Rozdział 8 "Właśnie miałam wychodzić..."

1.1K 88 32
                                    

Hej kochani ♥
Rozdział miał być jutro, ale jednak już go skończyłam, więc oto on :)
Mam nadzieję, że wam się spodoba ;*
JustNoOrdinaryMe ♡

☆☆☆

*Luna*
Gdy Nina odeszła, usiadłam na kanapie w celu dopicia mojego koktajlu.
Odruchowo spojrzałam za okno i coś przyciągnęło moją uwagę. A raczej ktoś.

Grupa nastolatków zbliżała się do Jam&Roller. Niby nic nadzwyczajnego, ale oni jechali na wrotkach. A dokładniej jechali, wykonując różne niesamowite figury. Po prostu się popisywali przed sobą, a ja na to patrzyłam zachwycona.

Trzech chłopaków i trzy dziewczyny. Wyglądało na to, że świetnie się razem bawią.
Po chwili mogłam usłyszeć, jak wjeżdżają do środka. Spojrzałam ukradkiem w ich stronę.

- Ha! Wygrałam, stawiasz mi koktajl! - wykrzyknęła ze śmiechem blondynka, trącając w bok wysokiego bruneta.

- Niech ci będzie, skarbie - powiedział, obejmując ją, a ja się uśmiechnęłam pod nosem.

Słodko.

Wszyscy razem usiedli niedaleko mnie przy stoliku. Chłopak poszedł zamówić napoje.
Gdy wrócił, przyjrzałam się im dokładniej.

Blondynka i brunet, wcześniej już wspomnieni, siedzieli bardzo blisko siebie, wyglądali na parę. Drugi chłopak miał ciemnoblond włosy, co chwilę jakieś słowa padały z jego ust, a reszta śmiała się z tego. Najgłośniej brunetka o prostych włosach. W ogóle ona cały czas się na niego patrzyła, nakręcając kosmyk na palec. Trzecia dziewczyna była rudowłosa i pisała coś na tablecie. Obok niej siedział ciemnowłosy chłopak, ale w ogóle nie zwracał na nią uwagi.

Ogólnie wyglądali dość sympatycznie. Z uśmiechem obserwowałam, jak ten chłopak obejmował dziewczynę ramieniem i jak wszyscy się uśmiechali.
Lubię patrzeć na ludzkie szczęście.

W pewnym momencie blondynka wstała, pożegnała się i razem z dwiema pozostałymi dziewczynami wyszła z budynku.
Zaraz po tym chłopcy zaczęli rozmawiać, później jeden wyciągnął telefon i w coś chyba grali, śmiejąc się co chwilę.

Przestałam się interesować i zaczęłam zbierać się do wyjścia.
Nagle usłyszałam głośny krzyk i ze strachu aż upuściłam telefon. Schyliłam się po niego, a gdy podniosłam głowę, zauważyłam chłopaka opartego szelmowsko o mój stolik.
Tego samego bruneta, który przed chwilą pożegnał się ze swoją (chyba) dziewczyną.

- Hej, piękna - przywitał się, uśmiechając się flirciarsko. - Mogę się przysiąść?

Zmarszczyłam brwi.
Co on odwala?
Jeśli flirtuje z innymi za plecami swojej dziewczyny, to jest pospolitym egoistą i idiotą.

- Tak naprawdę, to właśnie miałam wychodzić - powiedziałam, wstając z miejsca.

Na jego twarzy przez ułamek sekundy odmalowało się zdziwienie. Ale tylko przez ułamek.

- Uważaj, bo możesz zostać aresztowana - odezwał się, gdy zamierzałam go wyminąć.

- Proszę? - Odwróciłam się do niego zdziwiona.

- Niemożliwe, żeby bycie taką ślicznotką było niekaralne.

Przewróciłam oczami.
"Co za idiota" pomyślałam i, nic nie mówiąc, przeszłam obok niego.

- A zdradzisz mi chociaż swoje imię? - spytał, gdy byłam już przy drzwiach.

To również zignorowałam i po prostu wyszłam.

Zarozumiały palant.

Nie rozumiem takich ludzi.
Ma dziewczynę, a startuje do innych.
Okropne.

Szłam wolnym krokiem do domu, starając się nie zgubić.
Gdy byłam już pod domem, zadzwonił mój telefon.

- Halo? - odebrałam.

- Luna, gdzie jesteś? Miałaś już być w domu. - Usłyszałam zdenerwowany głos mojej mamy.

- Przepraszam, trochę się zasiedziałam, ale już prawie jestem - powiedziałam, przechodząc przez bramkę.

- To dobrze. Czekamy.

- Już wchodzę do domu - zaśmiałam się.

Gdy moim oczom ukazała się mama trzymająca telefon przy uchu, rozłączyłam się i ją przytuliłam. Razem poszłyśmy do kuchni.

- Gdzie byłaś tak długo? - spytał przy obiedzie tata.

- Nina zabrała mnie do Jam&Roller, takiego cudownego miejsca, jest tam wrotkowisko i kawiarnia, poznałam już Nico, który pracuje na torze i Pedro, barmana i-

- Hej, zwolnij - mój słowotok przerwała mama, śmiejąc się. - Bo nic nie rozumiemy.

Roześmiałam się.
- Dobrze, no to od początku. - Uśmiechnęłam się.

Po zjedzeniu posiłku pomogłam rodzicom posprzątać.

- Luna, co ty na to, żeby dzisiaj pojechać do sklepu po zeszyty i podręczniki - odezwał się tata. - W końcu jutro pierwszy dzień w nowej szkole.

- Jasne! - ucieszyłam się. - Kupimy jeszcze kilka drobiazgów. Zaraz wracam! - zawołałam i wybiegłam z kuchni.

Usłyszałam jeszcze, jak rodzice się śmieją.

☆☆☆

I jak?
Jak myślicie, kim był ten "zrozumiały palant"? ;)

Give Me Your Light ~ LutteoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz