VI.

925 47 0
                                    

Spojrzałam do swojego notatnika. Lalkarz rodziny Mandalay, Drocell Keinz. Dzisiaj upływa termin zabrania jego duszy. Jeżeli nie chcę pisać parusetstronicowego wyjaśnienia, muszę zabrać jego duszę przed północą. Aktualnie czekam na mojego kochanego przyjaciela, który obiecał mi pomóc szybko się z tym uporać. Jednak nadal siedziałam sama na jednym z dachów w Londynie. Czy ten imbecyl zawsze musi się spóźniać?

-Już jestem Kwiatuszku! Przepraszam za spóźnienie, ale zatrzymała mnie pewna dość ważna sprawa.

Na twarzy Grella zagościł wielki uśmiech, który odsłonił jego ostre zęby. Podeszłam do niego i wtuliłam się w jego za duży czerwony płaszcz. Była zima, a jedyne co na sobie miałam to koszula i długa skórzana kurtka, który kompletnie nie chronił mnie przed zimnem.

-Musimy się śpieszyć. Mam czas do północy, a jest aktualnie w pół do jedenastej. Zegar tyka.

-Jak się człowiek śpieszy, to się diabeł cieszy.- Odsunęłam się od chłopaka i spojrzałam w jego oczy. Nieraz miał przebłyski inteligencji, które kompletnie nie pasowały do danej sytuacji, biorąc pod uwagę jej przyczyny.

-Tak się składa, że nie jestem człowiekiem, a w okolicy nie widzę uśmiechniętego Sebastiana.- Odsunęłam się od niego i zmrużyłam oczy, wychwytując budynek, który był moim dzisiejszym celem.- Chodźmy już.

Poprawiłam swoje okulary i ruszyłam w kierunku, w którym ostatni raz widziano moją skradzioną duszę. Dałam znak Grellowi żeby poszedł za mną. Ten jednak zaczął biec w przeciwną stronę krzycząc, że jego "macho-wykrywacz" oszalał. Dlaczego ja się w ogóle z nim zadawałam? Zapięłam guzik w płaszczu i ruszyłam śladem przyjaciela. Albo się postarzałam, albo chłopak zamienił się w atletę, ponieważ z trudem dotrzymywałam mu kroku. Nagle skoczył z dachu i wylądował w wąskiej uliczce. Stanęłam obok niego, cicho przeklinając pod nosem, kiedy spotkałam się z ziemią. Musiałam się Postarzać mocniej niż myślałam.

-Ah!- Grell krzyknął i szeroko się uśmiechnął.- To ty Cielu! Jak miło ciebie wiedzieć, gdzie Sebcio?

Przed nami stał hrabia Phantomhive, bez swojego cienia. Co było tak ważnego, że demon opuścił "swoją" duszę? Obok chłopca  siedział mężczyzna w garniturze na smyczy, który lizał swoją dłoń. Zamrugałam dwa razy, aby upewnić się, że to co widzę to prawda.

-Co to?

Wskazałam palcem na mężczyznę. Chłopiec jedynie złapał się za czoło i pokręcił głową.

-Pluto, mój... znaczy pies Sebastiana.

-Iris Kwiatuszku!- Grell złapał mnie za ramiona i zaczął mną trzepać w przód i w tył.- Dlaczego ten chłopiec przywłaszcza sobie samych przystojnych facetów?

-To nie człowiek tylko pies!

Młody hrabia zaczął krzyczeć i skakać przy tym jak dziecko. Człowiek... znaczy się pies, zaczął wyć, a Grell nadal mną machał. Nie wytrzymam zaraz.

-Dosyć!

Momentalnie wszyscy się uspokoili, a ja ponownie wylądowałam na ziemi. Miałam już zacząć swoją przemowę, kiedy Pluto wyrwał się Cielowi i zaczął uciekać. Razem z chłopakami zaczęłam za nim biec. Sama nie wiem dlaczego to robiłam, ale czułam, że ten pies doprowadzi mnie do tego co jest mi tak bardzo potrzebne. Po chwili znajdowaliśmy się pod sklepem z zabawkami. Bez zastanowienia weszliśmy do środka. Jedyne co zastaliśmy to pustkę i Pluta, który gryzł lalkę. Do złudzenia przypominała ona panienkę Midford.

-Chodźmy tam.- wskazałam na drzwi prowadzące na tyły sklepu.- Tutaj nic nie znajdziemy.

Przed nami znikąd wyrósł wielki budynek. Ruszyłam przodem czując się odpowiedzialna za życie tych idiotów i Pluta. Wiedziałam, że Sebastian pojawi się jeżeli chłopcu spadnie chociaż jeden włos z głowy. Jednak zawsze był jakiś współczynnik błędu, który mógłby się zakończyć katastrofalnie dla każdego z nas.

-Grellu i Iris, będziecie mi służyć.

Czy ten dzieciak czyta mi w myślach?

-A co za to dostanę?

Mój przyjaciel spojrzał przenikliwym spojrzeniem na hrabię. Skrzyżował ręce i schylił się, aby być bliżej twarzy chłopca.

-Będziesz mógł spędzić jeden dzień z Sebastianiem, dostaniesz go na wyłączność.

Czerwonowłosy zaczął skakać, piszczeć i wymachiwać rękami w każdą stronę. Ta obietnica była dla niego bardziej podniecająca, niż zmasakrowane ciało do naprawy dla Undertakera. Zaczął zadawać chłopcu miliony pytań odnośnie tego co będzie mógł robić z Sebastianem. Dlaczego właśnie mi trafił się przyjaciel gej, który też lubi kobiety, ale też kocha się przebierać w suknie i bez skrępowania wchodzi mi nago do wanny?

-A ja? Co ty mi dasz?

Dalej patrzyłam się w stronę rezydencji, jednak chłopiec zrozumiał, że to pytanie jest kierowane w jego stronę.

-Dozgonną wdzięczność.

-Wiesz dobrze, że nie tego chcę.

-Obiecałem ją już komuś innemu.

Uklękłam przed chłopcem. Złapałam go delikatne za ramiona i głęboko spojrzałam w jego niebieskie źrenice.

-Wystarczy moje jedno spojrzenie, a padniesz martwy. Nawet Sebastian nie zdąży zareagować. Wiesz dlaczego ci to mówię? Nienawidzę demonów, mam ku temu dość duży powód. Obiecałam sobie, że nie oddam im dusz bez walki. Uważaj na siebie, a kiedy nadejdzie moment dopełnienia kontraktu, możesz mnie zawołać, a ci pomogę. Będziesz mógł wybrać między niebem, a nicością.

Źrenice chłopca powiększyły się, a on napiął wszystkie swoje mięśnie. Zrzucił moje dłonie z ramion i wszedł do posiadłości. Ruszyłam za nim, czując jak z każdym kolejnym krokiem moje oczy stają się coraz bardziej żółto-zielone. Spojrzałam na zegarek, dwudziesta trzecia czterdzieści. Czas zacząć walkę z czasem i samym sobą.

-To ta dziewczyna ze zdjęcia.

Spojrzałam na chłopca, który wskazywał na lalkę stojącej pośrodku wielkiego pokoju. Miała jasne, blond włosy i niebieską spódniczkę. Nagle wywróciła oczami i chwyciłam niczego nie spodziewającego się Ciela za szyję. Stałam i wpatrywałam się jak chłopiec panicznie próbuje złapać powietrze. Podskoczyłam i usiadłam na żyrandolu obok Grella. Z góry miałam lepszy widok. Mój przyjaciel jednak za główny cel obrał sobie zapewnienie bezpieczeństwa chłopcu, a raczej chciał aby jego spotkanie z demonem doszło do spełnienia. Chwycił jeden z kryształów i rzucił go w stronę lalki, która puściła szyję hrabi. Zaczęli ze sobą rozmawiać, ja jednak całkowicie się wyłączyłam i próbowałam zapanować nad moimi oczami. Z myśli uwolnił mnie dopiero cichy śpiew.

Zrób ją z drewna oraz gliny, oraz gliny, oraz gliny.

Spojrzałam na dół. Na podłodze leżała lalka pocięta przez nożyczki... przepraszam, kosę śmierci Grella. W drzwiach stał Drocell z świecznikiem. To był ten moment.

-Ta lalka była niewypałem. Wiedziałem, że muszą być o wiele silniejsze.

Mężczyzna podniósł rękę do góry i zaczął nią delikatnie kołysać w dźwięk melodii.

Zrób je z żelaza oraz stali, oraz stali, oraz stali.
Zrób je z żelaza oraz stali, moja damo.

Mężczyzna wycofywał się w kierunku z którego przyszedł, a wokół niego zaczęły pojawiać się kolejne lalki. Nie wiedziałam kiedy dokładnie odzyskał swoją duszę, ale musiało stać się to dość dawno temu. Kątem oka widziałam jak Grell rzuca się na jedną z nich. Na niej jednak to nie zrobiło większego wrażenia. Udało mu się zedrzeć jedynie materiał imitujący skórę, który odsłonił stalowy szkielet. Na ziemię ściągnął mnie dopiero głos Ciela.

-Zajmijcie się nimi. Pluto, Grell i Iris, to rozkaz.

Lalki ruszyły w naszą stronę. To było niewykonalne! Chłopiec wyminął dziewczynki i ruszył biegiem w kierunku Lalkarza. Świetnie, zostałam ja, ledwo panująca nad kosą Grell, który siedział i krzyczał błagając o litość oraz Pluto, który w kącie drapał się za uchem. Świetnie, po prostu świetnie.

Killing My PastOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz