Sheila
- A ty gdzie kurwa idziesz?! - krzyknął za mną niebieskooki.
- Szukać brata. - fuknęłam jakby to było oczywiste.
- Ashton to twój brat?! Kurwa! Nie wspominał, że ma taką seksowną siostrzyczkę... - powiedział przygryzając dolną wargę i lustrując mnie wzrokiem.
- No widzisz, a mnie nie nie wspominał, że mieszka z takimi brzydalami. - odpyskowałam kłamiąc. Niektórzy są wprost do schrupania...
- Sheila jak wejdziesz na górę, pierwsze drzwi po lewo są twoje! - krzyknął Ash.
- Zajebiście. Już idę!
- Nie przeklinaj! Ostatni raz jak cię widziałem to nawet nie powiedziałaś "kurczę". - powiedział z góry jakiś chłopak na co lekko się zaśmiałam. Nie wiem kiedy mnie widział, zapewne nigdy, ale w tym momencie jestem za bardzo zmęczona, żeby o czymkolwiek myśleć.
- No widzisz, ludzie się zmieniają, niestety zawsze tylko na gorsze, szczególnie ja i zapamiętaj to sobie. - uśmiechnęłam się i już chciałam udać się do pokoju, ale zatrzymał mnie ich wszystkich śmiech.
- Uważaj, bo się przestraszymy... - krzyknął ten debil (czyt. brat).
Wyjęłam z paska spodni pistolet i wycelowałam w głowę pierwszego lepszego. Jak się okazało był to ten boski chłopak, który mi otworzył. Zamarli w bezruchu.
Mam pistolet tylko dla obrony. Parę lat temu wkopałam się w niezłe bagno z chłopakami, z którymi wcześniej mieszkałam. Nielegalne wyścigi nie są bezpieczne, dlatego Mike dał mi go dla bezpieczeństwa.
- Dobrze, to teraz przepraszać mnie za to, że się ze mnie wyśmiewaliście. - powiedziałam władczo tylko dlatego, żeby zobaczyć ich twarze pełne strachu i lęku.
- Prze....prasza...my - zaczęli się przerażająco jąkać. Nie powiem - ta sytuacja zaczęła mnie śmieszyć, i to bardzo.
Usłyszałam jak ktoś schodzi po schodach - zapewne to mój zjebany braciszek.
- A... wy co tak cicho... Co do chuja?! - krzyknął ujrzawszy w mojej dłoni pistolet.
- Albo wiecie co? Chyba bardziej na nim chce się zemścić. - mówiąc to wyciągnęłam z za paska drugą broń.
Przezorny zawsze ubezpieczony. Wycelowałam w mojego brata.
Odbezpieczyłam broń i strzeliłam.
Wszyscy stali jak wryci, a ja uśmiechnęłam się łobuzersko i poszłam do swojego pokoju zostawiając ich wszystkich w osłupieniu. Schowałam broń w bezpieczne miejsce, a po chwili do pokoju wparował zmieszany Ashton.
Tak - nie zabiłam go, przecież nie zrobiłabym tego własnemu bratu; chociaż tak bardzo go nienawidzę.
Strzeliłam tylko głucholca aby najedli się strachu. Co było komiczne.- Czyś ty zwariowała?! - zaczął wrzeszczeć na mnie jakbym zrobiła nie wiadomo co. - A tak w ogóle skąd masz broń i dlaczego trzymasz ją w domu?! Boże, co się dzieje z tobą?! Kiedyś byłaś grzeczną, miłą, fajną dziewczynką...
- Właśnie - BYŁAM, ale już nie jestem. To przez ciebie. Zadowolony?! A tak w ogóle - ta broń to zabawka, idioto, chyba sam zresztą zauważyłeś, że nie strzeliłam do ciebie; to tylko dźwięk. Nie gorączkuj się tak, bo ci żyłka w dupie pęknie braciszku. - powiedziałam uśmiechając się słodko.
Oczywiście, że to prawdziwa broń. Nie jestem głupia; nie przyznam się mu.
- Okej... Uznajmy, że ci wierzę, ale dlaczego miałabyś mieć ją przy sobie?! I to nawet dwie?! To się robi dziwne wiesz... - spojrzał na mnie podejrzliwie.
- Gdybyś był przy mnie i nie zabił naszych rodziców, to do niczego by nie doszło. - powiedziałam wstrzymując łzy, które zaczęły kapać po moich policzkach.
- Sheila... Ale o czym ty mówisz?! Do czego by nie doszło?! Dlaczego masz tą broń?! Cholera, wytłumacz mi wszystko! - zaczął się gorączkować.
Odpowiedziałam mu jedynie ciszą, a jego wyraz twarzy złagodniał.
Podszedł do mnie i przytulił mnie tak mocno, jak tylko mógł. Boże jak ja już chcę iść spać. Nie dotykaj mnie. Odepchnęłam go lekko od siebie i ze załzawionymi policzkami pobiegłam do toalety.
Jaka żenada. Nie znoszę płakać, a w szczególności przez niego. Tym razem musiałam się bronić. Przecież nie powiem mu, że mam broń - prawdziwą.Z taką myślą weszłam do łazienki przemywając lekko twarz ciepłą wodą. Poczułam jak ktoś łapie mnie za ramię i przyciąga do siebie. Spojrzałam w górę i ujrzałam chłopaka, którego jeszcze nie widziałam. Był to blondyn o niebieskich oczach, troszeczkę wyższy ode mnie. Spojrzałam na niego pogardliwym wzrokiem.
- Co kolejny chce się ze mnie nabijać?! - pomyślałam.
- Ty też przyszedłeś się ze mnie nabijać?! Proszę bardzo jestem do twojej dyspozycji. - odpowiedziałam na ten gest sarkastycznie.
Brunet zaśmiał się nerwowo kręcąc głową na nie; lekko uśmiechając się do mnie.
- Nie przyszedłem się z ciebie nabijać... Przez przypadek usłyszałem twoją rozmowę z Ashton'em i chciałem Cię pocieszyć. Chociaż troszeczkę, więc przyszedłem. A tak w ogóle - mam na imię Alex.
Byłam zdezorientowana. Czyżby istniał ktoś normalny w tym domu?
- Na pewno nie zaczniesz zaraz się ze mnie wyśmiewać i wyzywać mnie od idiotek, itp? - zapytałam podejrzliwie, choć miałam na to kompletnie wyjebane.
- Coś ty zwariowałaś?! Nigdy bym tak nie powiedział, a szczególnie o dziewczynie. Mam szacunek do kobiet, więc nie musisz się martwić. A tak w ogóle już cię polubiłem; nieźle ich nastraszyłaś! - uśmiechnął się do mnie co od razu odwzajemniłam. Postanowiłam być miła, chociaż wiem, że też srał w gacie na widok pistoletu.
- Sheila, miło mi. - podałam mu rękę i uśmiechnęłam się lekko.
- Już to mówiłem, ale skoro teraz tak oficjalnie - Alex, miło mi. - również podał mi rękę odwzajemniając uścisk.
- A wiesz co, może tak na poprawę humoru jakiś wieczór z filmami. Co ty na to jakieś komedie romantyczne?
- Hmm... wiesz co wieczór z filmami to extra pomysł, ale może jakieś horrory, filmy akcji, Szybcy i Wściekli?- Zapytałam mając nadzieję, że nie będziemy oglądać tych komedii romantycznej, ani innych tego typu filmów.
Przez twarzy blondyna przebiegł lekki cień uśmiechu i zaczął mówić:
- Wiesz co? Lubię Cię jeszcze bardziej. - oboje lekko się zaśmialiśmy i zaprowadził mnie do swojego pokoju.
- Okej, tu masz laptopa, jak coś nie ma hasła. Wybierz jakiś film. Tam znajdziesz na pewno coś, a ja w tym czasie pójdę po jakieś słodycze, napoje, popcorn? - zapytał patrząc na mnie lekko się uśmiechając co od razu odwzajemniłam. Pokiwałam głową na tak i zabrałam się do szukania filmu. Alex wyszedł z pokoju.
Wybrałam dwa filmy: Obecność i Demony. Gdy chłopak wrócił, obładowany miskami talerzami i kubkami, wstałam i pomogłam mu wszystko odstawić na biurko po czym obydwoje zajadając się przekąskami i oglądając pierwszy film śmialiśmy się z praktycznie każdej strasznej sceny. Po chwili Alex przyciągnął mnie do siebie, tak, że moja głowa leżała na jego klatce piersiowej, co było w sumie bardzo wygodne i nawet nie poczułam kiedy zasnęłam...
* * *
