Odeszłam idąc przed siebie. Miałam w dupie te prośby, żebym się zatrzymała. Nie ma Nas. Nigdy nie będzie.
* * *
Sheila
Co ten chuj sobie myśli?! Że jestem jakąś pieprzoną zabawką?!
Kurwa, znowu się na to nabrałam, na tą jego gierkę. Mam już dość. Nie popełnię tego błędu.
Nawet nie zauważyłam, że stoję przed domem. Wyjmuje właśnie klucze z torebki i wchodzę do domu. Biegnę do swojego pokoju, drzwi zamykam na zamek. Z sypialni powędrowałam do łazienki, by zetrzeć zaschnięte zły. Stoję przed lustrem wpatrując się w moje spierzchnięte usta, zaczerwienione policzki od płaczu oraz przekrwione oczy.
Wyglądam jak gówno.
Przemyłam twarz zimą wodą, rozebrałam się i podreptałam do łóżka. Od razu tuląc się do poduszki, nawet nie poczułam kiedy odpłynęłam do krainy Morfeusza.
* * *
Poniedziałek, dwa dni później...
Sheila
Minęły już dwa dni od tej feralnej imprezy. Zack'a za wszelką cenę starałam się unikać. Co prawda nie było to dosyć możliwe, ze względu na jego pytania i chęć rozmowy ze mną. Wszystkiemu odmawiałam. Nie potrafiłam i nie byłam w stanie zamienić z nim jakiegokolwiek słowa. Ułatwiało też to, że prawie wcale przez weekend nie było Go w domu. Ciągle chodził przygnębiony i dobity. Domyślałam się, że to z mojego powodu. Tak naprawdę, nic mu nie zrobiłam. To On mnie zranił po raz kolejny, łamiąc obietnicę. Nigdy mu tego nie wybaczę.
Gdy wstałam, nadal czułam się i wyglądałam jak gówno.
Sheila, weź się w garść.
Walczyłam z kołdrą aby wygramolić się z łóżka. Powolnym krokiem podeszłam w stronę garderoby wyjmując czystą bieliznę i stylizację na dziś. Po wykonaniu niezbędnych czynności w łazience wyszłam z niej pakując moją torbę. Pościeliłam na szybko łóżko doprowadzając je do porządku. Ukradkiem spojrzałam na siebie w lustrze i oczywiście nie zapomniałam o zabraniu ze sobą sztucznego uśmiechu. Nienawidzę jak ktoś okazuję mi litość i chęć pomocy.
Powolnym krokiem ruszyłam w stronę schodów. Kierując się do kuchni spojrzałam na zegarek. Mam jeszcze dziesięć minut, ale wolę wyjść wcześniej aby Go nie spotkać. Nie mam już siły na słuchanie jego żałosnych przeprosin.
Ubierając buty i kurtkę usłyszałam ciche kroki. Odwracając głowę ujrzałam zaspaną twarz Zack'a, która na mój widok znowu przybrała zdziwionego, ale pobłażliwego nastroju. Uciekając wzrokiem, jak najszybciej wyszłam z domu trzaskając drzwiami. Przerwały one w idealnym momencie słowa chłopaka skierowane do mnie, których i tak nie miałam ochoty słyszeć.
Zarzuciłam na głowę kaptur, włożyłam słuchawki do uszu i niechętnie ruszyłam w kierunku szkoły.
* * *
Sheila
Po około dziesięciu minutach już stałam na dziedzińcu budynku. Wokoło tłumy uczniów. Śmiechy, rozmowy. Ja sama jak palec podążyłam przed siebie. Nagle mój wzrok dostrzegł Zack'a siedzącego na murku. Obok niego, jak zwykle wijące się szmaty oraz Olivia, ale tym razem... odpychał je...? To dziwne, lecz naprawdę tak było. W pewnym momencie nasze spojrzenia się skrzyżowały, a ja przyspieszyłam kroku.
