Przechadzałam się londyńskimi ulicami. Na niebie zaczęły pojawiać się wiosenne promienie słońca, które w połączeniu z moją czarną suknią, tworzyły mordercze połączenie. To nie tak, że nie lubię słońca, czy też wiosny. Po prostu nie chcę zginąć z przegrzania, a do tego wychowywałam się w miejscu gdzie deszcz był na porządku dziennym.
Dawno nie zwiedzałam stolicy Anglii. Większość swojego czasu spędzałam w rezydencji, u Undertakera, albo ostatnio coraz częściej zaszywałam się w bibliotece Shinigami. Ostatnie wydarzenia z hrabią Phantomhive, wyczerpały moje możliwości do kontaktów towarzyskich praktycznie do zera.
Postanowiłam skręcić w boczną uliczkę, gdyż zaczęły przytłaczać mnie ciągłe krzyki i rżenie koni. Nagle przede mną na ziemię spadło ciało. Podskoczyłam do góry i przyjrzałam się czy ta osoba jeszcze oddycha. Po chwili na dachu budynku pojawił się Shinigami. Machnęłam do niego ręką, dając tym samym znak, że tą duszą zajmę się ja. Mężczyzna zrozumiał mój gest i zniknął, a ja zza płaszcza wyciągnęłam czarny notatnik. Bardzo ciekawiło mnie kto spadł mi z nieba. Podeszłam bliżej ciała i dłonią dotknęłam miejsca, w którym znajduje się serce. Przede mną zaczęły przewijać się jego taśmy, a jego duch pojawił się obok mojego boku. Nie zwróciłam na niego zbytnio uwagi i dokładniej przyjrzałam się cinematic records. Nasza dusza miała dość krwawą przeszłość.
-Jeżeli mogę się wtrącić. Kim jesteś, kim ja jestem i dlaczego moje ciało leży martwe na ziemi?
Odwróciłam się w kierunku ducha. Był to dość przystojny, młody mężczyzna, wysoki i dobrze zbudowany. Na jego twarzy znajdowało się kilka zadrapań i blizn. Był ubrany dość niecodzienne. Na jego głowie spoczywał cylinder, a na siebie narzucony miał długi ciemny płaszcz. Na przegubach założone miał jakieś dziwne narzędzie.
-To raczej ja powinnam ci zadać pytanie kim jesteś.
-Jacob Frye do usług.
Mężczyzna ukłonił się przede mną, a na jego twarzy zagościł uśmiech. Lubię ludzi, którzy nawet w obliczu śmierci potrafią zachować radość.
-Iris, jestem Shinigami, czyli bogiem śmierci. Tak się składa, że nie żyjesz Jacobie, a ja mam ciebie osądzić.
-J-jak nie żyję?
W jego oczach zauważyłam strach, a z twarzy zniknął uśmiech. To chyba był najgorszy moment w pracy każdego Żniwiarza.
-Spadłeś z tego dachu.- palcem wskazałam miejsce, w którym zobaczyłam go pierwszy raz.
-Cholerni Templariusze! Musieli mnie wziąć z zaskoczenia.
-Templariusze... czekaj, ty jesteś Asasynem, a to na twoich rękach to ukryte ostrze. Jestem genialna!
Zaklaskałam w dłonie i podskoczyłam do góry, dumna z swojego odkrycia. Ciągle jednak nie pasowało mi jedno. Teren Londynu był w całości zajęty przez zakon Templariuszy od stuleci, jakim cudem więc udało mu się tu dotrzeć i tyle przeżyć. Spojrzałam w swój notatnik, który mówił, że żyje tu od osiemnastego roku życia, do chwili obecnej. Spojrzałam podejrzliwie na mężczyznę i wyciągnęłam swoją pieczątkę.
-Co to?
-To raczej słabe pytanie jak na twoje ostatnie słowa.
-Co? Czy ty chcesz mnie zabić? Jestem zbyt młody żeby umierać!
Jacob wyrzucił ręce do góry i przybrał wojowniczy wyraz twarzy. Jeszcze chwila I wyrwie mi notatnik.
-Zabierałam duszę znacznie młodszym osobom. Wiesz jak ciężko osądzić jednodniowe dziecko?
Mężczyzna uspokoił się i usiadł na ziemi. Schował swoją twarz w dłoniach i zaczął się bujać w przód i tył.
-Evie mnie zabije, co ja jej powiem, jak ona zareaguje na wieść o mojej śmierci...
-Zabić cię nie zabije, bo już jesteś martwy, do tego trupy głosu nie mają. Swoją drogą Evie to twoja siostra, prawda?
Jacob pokiwał głową i dalej zamknął się w własnym świecie. Co by z nim zrobić?
-Wiesz Jacob, zastanawiam się co z tobą zrobić. Z jednej strony powinieneś trafić do piekła, za te wszystkie morderstwa... z drugiej jednak strony nie lubię Templariuszy. Są cholernie uciążliwi i raz nawet musiałam płacić im haracz. Assasyni górą!
W notatniku przybiłam pieczątkę z napisem: Anuluj. Wszystkie cinematic records zniknęły, a duch mężczyzny wrócił do jego ciała, które chwilę potem niebezpiecznie zadrżało, a Jacob podniósł się i zaczął zachłannie łapać powietrze. Popatrzyłam na niego z rozbawienie i ruszyłam przed siebie. On coś zmieni, jestem tego pewna.
-Ej! Jak się mogę odwdzięczyć?
Odwróciłam się w stronę Jacoba i obdarzyłam go ciepłym uśmiechem.
-Nie musisz robić nic, chociaż Crawford Starrick ostatnio pożądanie zalazł mi za skórę. Przez jego morderstwa miałam zbyt dużo pracy. Miło by było, gdybym nie musiała mieć przez niego nadgodzin.
Pomachałam mężczyźnie i zniknęłam za rogiem. Teraz tylko napisać kilkusetstronicowe wyjaśnienie i gotowe. Jego dusza jednak jest warta takiej pracy.
***
-Dlaczego jak zwykle musiałaś być taka miłosierna? Czego nie rozumiesz w zasadzie: oglądasz, przecinasz, odpoczywasz?
-Ja jestem sprawiedliwa w porównaniu do ciebie Grell.
Spojrzałam spod byka na czerwonowłosego i wróciłam do pisania usprawiedliwienia. Jeszcze tylko dziesięć stron, ale ta upierdliwa kulka musiała odwiedzić mnie właśnie teraz i przerwać mój spokój.
-Pf.- Shinigami prychnął i rozłożył się na fotelu w moim gabinecie.- Dalej mam na ciebie focha.
Mężczyzna zadarł głowę do góry i skrzyżował ręce na klatce piersiowej. Popatrzyłam się na niego i głośno westchnęłam. Odłożyłam pióro i odsunęłam od siebie papiery. Odepchnęłam swoje krzesło od biurka i założyłam na nie nogi.
-Grell... byłeś w szkole Shinigami. Założę się o sto funtów, że uczyli cię o mnie i Undertakerze. Każdy o nas wie, tylko nie ty. Musiałeś nie uważać.
-Ja zawsze uważam!- Czerwonowłosy ponownie podniósł się z krzesła i wyrzucił dłonie w górę.- Boli mnie tylko to, że mi o tym nigdy nie powiedziałaś!
-Myślałam, że wiesz bądź chociaż się domyślasz.
-Gdybym wiedział, to każdemu bym się chwalił, że moją przyjaciółką jest legendarny Shinigami!
-A co? Wstydzisz się tego, że jestem twoją przyjaciółką bez tych wszystkich tytułów?!
Natychmiast wstałam i wyminęłam Grella wychodząc z swojego gabinetu. Ruszyłam w kierunku biblioteki, aby schować się pomiędzy regałami i nie kontaktować z światem przez najbliższy rok. Słowa mężczyzny bardzo mnie zabolały. Zatrzasnęłam za sobą drzwi i opadłam na nie plecami. Miałam serdecznie dość jego zachowania.
-No Iris kwiatuszku, nie obrażaj się na mnie.
Poczułam jak na drzwi naparł Grell. Myślał że przeprosiny wszystko załatwią. On bywa tak głupi.
-Idź stąd. Nie chce mi się z tobą rozmawiać.
-Przepraszam. To nie tak, że się ciebie wstydzę, po prostu nie chcę żeby ktoś wiedział jaką mam fajną przyjaciółkę. Nie mogę pozwolić na to, aby ktoś mi ciebie zabrał.
-Nie musisz kłamać.
-Ale ja wcale nie kłamię.
Odsunęłam się od drzwi i pozwoliłam wejść Grellowi do środka. Mężczyzna przysunął się do mnie i mocno przytulił. Może i jest kompletnym idiotą, ale go kocham.
-Wybaczę tobie, jeżeli dokończysz za mnie to sprawozdanie. Muszę to dzisiaj oddać, a kompletnie straciłam przez ciebie humor.
Shinigami puścił mnie i wstał z zimnej podłogi. Podskoczył kilka razy klaskając przy tym dłońmi. Na jego twarzy ponownie zagościł uśmiech, odsłaniający ostre zęby.
-Dla twojego uśmiechu zrobię wszystko!
CZYTASZ
Killing My Past
Mystery / Thriller"Gdziekolwiek pójdziesz, ja będę podążał za tobą. Z całych sił trzymać będę cię przy mnie, tu gdzie mam pewność, że nic tobie nie grozi. Musisz mi tylko zaufać i zabić swoją przeszłość. Wtedy oboje będziemy wolni." #50 w Tajemnica/Thriller 08.07.201...