XVII.

580 42 14
                                    

-Proszę zostaw mnie w spokoju. Nie mam zamiaru stąd wychodzić.

-Obiecałaś coś Willowi. Jest strasznie irytujący, ale to nie znaczy, że można nie dotrzymywać danego mu słowa.

-Przeproszę go.

-To nic nie da.

Poczułam jak ostre promienie słońca rażą mnie w oczy, kiedy Undertaker odsłonił ciężkie, jedwabne zasłony z okien. Bardziej skuliłam się w łóżku i zarzuciłam dodatkowo na głowę kolejny koc.

-Idź sobie.

-Nigdzie bez ciebie nie pójdę.

Każdy koc po kolei był delikatnie ze mnie ściągany. Podwinęłam nogi mocniej pod brodę i szczelniej opatuliłam się ramionami. Czego on nie rozumiał w słowach: Idź sobie? Potrzebowałam samotności. Musiałam wszystko sobie poukładać, ponieważ pomimo, iż myślałam, że moja przeszłość jest już uporządkowana, jedno słowo Sebastiana wystarczyło, żeby zburzyć mój wewnętrzny spokój. Przez tyle lat się oszukiwałam. Żyłam w strachu, a nie prawdzie jak początkowo myślałam. Jestem taka słaba.

- Daj mi spokój.- spojrzałam przez szparę w zielono-żółte oczy Żniwiarza. Na jego twarzy jak zwykle znajdował się uśmiech, jednak kiedy zobaczył moje zakrwawione oczy, momentalnie spoważniał.- No nie patrz się tak na mnie. To, że ja czuję się okropnie nie znaczy, że ty też tak masz się czuć.

Mężczyzna odkrył resztę koców i mocno się do mnie przytulił. Jako jedyny wiedział czego potrzebuję w takich momentach.

-Przez te wszystkie lata trzymałaś w sobie tyle smutku, aż w końcu pękłaś jak zbutwiała trumna. Dlaczego nie chciałaś mi o tym wcześniej powiedzieć?

-Bo myślałam, że dałam sobie radę z tym sama. Ale teraz jak o tym myślę to nie byłam w stanie sobie z tym poradzić. To od początku było skazane na niepowodzenie. Jestem taka głupia.

- Nie mogę się nie zgodzić.

Na mojej twarzy zagościł niewielki uśmiech. Uderzyłam mężczyznę łokciem i szybko podniosłam się z jego kolan. Ruszyłam w kierunku drzwi na korytarz. Po drodze podniosłam jedną z poduszek i rzuciłam nią w jego stronę. Trafiłam idealnie w jego pusty łeb. Undertaker zaczął chichotać. Schowałam się w jednej z garderób i ubrałam się w swój typowy strój roboczy, a do płaszcza wsadziłam czarny notatnik. Poprawiłam czarne okulary, a włosy związałam w wysokiego kucyka. Wróciłam do sypialni, gdzie na łóżku tarzał się rozbawiony Shinigami.

-To idziesz ze mną czy tutaj zostajesz?

Mężczyzna momentalnie się uspokoił i stanął przede mną. Chwycił mnie za rękę i do siebie przyciągnął. Przybliżył się do mojego ucha.

-Teraz ty pójdziesz ze mną.

***

Ledwo co udało mi się wcisnąć między te cholerne beczki. Undertaker ma naprawdę niezłą wyobraźnię.

-Czy mogę się w końcu dowiedzieć po co są nam te ciastka i dlaczego kazałeś mi kupić bilety na ten statek? Nie żebym narzekała, ale z Londynu do Francji, aby chwilę później znowu wrócić do Anglii...

-Nie narzekaj, a teraz cisza.

Dźgnęłam mężczyznę palcem w żebra i zjadłam jedno z ciastek. On miał wiele głupich pomysłów, jednak zawsze miały jakiś cel, a tym razem po prostu staliśmy pod pokładem statku, który płynął w kierunku Londynu, z którego swoją drogą przybyliśmy tutaj niecałe pół godziny temu. Nagle między skrzyniami coś się poruszyło. Spojrzałam wymownie na Żniwiarza. On jedynie się uśmiechnął i zrobił krok bliżej ku naszemu powodu podróży.

Killing My PastOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz