-Jak to ożył? Przecież zabrałam jego duszę, no patrz!
Podniosłam swój dziennik i zaczęłam nim wymachiwać przed nosem Grella.
-No mówię tobie, że zaczął normalnie chodzić i w ogóle!
-Nie.
-Tak! Naprawdę! Był w tej wieży i zaatakował nas swoimi sznurkami! Sebcio wyglądał tak seksownie!- Mój przyjaciel zaczął energicznie wymachiwać dłońmi, śliniąc się przy tym. Dźgnęłam go palcem w żebra.- No już... Nie musisz być tak agresywna!
-Proszę...
-I potem Sebcio wyskoczył w górę z gracją baletnicy! Uderzył tego śmiecia i on spadł, a z jego głowy wypadły troty. Mój bohater powiedział mu, że jest zwykłą kukłą, a tamten pomimo, iż był cały zmasakrowany zaczął iść do swego pana. Ale się wywrócił i jego ciało się popsuło. Potem byliśmy w wielkim pokoju z tym całym Stworzycielem! Powiedział, że chce wyczyścić świat z złych ludzi. Podkreślił, że Ciela musi się pozbyć jako pierwszego. Ten przystojniak, demoniczny pies Pluto był mu uległy. A na końcu okazało się, że to była kukła. Sebcio uratował tą blondynkę i wrócił z Cielem do rezydencji. Zostawił mnie samego.
Shinigami momentalnie posmutniał. Przysunęłam się do niego i z trudem objęłam go ramionami. Siedzieliśmy naprzeciwko siebie po turecku na moim łóżku sypialnianym. Musiało to wyglądać komicznie. Tak jednak się składa, że od prawie dwóch tygodni jedynym mieszkańcem tej rezydencji jestem ja, więc nie musiałam się martwić, że ktoś nas usłyszy, a co gorsza zobaczy.
-Kiedyś jeszcze spotkasz się z Sebastianem.
-Yhym. Szkoda, że ciebie nie było. Naprawdę by się tobie spodobało!
Czerwonowłosy uwolnił się z mojego uścisku i zaczął niebezpiecznie gestykulować rękoma. Odsunęłam się od niego na bezpieczną odległość i zaczęłam układać swoje usprawiedliwienie. Zwykłe zmęczenie nie wchodzi w grę. Nie mogę mu powiedzieć, jaki był prawdziwy powód mojej ucieczki. Nie mogę okazać słabości.
-Musiałam spotkać się z mężem. Obiecałam, że mu przy czymś pomogę.
Grell momentalnie zamarł. Zmierzył mnie chłodnym wzrokiem znad okularów. Zaczął przybliżać się do mojej twarzy. Po chwili poczułam jak nasze nosy się stykają.
-Kiedy nareszcie go poznam? Ile można czekać?
-Poznasz go w swoim czasie.
-Chcę teraz.
-Nie tym razem Grell.
-Mam już dosyć tego czekania!
Shinigami zaczął skakać po łóżku. Całą jego koszulę plamiły łzy. Jeżeli myślał, że uda mu się zmusić mnie do działania to się grubo mylił. Jestem dużo bardziej męska niż on i odporna na takie zagrania.
***
Przejrzałam się lustrze. Na dzisiejszą uroczystość założyłam rozkloszowaną suknię do kolan. Nogi zakryłam rajtuzami i wysokimi skórzanymi kozakami. Włosy rozpuściłam, a pomiędzy nie wplotłam czarną różę, na ramiona zarzuciłam płaszcz i wyszłam przed rezydencję. Lokaj podał mi rękę i pomógł wsiąść do powozu.
-Witam hrabio.
Wygodnie rozsiadłam się na siedzeniu. Obdarzyłam chłopca najpiękniejszym uśmiechem jaki posiadałam. On jednak tylko spiorunował mnie wzrokiem, od czubka głowy do stóp.
-Dzień dobry. Twój strój...
-Nie przystoi tak wysoko postawionej kobiecie. Wiem to, ale jest jeden mały problem, nie wyobrażam sobie całego dnia w niewygodnej pułapce. Wolałabym spędzić wieczność w żelaznej dziewicy, niż w jednej z wyjściowych sukni.- Zgromiłam chłopca wzrokiem. Porozmawiam z nim, jak sam wbije się w jedną z tych klatek.- Ale dosyć o mojej niedojrzałości. Może przedstawisz mi swojego towarzysza?
Swój wzrok skierowałam w stronę chłopaka, który od początku siedział cicho w kącie. Miał ciemną skórę i fioletowe włosy. Kogoś mi przypominał.
-To książę Soma...
-Soma Asman Kadar. Następca tronu w Bengalu. Zakładnik królowej Wiktorii, który nigdy nie wróci na ojczystą ziemię.
-Co za brednie!- chłopak podniósł się z miejsca i spojrzał morderczym wzrokiem w moją stronę.- Przybyłem tu, aby uratować moją opiekunkę! Nie jestem niczyim zakładnikiem.
-Usiądź i nie podnoś głosu na hrabinę.
Ciel rzucił księciu krótkie spojrzenie, a ten momentalnie się uspokoił. Usłyszałam cichy śmiech Sebastiana, który kierował powozem. Każdy wiedział kim tak naprawdę jest książę. Królowa Wiktoria musiała mieć go blisko siebie, aby trzymać w ryzach brytyjskie kolonie w Indiach. Ostatnimi czasami, ludziom zachciało się zbyt wielkiej wolności. Ponad sto lat temu Anglia straciła ważne posiadłości na rzecz chcących niepodległości Amerykanów. Utrata Indii byłaby dla jej kraju zbyt wielką klęską. Może i byłam zwykłym Shinigamim, ale temat polityki nie był mi obcy. Rządzenie miałam we krwi.
-Przepraszam cię Somo. Czasami mówię zbyt wiele. Zacznijmy może od nowa.- posłałam chłopakowi ciepły uśmiech.- Iris Estrydsen, pani tego zamku pod którym chwilę temu się znajdowaliśmy. Posiadam też kilka posiadłości porozrzucanych po Europie i kilka udziałów w światowych korporacjach.
-Kilka? Pf.- Ciel uśmiechnął się pod nosem i odwrócił twarz w kierunku okna.- Mogłabyś kupić moją firmę i mnie samego.
-Nie lubię obnosić się z swoim bogactwem. Jestem po prostu piekielnie dobra w te klocki.
-A do tego skromna.
-Skromność to moje trzecie imię!
-Zaraz po arogancji i cynizmie.
-Zapomniałeś o poczuciu humoru hrabio!
Razem z chłopcem wybuchnęliśmy śmiechem. Czy mi właśnie udało doprowadzić się do śmiechu wiecznie smutnego hrabiego Phantomhive?
-Dotarliśmy.
Drzwiczki powozu otworzyły się, a za nimi stał pochylony Sebastian. Jako pierwszy wyszedł Ciel, następnie Soma, a jak to się mówi: Najlepsze zostaje na koniec. Dokładnie rozejrzałam się po okolicy. Przed nami stał wielki szklany budynek, chluba królowej Wiktorii, Victoria Station. Ruszyłam za demonem.
-Tu musimy się pożegnać paniczu. Muszę udać się do kuchni.
-Tak idź. Towarzystwa dotrzyma mi Iris i Soma. Pamiętaj Sebastianie. Masz to wygrać.
W oczach mężczyzny błysnął różowy kolor. Pochylił się nad hrabią i wypowiedział swój słynny zwrot.
-Yes, my lord.
Następnie odwrócił się od nas i ruszył w kierunku wcześniej wspomnianego miejsca. Poczułam jak w powietrzu unosi się przyjemny zapach curry. Mogłam nie odrzucać prośby o zostanie sędzią w tym konkursie. Na samą myśl o płynnym cudzie zaburczało mi w brzuchu. Mam nadzieję, że chociaż trochę zostanie i Sebastian da mi przynajmniej jedną miseczkę na spróbowanie.
Podeszliśmy pod scenę, czekając na rozpoczęcie konkursu. Hrabia Druitt, kiedy mnie zobaczył, zaczął skakać i machać w moim kierunku. Jest dużo bardziej irytujący i nachalny niż Grell. Odmachałam mu i odwróciłam głowę w druga stronę. Nagle na podłodze został rozścielony czerwony dywan, a na jego końcu stanęła dość niska kobieta i wysoki mężczyzna. Odziany był w biel, a jego fioletowe oczy błyszczały się bardziej niż miliony gwiazd. Czuć było od niego dziwną aurę. Coś jakby spokój, wymieszany z pogardą i nienawiścią. Przysunęłam się bliżej Ciela. Czułam odpowiedzialność za jego duszę, a mężczyzna ten nie wzbudzał mojej sympatii. Chłopiec jednak odsunął się ode mnie i z zdziwieniem w oczach krzyknął:
-Jej wysokość!
CZYTASZ
Killing My Past
Mystery / Thriller"Gdziekolwiek pójdziesz, ja będę podążał za tobą. Z całych sił trzymać będę cię przy mnie, tu gdzie mam pewność, że nic tobie nie grozi. Musisz mi tylko zaufać i zabić swoją przeszłość. Wtedy oboje będziemy wolni." #50 w Tajemnica/Thriller 08.07.201...