I.

2.1K 65 26
                                    

UWAGA!
TA KSIĄŻKA ZAWIERA SPOJLERY! JEŻELI CHCESZ ZACZĄĆ OGLĄDAĆ KUROSHITSUIJI TO POCZEKAJ Z PRZECZYTANIEM TEGO! Chyba, że lubisz się nad sobą znęcać bądź jesteś po prostu zbyt leniwy, (Heh tak bardzo ja), żeby to obejrzeć, więc wtedy serdecznie zapraszam! 😄

***

Próbowałam przybrać wygodną pozycję przy biurku w moim gabinecie. Suknie w dziewiętnastym wieku nie należały do najwygodniejszych. Miliony halek, koronek, falban, wstążek i drutów, drapały mnie i podrażniały dość delikatną skórę. Najgorszy z tego wszystko był gorset, przez który ledwo co mogłam złapać oddech. Dopełnieniem wszystkiego były buty, które niemiłosiernie cisnęły mnie w stopy oraz ciasno spięty kok. Moja służka powiedziała, że tak wyglądam pięknie i tym samym poważnie, a dla piękna przecież można trochę przecierpieć. Suknie moich czasów były dużo wygodniejsze, w nich mogłam przynajmniej normalnie chodzić i nie martwić się, że zemdleję z powodu braku tlenu. Każdy wiek jednak rządzi się swoimi prawami, a ja muszę się do nich dopasować.

-Pani, goście przybyli.

W progu gabinetu stanęła moja służąca. Ukłoniła się delikatnie, szerzej otworzyła drzwi i ruchem ręki zaprosiła do środka przybyszów. Przede mną stanął niski, na oko dwunastoletni chłopiec, z opaską na oku i w eleganckim surducie. Za nim stanął wysoki, czarnowłosy mężczyzna. Ubrany był w czarny frak, tego samego koloru spodnie i buty oraz białą koszulę. Pomimo, iż jego oczy posiadały brązowy kolor, z czerwonymi przejaśnieniami, można było w nich dostrzec różowe przebłyski; niewątpliwie jest to demon. Nie spodziewałam się, że tak wielka istota będzie na usługach tak chuderlawego dziecka. Dodatkowo powinnam zostać uprzedzona przed ich wizytą odpowiednio wcześnie. Jak widać nie był on tak dobry, jak wymaga tego kontrakt.

-Witam hrabio Phantomhive! Miło ciebie nareszcie poznać.- uśmiechnęłam się szeroko i podeszłam do chłopca podając mu dłoń. On odwzajemnił mój gest, a na jego twarzy zagościł grymas. Nasza malutka maskotka nie lubi dotyku.- Proszę usiąść.- wskazałam na fotel naprzeciwko mojego biurka. Chłopiec skorzystał z tej propozycji, a demon ciągle stał za nim niczy cień. Cień który kiedyś go całego przykryje.- Niech Pan też usiądzie, będę się źle czuła z myślą, że jako jedyny stoisz. To musi być męczące.

-Jestem kamerdynerem rodu Phantomhive...

-Ja jestem panią tego dworu, nie hrabia Phantomhive. Twój pan chyba nie będzie miał nic przeciwko temu, że chwilę odpoczniesz. Prawda hrabio?

Spojrzała pytającym wzrokiem na chłopca. On machnął tylko dłonią na mężczyznę, który nisko się ukłonił i usiadł obok niego zastygając w bezruchu niczym posąg. Ja natomiast zasiadłam na niewygodnym fotelu, czując jak wszystkie ozdoby w sukni ponownie ranią moją skórę. To naprawdę okropne uczucie.

-W takim razie, skoro mamy już za sobą te wszystkie grzeczności, przejdźmy do sedna sprawy. Co jest tak ważnego, że nie pokoicie mnie o tak wczesnej porze?

-Przepraszam, że tak wyszło, ale jest to sprawa nie czekająca zwłoki. W Londynie grasuje morderca który porywa młode dziewczynki. Zazwyczaj są to dzieci z ulicy, jednak ostatnio posunął się dalej. Zaczął porywać też szlachcianki. Jedna z nich jest mi bliska, co jeszcze bardziej podsyca moją chęć znalezienie go i ukarania.

-Czy ta osoba to słodka blondynka, kochająca róż i wszystko co "Kawaii"? Na imię ma Elizabeth, a na nazwisko Midford? Chociaż z tego co kruki mi donoszą, prędzej czy później stanie się Panną Phantomhive. Mam rację hrabio?

-Skąd tyle wiesz?

-Czyli widzę, że przechodzimy na ty. W takim razie mój drogi Cielu, ja wiem wszystko.

Killing My PastOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz