1.

15.2K 654 145
                                    

Sierpień 2004, Los Angeles

Spacerował ulicami tego przeklętego miasta odkąd zaszło słońce. I musiał przyznać, że zgubił drogę. Ze ścisłego centrum magiczna siła w postaci jego nóg wywiodła go na przedmieścia. Przyjechał w odwiedziny do swojego przyjaciela i postanowił spędzić w Kalifornii kilka miesięcy.  Nie lubił Los Angeles. Drażniła go atmosfera miasta i wyczuwalny w powietrzu zapach porażki. Odliczał dni do powrotu do domu. Szedł po wąskiej ulicy. Z obu jej stron stały rozpadające się, parterowe domy. Zdecydowana większość z nich lata świetności miała już za sobą. Przyspieszył kroku, przeklinając pod nosem. Nienawidził takich miejsc. 

Nagle usłyszał cichy płacz. Zatrzymał się i zwrócił w kierunku dźwięku. Przeszedł na drugą stronę ulicy i stanął przed numerem dwadzieścia siedem. Szloch dobiegał zza domu, więc skierował się do bramy na podwórko. Zardzewiała furtka nie stawiła oporu. Wszedł do niewielkiego ogródka. Od dawna nikt nie dbał o trawnik. Wszędzie walały się porozrzucane zabawki i śmieci. Uderzył go zapach wanilii i jaśminu. Zwabiony tą odurzającą wonią podszedł do jego źródła. 

                                                                                            ***

Tata krzyczał na mamę, znowu. Lani bała się, kiedy rodzicie się kłócili a robili to często. Dźwięk tłuczonego szkła sprawił, że zaczęła cicho płakać. Daniel leżał na drugim łóżku i był do niej odwrócony plecami. Raz chciała się obok niego położyć. Ale wyrzucił ją, kiedy zobaczył, że płacze. Czasami nie lubiła swojego brata. Wyszła spod koca i po cichu otworzyła okno. Nikomu nie powiedziała, że już to potrafi. Oparła nogę na małym stoliku, przy którym urządzała herbatki dla swoich lalek i wspięła się na parapet. Wyszła przez okno i pobiegła w najdalszy kąt ogródka. Uciekała tam kiedy ojciec wracał do domu zły, czyli praktycznie codziennie. Miała tam ukrytego swojego ulubionego misia. Usiadła na ziemi i przytuliła do siebie zabawkę. Łzy skapywały jej na brudną różową piżamę, kiedy usłyszała skrzypienie furtki. Otworzyła szeroko oczy, gdy zobaczyła mężczyznę, który wszedł do jej ogródka. Był wysoki i przerażający. Na jego widok Lani zaczęła cała się trząść. 

- Nie bój się mnie. - Uklęknął obok i sięgnął dłonią do jej twarzy. Chciała zawołać mamę, ale nie mogła wydobyć głosu. Mężczyzna odgarnął jej z czoła blond loki i spojrzał na nią z dziwnym wyrazem twarzy. Dziewczynka skamieniała, wpatrując się w jasnoniebieskie oczy przybysza. Daniel też miał niebieskie oczy, tak samo jak tata, ale ich nie były takie ładne. - Jak masz na imię?- W chwili, w której zobaczył małą dziewczynkę siedzącą w kącie poczuł ukłucie w sercu. A raczej w miejscu gdzie powinien mieć serce. Westchnął prawie niezauważalnie. Ta dziewczynka była jego przeznaczoną. Każdy wampir miał gdzieś na świecie kobietę, którą jest mu pisana przez los. Tylko ją pokocha, tylko jej krew będzie chciał pić. Będzie ją chronił od wszelkiego zła i uczyni nieśmiertelną. Problem w tym, że ta istotka, do której już należało jego serce mogła mieć najwyżej pięć lat. 

- Mama mówiła, że mam nie rozmawiać z nieznajomymi. - Powiedziała, spuszczając wzrok. Mężczyzna uśmiechnął się  i usiadł obok. Chciała się cofnąć, ale ograniczyło ją ogrodzenie. 

- Nie jestem nieznajomym. Mam na imię William, ale ty możesz mi mówić Will. - Na całym świecie były tylko dwie osoby, które tak do niego mówiły. Reszta skończyłaby z wyrwanym językiem. Wyciągnął dłoń w jej kierunku, a ona zawahała się. Bała się go co raz mniej. 

- Lani. - Nie uścisnęła jego ręki. Wcale się nie zdziwił. 

- Śliczne imię. Lani, ile masz lat?- Cały strach uciekł pod wpływem jego głosu. Czuła się teraz o wiele bardziej bezpiecznie niż w domu. 

Mroczny opiekunOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz