-Znowu w twojej rezydencji czuć melancholię i ból. Tęskniłem za tym!
-A ja nie.
Spojrzałam karcąco na Grella, który skakał wokół mojej altanki, płosząc przy tym wszystkie kruki. Czerwonowłosy kompletnie nie przejął się moim załamaniem. Cicho westchnęłam i chwyciłam kolejny kawałek placka jabłkowego. Pomimo, iż smakował dalej tak samo, kompletnie nie potrafiłam się nim cieszyć. James odszedł ode mnie nagle, zbyt nagle. Jego wczorajsze wyznanie nadal siedział gdzieś głęboko we mnie. Chciałam je wyrwać i o tym zapomnieć, jednak było to niemożliwe. Nie chciałam go ranić, nie chciałam dopuścić do tego aby poczuł ból. Nie mogłam mu jednak dać tego, co on chciał dać mi. Sama moja obecność niszczyła go każdego dnia. Byłam dla niego tym, kim Claude stał się dla mnie.
-Iris kwiatuszku, dlaczego tak nagle posmutniałaś?
-Jeżeli się kogoś kocha, to warto dla niego umrzeć?
-Hm, ja bym za Sebcia oddał życie bez mrugnięcia okiem.
- Więc jeżeli ktoś za nas umarł to znaczy, że nas kochał?
-Raczej tak, ale też nie do końca. Z miłością jest tak, że często nie odczuwamy do kogoś nic, ale ta druga osoba darzy nas potężnym uczuciem. My w przypływie dobra próbujemy poczuć to samo co on. Nie chcemy go ranić, więc zaczynam żyć w kłamstwie aby zaspokoić jego, ale niekoniecznie siebie.
Spojrzałam na Grella z zdziwieniem wypisanym na twarzy. Nigdy nie wątpiłam w jego intelekt, ale nie spodziewałam się, że potrafi powiedzieć coś tak mądrego.
-Dziękuję Grell.- posłałam w stronę mężczyzny uśmiech.- Skoro już załatwiliśmy sprawy odnośnie mojego złego samopoczucia, opowiedz teraz o sobie, a raczej co tam u Sebastiana.
-Jak dobrze, że pytasz!- Shinigami wyrzucił ręce do góry, a na jego twarzy zagościł wielki uśmiech.- Tyle rzeczy się wydarzyło! Ale zaczynajmy od początku. Mój Sebcio dostał rozkaz od Ciela i nie może mu teraz się pokazywać. Ten dziecka aktualnie mieszka w rezydencji tego chłopaka u którego byłaś na balu. Usługuje mu ten inny demon.- moje serce momentalnie się zatrzymało.- Ten Klaudiusz czy jak mu tam, zabił tego blondyna, a jego duszę wsadził do pierścienia. Mój biedny Sebcio jest załamany, a ja nie wiem jak mu pomóc!
Poczułam jak moje dłonie zaczynają się trząść. Claude kroczy po cienkim lodzie. Nie mogę go znowu stracić. Nie, kiedy dopiero co udało mi się go odzyskać. Podniosłam się z krzesła i wyminęłam zdziwionego Grella. Musiałam się z nim spotkać. Teraz, natychmiast.
-Idź do Sebastiana i go czymś zajmij. Muszę coś załatwić.
-Oczywiście!
Czerwonowłosy szybko mnie wyprzedził i wbiegł do mojego salonu. Przez szybę widziałam jak grzebie w moich szafkach i tworzy niewyobrażalnie duży bałagan. Nagle usłyszałam jego krzyk zadowolenia, kiedy wyciągnął mój aparat. Podskoczył kilka razy do góry i skierował się w stronę drzwi wyjściowych. Na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech. Nawet, kiedy moje życie było na skraju załamania, on potrafił pokolorować znaczną jego część.
***
Siedziałam na dachu rezydencji Trancy. Dokładniej rozejrzałam się po ogrodzie. Zewsząd otaczały mnie róże, od białych do bardziej niespotykanych jak niebieskie. Claude był mistrzem w hodowli tych kwiatów. Gdy Irysy przypominały mi o ojcu, dlatego tak bardzo ich nienawidziłam, tak róże pomagały nie zapomnieć mi o demonie. Zasada była prosta: tam gdzie ja, tam są róże.
-Dziękuję paniczu.
Drgnęłam, kiedy nagle pośród krzaków zauważyłam ruch. Niedaleko mnie stał Ciel, a obok niego Hannah. Delikatnie skoczyłam z dachu i podeszłam do chłopca.
CZYTASZ
Killing My Past
Bí ẩn / Giật gân"Gdziekolwiek pójdziesz, ja będę podążał za tobą. Z całych sił trzymać będę cię przy mnie, tu gdzie mam pewność, że nic tobie nie grozi. Musisz mi tylko zaufać i zabić swoją przeszłość. Wtedy oboje będziemy wolni." #50 w Tajemnica/Thriller 08.07.201...