzane, jak dla mnie.
Myślę, że Gaston wie, o co tak naprawdę chodzi. W końcu to przyjaciel Matteo, nie?

A właśnie, Gaston... Wspaniały chłopak. Trudno nie zgadnąć, że mi się podoba. I to bardzo.
Poznaliśmy się w dość... nietypowy sposób.

Flashback
^Było piątkowe popołudnie, jakieś dwa lata temu. Jako że moja mama miała ważne spotkanie służbowe, które wymagało wyjazdu do innego miasta, a tata pojechał na targi gier, zostałam wysłana do Matteo na noc. Miałam wtedy 14 lat i mama stwierdziła, że w żadnym wypadku nie zostanę sama. A mój kuzyn miał 15 i w dodatku rodziców w domu.
Co, jak się później okazało, nie było do końca prawdą, bo ciocia z wujkiem poszli do opery.
No więc w tej sytuacji Matteo postanowił sprowadzić do domu "kilku" kumpli. I to ja miałam pójść do sklepu po zakupy, a on w tym czasie miał "ogarnąć dom". Zgodziłam się tylko dlatego, że obiecał zostawić mnie później w spokoju.

Poszłam do tego sklepu, a wracając, ujrzałam grupę nastolatków płci męskiej idących powoli i najwidoczniej zastanawiających się, gdzie mają pójść teraz.

- Co za debil powiedział, że mam prowadzić! - wykrzyknął chłopak idący na przedzie, wgapiając się w swój telefon.

Zaśmiałam się cicho pod nosem a, gdy już miałam ich wyminąć, jeden z nich mnie zaczepił.

- Hej, koleżanko, znasz dobrze tę okolicę?

W tym momencie wszystkie pary oczu zwróciły się na mnie, a ja miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Kiwnęłam lekko głową.

- To pomożesz nam? - spytał z nadzieją chłopak z telefonem.

Znowu skinęłam głową, a on podszedł do mnie i pokazał mi ekran z adresem i mapką.

- To... to przecież dom Matteo... - zdziwiłam się i spojrzałam na chłopaka.

Był wysoki, o ciemnoblond włosach i brązowych oczach. Mega przystojny. I aktualnie wpatrywał się we mnie.

- Tak, właśnie Matteo. Znasz go?

- Ttto mój kuzyn... - powiedziałam cicho. - Właśnie idę do niego z zakupami. - Wskazałam na torbę.

- Naprawdę? To świetnie! - ucieszył się. - Zaprowadzisz nas, prawda? - spytał, dalej patrząc na mnie intensywnie.

- Pewnie... - szepnęłam.

I w tym momencie genialna ja upuściłam torbę i wszystko się rozsypało.
Blondyn z prędkością światła pozbierał produkty, podczas gdy ja stałam jak kołek, przypatrując się mu w oszołomieniu.
Po chwili uśmiechnięty stał przede mną, w dłoni trzymając zakupy.

- No to możemy iść.

- Dziękuję... - wydukałam i wyciągnęłam rękę po moją własność.

Pokręcił głową.

- Ja poniosę, ty prowadź.

Uśmiechnęłam się delikatnie na te słowa.

- Tak w ogóle, to jestem Gaston - przedstawił się.

- Nina. - Posłałam mu kolejny uśmiech.

- Dobra chłopaki, idziemy, mamy przewodniczkę! - zawołał do reszty i ruszyliśmy w kierunku domu.^
End of Flashback

To było aż dwa lata temu, a ja pamiętam wszystko, jakby zdarzyło się wczoraj.
Pamiętam też cały przebieg i rozwój, jeśli można to tak nazwać, moich uczuć do niego.

Od dnia, w którym się poznaliśmy, coraz częściej go widywałam - a to w szkole, a to w Rollerze. Zaczęłam na niego zwracać większą uwagę, po prostu mi się spodobał.

Zdawałam sobie sprawę, że nigdy nie będziemy razem i nawet nie ma co liczyć, że się mną bardziej zainteresuje.

Miałam nadzieję, że to było tylko przelotne zauroczenie i niedługo się skończy. Szczerze mówiąc, to nie był pierwszy chłopak, który mi się podobał. Był kiedyś jeszcze jeden, ale nawet nie byłam pewna czy wiedział, kim jestem. Ale i tak byłam z nim mocno związana. A przynajmniej tak mi się wydawało, bo po kilku miesiącach po prostu moje uczucie się skończyło.

Więc żywiłam promyk nadziei, że z popularnym przystojniakiem będzie podobnie.

Nie było.

Z każdym dniem, z każdym spojrzeniem na niego i każdym zamienionym na korytarzu "Cześć", wkopywałam się coraz bardziej.

Nie wiem, czy wiecie, jak to jest: nagle widzisz kogoś i od razu mimowolnie się uśmiechasz. Zobaczysz jego imię w podręczniku i rysujesz przy nim serduszko. Myślisz, gdzie by tu pójść, żeby go zobaczyć. A gdy zamieni z tobą kilka słów, jesteś mega szczęśliwa, że jednak wie, kim jesteś. Czujesz, jakbyś latała trzy metry nad ziemią i cieszysz się nawet najmniejszym gestem.

Ostatnio tych naszych przypadkowych spotkań jest coraz więcej i coraz luźniej się czuję w jego towarzystwie.
Cóż, przez te dwa lata zdążyłam go poznać bardzo dokładnie.
I nawet, jeśli się jest tak niezauważalną osobą jak ja, to dwa lata wystarczą, żeby to ten ktoś cię chociaż trochę poznał, dowiedział, czym się interesujesz.

Więc można powiedzieć, że jesteśmy dobrymi znajomymi.

A ja powoli tracę nadzieję, że przestanę coś do niego czuć.

Aczkolwiek to nie jest takie złe. Do czasu, gdy nie zobaczę go w towarzystwie jakiejś ślicznej dziewczyny.

Przecież on, podobnie jak Matteo, może mieć każdą.
Najbardziej "klei" się do niego Delfi. Ale on jakoś chyba nie za bardzo ją lubi. Sam fakt, że czasami aż się przed nią chowa, powinien dać tej dziewczynie do myślenia. Ale ona nie odpuszcza i ciągle szuka z nim kontaktu.
A ja mimo tego, że widzę, że to raczej nie wypali i tak czuję się źle za każdym razem, gdy rozmawiają ze sobą...

Give Me Your Light ~ LutteoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz