XXIX.

452 27 8
                                    

Stałam pośrodku niczego. Z każdej strony otaczała mnie ciemność, jednak z łatwością mogłam dostrzec swoje ciało. Nagle jednej z stron zaczęła dochodzić do mnie dobrze znana mi melodia.

London Bridge is falling down, falling down, falling down.
London Bridge is falling down, my fair lady.

Błądziłam wzrokiem w poszukiwaniu źródła piosenki, jednak ona dochodziła do mnie z każdej strony.

London Bridge is falling down, falling down, falling down.

Zaczęłam biec przed siebie i po omacku szukać jakiegoś przedmiotu, który może być sprawcą grającej melodii.

London Bridge is falling down.

Z niemocy usiadłam na ziemi i z całych sił uderzyłam w posadzkę.

My fair Lady.

Nagle przede mną pojawił się Ash. Spojrzałam na anioła nieufnie i szybko podniosłam się z podłogi.

-Co ty tutaj robisz? Sebastian cię zabił.

-To, że mnie zabił nie oznacza, że całkowicie usunął mnie z ciebie. Jesteśmy jednością Iris. Dopóki będziesz istnieć ty, ja będę stał przy tobie. Będę twoim aniołem stróżem.

-A idź w cholerę!

Odsunęłam się od mojego nocnego koszmaru i skierowałam w przeciwną stronę. Czy może być ktoś tak łaskawy żeby mnie obudzić?

-Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo.

Spojrzałam wściekle na Ash'a który ciągle był przy mnie. Uderzyłam go z całej siły w twarz. Moja dłoń jednak przeszła przez niego, jakby był powietrzem.

-Dlaczego ciągle tu jesteś? Ocaliłam duszę Ciela przed demonem. Dopełniłam swojej części umowy. Czego jeszcze chcesz?

-Ciebie.

-Iris! Obudź się!

Podskoczyłam do góry i szybko otworzyłam swoje powieki. Nade mną stał przerażony James. Spojrzałam na niego pytająco. Mężczyzna był cały blady i roztrzęsiony.

-Czy coś się stało?

-Przestałaś oddychać i zrobiłaś się trupio blada. Myślałem, że się dusisz.

-Miałam koszmar, może dlatego mój organizm przestał oddychać. Często mi się to zdarza.- usiadłam na łóżku i ciepło uśmiechnęłam się w stronę mężczyzny. Za oknami dalej panowała ciemność. Musiał być środek nocy.- Dziękuję, że mnie obudziłeś. Męczył mnie ten sen.

Podniosłam się z miękkiego materaca i skierowałam w stronę łazienki.

-Co robisz? Jest czwarta nad ranem.

-W śnie spotkałam osobę.- w powietrzu wykonałam znak mający przypominać cudzysłów.- Podsunęła mi pewien pomysł. Muszę się z kimś spotkać.

-Ale o czwartej nad ranem?

-Zawsze uważałam, że to najciekawsza godzina na spotkania i rozmowy.

Mężczyzna wycofał się z łazienki i odpalił papierosa. Mocno zaciągnął się dymem i spojrzał na mnie podejrzliwie.

-Rób co chcesz.

-Zobaczymy się na śniadaniu.

****

Kroczyłam przepełnionymi ulicami Londynu. Stolica po pożarze bardzo szybko się pozbierała, jednak ciągle widać było straty po ostatnich zdarzeniach. Moja biała koszula cała była w czarnych okruchach węgla. Zasłoniłam swoją twarz dłonią. Nagle poczułam mocne szarpnięcie. Szybko odwróciłam się i wykręciłam rękę napastnika. Odskoczyłam do tyłu gotowa w każdej chwili zaatakować. Spojrzałam przed siebie. Na ziemi leżała wielka czerwona kulka. Głośno prychnęłam i ominęłam mężczyznę.

Killing My PastOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz