IX.

801 52 2
                                    

Mężczyzna, który zająć miał się prowadzeniem konkursu, ogłosił przybycie królowej i zaczął ją wychwalać. Wszyscy przybyli oniemieli. Hrabia Druitt podniósł się z miejsca i zaczął śpiewać hymn Anglii. Reszta zgromadzonych także poszła w jego ślady.

Boże, chroń naszą miłościwą królową!
Niech długo żyje nasza dostojna królowa!
Boże, chroń królową!
Obdarz ją zwycięstwem,
szczęściem i chwałą,
długim panowaniem,
Boże, chroń królową.

Na twarzach ludzi gościły uśmiechy. Byli wpatrzeni w nią jak w obrazek. Ja natomiast po prostu stałam, tak samo jak trzy inne osoby. Mężczyzna, który wyglądem przypominał kucharza, dalej w spokoju dopalał swojego papierosa. Niedaleko niego stała para Azjatów, jeżeli się nie mylę był to Lau z swoją "siostrą", za dnia arystokrata, a w nocy członek Szanghajskiej mafii. Spojrzałam też w kierunku sceny. Sebastian stał na niej niewzruszenie. Nasze oczy na chwilę się spotkały. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie i wymownie przeniosłam wzrok na "królową". Ciekawiło mnie czy jego zmysły demona, działają tak dobrze jak moje i także wyczuł, że tą dziewczynkę z królową nie łączy nic.

Wszyscy ucichli, kiedy głowa Anglii stanęła obok tronu. Była odziana w czerń. Jej twarz zasłaniał tego samego koloru welon. Obok niej stanął mężczyzna w bieli. Nachylił się do władczyni i po chwili przemówił donośnym głosem.

-Królowa mówi: "Nie pokazywałam się publicznie, już długi czas. Przysporzyło wam to wiele zmartwień. Ale skoro polepszyło mi się zdrowie, przybyłam na delektację curry. Mój schorowany małżonek Albert także lubił curry. Wyglądam waszych zmartwień."

Nagle na sali podniosły się okrzyki radości. Wszyscy zaczęli klaskać. Kobiety płakały ze szczęścia, a mężczyźni podawali sobie dłonie. Ludzie to tak naiwne istoty. Kiedy krzyki ucichły, został ogłoszony początek konkursu. Chyba zakradnę się za kulisy i ukradnę trochę tych cudowności.

-Ah, cudowny dzień nieprawdaż?

Odwróciłam głowę w bok. Obok mnie stanął Lau. Młody hrabia spojrzał na niego kompletnie ignorując jego przyjście.

-Jeżeli dostanę trochę tego curry Sebastiana z czekoladą, potwierdzę twoje zdanie.

Uśmiechnęłam się w jego stronie i delikatnie ukłoniłam głowę, witając się z nim.

-Iris Estrydsen, jesteś ostatnią osobą jakiej bym się tu spodziewał. Myślałem, że wszystkim kierujesz z ukrycia.

-I się nie mylisz Lau. Czasami jednak nawet ja muszę wyjść do ludzi.

Chińczyk obdarzył mnie uśmiechem i skierował swój wzrok w kierunku sceny. Nie mogłam się doczekać, aż to wszystko się skończy. Głównymi rywalami był Sebastian i jakiś Hindus, którego siła jest porównywalna do siły demona czy Shinigami'ego. Przyjrzałam mu się dokładniej. Jego prawa dłoń była zawinięta w bandaż. Moc bogini Kali. Nie spodziewałam się, że po tylu latach ktoś ją będzie mógł jeszcze otrzymać.

-Mam malutkie pytanie hrabio. Ten chłopak na scenie, Igni...

-Agni.

Na twarzy chłopca zagościł uśmiech. Powinnam dostawać funta za każdym razem, gdy uda mi się go doprowadzić do śmiechu.

-Racja, skleroza nie boli, a przeszkadza. Wracając, jest on kamerdynerem Somy. Gdzie w takim razie podziewa się nasz książę?

Killing My PastOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz