Widząc tą sytuacje zaczęłam się śmiać razem z Mike'iem. Ten tylko odwrócił się i pokazał mi język.
- Spierdalaj! - krzyknęłam w jego stronę na co się zaśmiał.
* * *
Sheila
Razem z Mike'iem obudziliśmy się w tym samym momencie. Jak zwykle nie chciało mi się wstawać. Nienawidzę tego. Powoli próbowaliśmy otworzyć oczy ze względu na wpadające przez okno, jasne promienie słońca.
Widząc, że chłopak także nie śpi uśmiechnęłam się lekko w jego stronę. On wykonał ten sam gest. Rozmawiając przez chwilkę odwróciłam się w prawą stronę aby spojrzeć na zegarek. Dochodziła godzina 10:20, dlatego walcząc z kołdrą, wygramoliłam się z łóżka. Wstając wyprostowałam plecy i przeciągle ziewnęłam.
Powędrowałam ociężałym krokiem w stronę łazienki, rzucając do dalej leżącego Mike'a krótkie idę się odświeżyć.
Wchodząc do pomieszczenia wskoczyłam pod prysznic. Ciało umyłam malinowym żelem pod prysznic, a następnie wypielęgnowałam twarz. Wytarłam ręcznikiem ociekające wodą włosy oraz klatkę piersiową i przyjrzałam się sobie w dużym lustrze, tuż przede mną. Na biodrach i udach zauważyłam duże siniaki po wczorajszym wyścigu. Mam do nich częstą skłonność.
Przez ostatnie dni sporo schudłam. Zapewne przez ciągły stres i problemy. Przejeżdżam opuszkami palców po lekkim zarysie żeber, który dostrzegłam. Napotykam na kolejnego - tym razem mniejszego - siniaka w tej okolicy, sycząc z delikatnego bólu i od razu zabieram stamtąd dłoń.
Osuszam ręcznikiem ostatnie kropelki wody z ciała. Przyglądając się jeszcze sobie w lustrze przez krótką chwilę, ubrałam się w czystą bieliznę i luźne ubrania. Wykonałam mój codzienny makijaż w postaci pudru, cieni do powiek i tuszu do rzęs. Spierzchnięte usta pomalowałam ochronną pomadką EOS oraz wysuszyłam mokre włosy.
Wychodząc z łazienki zastałam Mike'a, który dalej leżał i nic nie robił. Zirytowana tym faktem podbiegłam do łóżka i szybko ściągnęłam kołdrę odkrywając tym samym chłopaka. Chyba było mu zimno, bo od razu rzucił:
- Ej! Oddawaj!
- Nie! Wstawaj! - próbowałam być stanowcza, ale nie udawało mi się to przez chichot między każdym słowem.
- Oj... Dobra... - odpowiedział niechętnie.
- Jesteś głodny? Może chodźmy na dół i zjedzmy śniadanie...? - zapytałam spontanicznie zmieniając temat.
- Okej.
Uchyliłam lekko drzwi z lekkim skrzypieniem i oboje skierowaliśmy się schodami do kuchni.
Gdy znaleźliśmy się w salonie, od razu zauważyłam siedzących wszystkich domowników na ogromnej kanapie. Odrobinę mnie to zdziwiło, ponieważ nigdy ich wszystkich razem nie widziałam. Kątem oka spojrzałam w tamtą stronę, powracając szybko wzrokiem na kuchnię, ukrywając tym samym zainteresowanie. Chciałam szybko zejść im z pola widzenia, aby się do mnie nie odzywali, dlatego próbowałam udawać obojętną. Mike - jak zwykle, wręcz przeciwnie - gapił się niemiłosiernie, za co chciałam palnąć go w głowę. Przyspieszyłam zauważając Ash'a idącego w moją stronę. Niestety nie udało się - złapał mnie za ramię i z łobuzerskim uśmieszkiem powiedział:
- Nie uciekaj Sheila... Chciałem ci tylko przedstawić wszystkich chłopaków. W końcu nie znasz ich prawie w cale, a z nimi mieszkasz.
Spojrzałam na niego spod byka jak na debila. Którym zresztą był. Postanowiłam ulec jego żądaniom. Chciałam po prostu żeby dał mi spokój.