#32

311 16 3
                                    

Gdy podnosi głowę żeby na mnie spojrzeć, zatacza się i opada, ale łapie ją. Biorę ją na ręce i bez zastanowienia ruszam w stronę auta Ash'a. Muszę ją jak najszybciej zawieść do szpitala.

Boże, co ja narobiłem..?

Zack

Łapię ją instynktownie w talii i przyciągam bardziej do siebie. Wygląda na to, że coś stało jej się z nogą, bo cała ocieka krwią, a druga nie ma siły utrzymywać ciężaru całego ciała. Oddałbym wszystko aby cały jej ból przenieść na mnie. Wszystko co teraz jej dolega to moja wina. Tylko moja.

Jak najszybciej położyłem dziewczynę na tylnich siedzeniach, a sam usiadłem za kierownicą. Dłużej nie zwlekając ruszyłem w kierunku najbliższego szpitala.

Obiecałem, że będę ją chronić, nie tylko Mike'owi,  ale i sobie. A co robię? To, co zwykle. Wszystko zjebie, a ona jest taka piękna, jej charakter złośliwy, ale i kochany. Dlaczego kurwa?!

- Co się stało..? - usłyszałem z tyłu głos jak anioła aksamitny, ale i cierpiący, przeze mnie.

Nie wiedząc co odpowiedzieć zatrzymałem samochód na poboczu i pomału zerknąłem przez ramię na jej osobę. Rozcięta warga i łuk brwiowy. Rozcięta noga i brak połowy pięty. Nie licząc dziur w ubraniach oraz braku buta.

Na nią zwierzę napadło?

- Musimy jechać czym prędzej do szpitala. Pamiętasz co się stało..? - zapytałem ostrożnie ruszając.

Zerknąłem w lusterku na dziewczynę, która popatrzyła w okno, jakby próbowała coś sobie przypomnieć. Bez skutku. Mój wzrok znów wylądował na drodze daleko poza miastem, którą otaczały liczne drzewa.

- Tylko, jak się tu znalazłam?! - usłyszałem wściekły, a zarazem smutny głos dziewczyny.

- Sheila, ale t... - nie pozwoliła mi dokończyć.

-  Skończ Zack. - zaczęła zawiedziona - Wiemy jak było. Zawieź mnie do domu i napisz do Ash'a, by do mnie przyjechał, bo pewnie go tam nie ma. - jak skończyła, tak przez resztę drogi wsłuchiwałem się w wiatr, odgłos silnika i kropli deszczu obijających się o szybę, ale nie w głos Sheily.

Chwile później stałem przed szpitalem. Wysiadłem z samochodu idąc w stronę drzwi od strony dziewczyny, a ta uparcie próbowała wyjść z auta.

Z takimi ranami? Ona sobie jaja robi...

Czym prędzej wziąłem ją na ręce mimo jej sprzeciwów i wniosłem do środka.

*  *  *

Sheila

Siedzę od dobrej godziny w jakiejś ohydnej biało- żółtej sali na łóżku z kilkoma szwami oraz opatrunkami, słuchając jak Zack tłumaczy się i pyta, czy możemy wracać, mimo iż mówiłam mu, że nie wrócę z nim tylko z Ash'em. A do niego mówić, jak do debila.

"- Sheila proszę, Sheila przepraszam. " - To zaczyna mnie wkurwiać.

  On i to jego bezsensowne gadanie. Na dodatek od leków przeciwbólowych tak cholernie chce mi się spać.

Zastanawia mnie to.

Co mi się stalo?

Powoli zaczęłam tracić kontakt z bazą, no i chuj zasnęłam.

*  *  *

Zack

Widząc, że Sheila zasnęła, wyniosłem ją ze szpitala i wsadziłem do samochodu. Najgorsze jest to, iż przez dwa tygodnie ma leżeć w domu, a jak ma gdzieś iść, to tylko o kulach.

Co ja kurwa narobiłem?!

Gdy dojechaliśmy do domu wziąłem ją na ręce, nie zwracając na nikogo uwagi, poszedłem do jej pokoju.

Czym prędzej popędziłem do łazienki, gdzie namoczyłem ręcznik chłodną wodą, ponieważ idioci ze szpitala zajęli się tylko nogą dziewczyny, a twarz nadal była zakrwawiona.

Przyłożyłem ją Sheily do brwi, a jej śliczna buzia wykazała grymas gdy po raz kolejny przetarłem jej twarz. Dziewczyna zdziwiona otworzyła oczy.

Chciałem zabrać rękę i zostawić ją samą, lecz ta chwyciła moją dłoń i  z powrotem przyciągnęła do swojej twarzy. Zerknąłem na nią zdezorientowany, a ta tylko delikatnie się uśmiechnęła.

Przejechałem ręką po jej policzku nadal wisząc nad jej ciałem i patrząc dziewczynie prosto w oczy.

Sheila całkiem niespodziewanie złapała za moją dłoń i nim się obejrzałam, jej usta stykały się z moimi. Ten pocałunek był inny. Inny niż dotychczas z jakąkolwiek inną kobietą. Ten był pełen tęsknoty, troskliwości i czegoś totalnie mi obcego, czego nie umiem nazwać. 

Nawet nie zauważyłem, że moje powieki są jak na klej. Prędko je otworzyłem, by dziewczyna nic sobie nie pomyślała, ale jej powieki również były opadnięte. Pocałunek trwał już długo, a jeszcze żadne z nas nie ruszyło się. Moje usta objęły jej, a moje oczy ponownie nie wytrzymały i znów widziałem tylko ciemność, a na ustach słodki smak.

Nasze usta zaczęły powoli się ruszać, lecz w porę się opamiętałem. Gwałtownie odsunąłem się z niechęcią od dziewczyny. Na jej twarzy malował się wstyd i ośmieszenie.

- J-Ja.. nie mogę. Znów to zrobię, a tym razem tego nie przetrwam. - mój głos drżał i jąkał się, czego nie potrafiłem opanować.

- Co, co zrobisz..? - zapytała zawiedzionym i zamroczonym głosem.

- Zranię Cie tak, jak zawsze. - powiedziałem cichym głosem i odwracając wzrok od jej spojrzenia, powoli się podniosłem - Przepraszam... - powiedziałem i wyszedłem z jej pokoju.

Sheila

Wyszedł. On tak po prostu znowu, wyszedł. To zraniło mnie bardziej, niż wyrzucenie w lesie z tego pieprzonego auta. Znów mnie odrzuca.  Dlaczego on mnie nie chce, a ja go kocham?

Nie mogę wytrzymać myśli, iż jestem zakochana w mężczyźnie, który nie odwzajemnia moich uczuć.

Z trudem ignoruje ból, ale nie tylko nogi, ale i serca, które boli najbardziej. Dziś jedyne co mi zostaje do roboty to oglądanie seriali.

Nie tylko dziś, ale pewnie przez całe dwa tygodnie, bo nie mam zamiaru widywać się z Nim. Może to właśnie czas skończyć to całe nieporozumienie i danie sobie spokoju. Tak będzie najlepiej.

Przebrana w piżamę weszłam pod kołdrę, lecz nim się obejrzałam zasnęłam ponownie nie w tym momencie, kiedy trzeba...

*  *  *

No i kolejny rozdział! :-D

Cześć wszystkim! Mamy nadzieje, że rozdziały się podobają! Jest to nasza pierwsza opowieść, więc prosimy o wyrozumiałość!

Pamiętajcie! Jeżeli nasza opowieść przypadła Wam do gustu - gwiazdkujcie, komentujcie i polecajcie innym użytkownikom! Wspieracie i motywujecie nas tym sposobem do dalszej pracy! :')))

Spróbuje ZapomniećOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz