W tym samym momencie William zapalił lampkę przy biurku. Ciepłe światło rozświetliło pokój, a ona podeszła do swojego wampira i usiadła mu na kolanach. Oparła głowę na jego piersi i sięgnęła po kanapki. Była głodna jak wilk.
- Czy to, że zaczynasz płakać ma coś wspólnego z tym, że spotkałaś swoją mamę? - Zapytał wycierając jej łzy kciukiem. Kiwnęła głową i upiła łyk herbaty.
- Ona nie wiedziała, że mnie nie było.
- Nie, nie chciałem żeby się martwili. To ja musiałem cię znaleźć, bo to wszystko było moją winą.- William pogłaskał ją po odsłoniętych ramionach, chcąc dodać jej otuchy.
- Czasami chciałabym żeby się martwili. - Wyszeptała, patrząc na księżyc za oknem.
- Przepraszam? - Nie zdziwił się, kiedy nie odpowiedziała. Nie miała ochoty na rozmowę. William chyba to wyczuł, bo nie odezwał się już więcej. To były dwie najgorsze noce w jej życiu, ale teraz chciała spać. Kiedy skończyła jeść wyślizgnęła się z jego objęć i położyła się we własnym łóżku. Nie myślała, że taka banalna czynność może sprawić taką radość. Okryła się kocem a wampir stanął obok łóżka.
- Chciałabyś żebym został? - Kiwnęła głową i od razy zamknęła oczy. Mogła chcieć spać, ale wizja zostania samej w pokoju ją przerażała. William usiadł na podłodze - Śpij aniołku - zasnęła prawie od razu. Była całkowicie wyczerpana. Jednak jej spokojny sen nie trwał długo. Śniło jej się, że znowu jest w ciemnej celi. Kiedy otworzyły się drzwi powoli wszedł do niej wampir. Miał obłęd w oczach i wysunięte kły. Rzucił się na nią, a gdy przebił jej szyję obudziła się z głośnym krzykiem. Usiadła na łóżku i potarła twarz dłońmi. Przez okno przebijały się promienie słońca. William musiał wyjść jakiś czas temu. Kiedy z nią zostawał, nigdy nie miała koszmarów. Sięgnęła po leżący przy łóżku telefon i zobaczyła, że jest już po dziewiątej. Rodziców już od dawna nie było w domu, a Daniel spał jak kamień. Zwlekła się z łóżka i zaczęła się ubierać. Kwadrans później siedziała w salonie i oglądała wiadomości. Nie zdążyła nawet zjeść jednej kanapki, kiedy usłyszała kroki na schodach. Kilka sekund później talerz z jedzeniem został jej zabrany sprzed nosa.
- Masz prawie szesnaście lat. Sam sobie rób śniadanie. - Warknęła, rzucając się na Daniela. Ten mierzył już ponad metr osiemdziesiąt, więc nie miała szans na odzyskanie kanapek. Żeby dodatkowo ją zdenerwować uniósł wysoko rękę z talerzem.
- Po co, jak ty mi je robisz? - Zamachnęła się aby uderzyć go w żebra, ale zdążył zrobić unik. Lani ruszyła w stronę wyjścia pokazując mu język i pobiegła do kuchni. Na swoje śniadanie zużyła resztkę dżemu, więc musiała zadowolić się płatkami z mlekiem. Otworzyła szafkę i zobaczyła, że zostały tylko te kukurydziane.
- Gdzie są czekoladowe? - Zapytała Daniela,który opierał się o futrynę i zjadał drugą kromkę.
- Zjadłem wczoraj.
- Mama nie była na zakupach? -Zapytała, gdy wlała resztkę mleka do misko. Brat uniósł brew na nutkę niedowierzania w jej głosie.
- A jak myślisz gdzie pojechała tak wcześnie? Miała dzisiaj zostać na noc u babci. Nie pamiętasz? A i wczoraj tata dostał wypłatę.- Lani wzruszyła ramionami i usiadła za stołem.
- Trudno- zamieszała łyżką w misce i wbiła wzrok w swoje śniadanie starając się nie myśleć o swojej mamie. Jeżeli, któreś z nich nie chodziło za nią i nie wyjmowało rzeczy z koszyka potrafiła kupić więcej niż mogła unieść. Miała tyle ubrań, że nie mogła przez cały rok ubierać się w inne ciuchy. Jednak od pewnego czasu razem z Danielem i ojcem zabierali rzeczy, kiedy nie patrzyła i zwracali je do sklepów. Jakiś czas temu zablokowali jej karty kredytowe, ale z rachunków wynikało, że założyła sobie kolejną.
- Mam do ciebie sprawę. - Powiedział po chwili siadając na stole.
- No?
- Przychodzą do mnie Jeremy i reszta chłopaków z drużyny. Mogłabyś zostać u Natalie na noc? - Z hukiem odłożyła łyżkę na stół. Daniel popatrzył na nią znad uniesionych brwi.
-Nie, nie mogę. - Sama myśl o wyjściu z domu przyprawiała ją o szybsze bicie serca. Nie miała zamiaru opuszczać bezpiecznego schronienia przez bardzo długi czas.
- Nawet nie pozwoliłaś mi dokończyć! Będę odwalał twoją część obowiązków przez tydzień. Przez dwa - dodał szybko widząc jej minę. - Nie bądź taka.
- Nigdzie nie idę. Mama wie, że zapraszasz znajomych?- Ich ojciec miał wrócić z delegacji dopiero w poniedziałek.
- Wie. A teraz czy możesz zadzwonić do swojej przyjaciółki i powiedzieć, że zostaniesz u niej na noc?
- Nie - wstała od stołu zostawiając prawie nietknięte śniadanie. O to jej chodziło, kiedy mówiła Willowi, że chciałaby żeby pamiętali. Wbiegła na piętro i zamknęła się w pokoju. Zasunęła zasłony i zaczęła szukać czekolady. Usiadła na łóżku i otworzyła ze sreberka tą z orzechami. Zanim zdążyła ułamać jedną kostkę Daniel zapukał do drzwi.
- Przynajmniej siedź u siebie w pokoju i nie wychodź dopóki nie wyjdą! - Sekundę później usłyszała jak trzaskają drzwi do jego pokoju, a po chwili w całym domu rozbrzmiała głośna muzyka. Lani zaczęła szukać swoich słuchawek żeby zagłuszyć łomot z pokoju obok. Nie wiedziała co ze sobą zrobić, więc wzięła się za czytanie I nie było już nikogo. Po kilku rozdziałach odłożyła książkę na półkę i włączyła jakąś komedie. Potrzebowała skupić się na czymś co nie było pełne przemocy i śmierci. Nie zwracała zbytnio uwagi na to co działo się na ekranie i zaczęła rozmyślać o tym co jej się przytrafiło. O porwaniu, dniu spędzonym w celi. Wbrew temu, że nadal trzęsła się na samą myśl o wczorajszym wieczorze musiała przyznać, że byłaby głupia gdyby nie wykorzystała tego w opowiadaniu. Od kiedy wymyśliła, że zostanie pisarką podejmowała próby napisania książki. Po pewnym czasie doszła do wniosku, że najpierw musi poćwiczyć na czymś łatwiejszym. Zaczęła pisać opowiadania, a kilka z nich wygrało szkolne konkursy. Nie narzekała na braki pomysłów. Jej wyobraźnia pracowała na najwyższych obrotach. Problem zaczynał się po kilku stronach. Wtedy kończyły jej się pomysły, a każde zakończenie wydawało się bez sensu. Miała trzy rozpoczęte prace, których w najbliższym czasie nie miała zamiaru ukończyć. Otworzyła nowy plik i zaczęła pisać. Napisała kilka zdań, po czym stwierdziła, że musi zjeść coś więcej niż trzy łyżki płatków. Zabrała ze sobą na górę dwie pomarańcze i jabłko. Do popołudnia udało jej się napisać prawie całą stronę, przy jednoczesnym oglądaniu Weroniki Mars i pisaniu z Natalie. Po piątej zaczęli schodzić się koledzy Daniela. Lani przez ściany słyszała śmiechy i głośną muzykę. Nie miała zamiaru wtrącać się w to co robili. Położyła się na łóżku, i spojrzała na zegarek. Było kilka minut po ósmej. Podłączyła telefon do ładowania i zabrała swoją piżamę. Nie miała zamiaru odkładać kąpieli na później. Wyszła z pokoju i skierowała się do sypialni rodziców, chciała zajmować im łazienki na korytarzu. Kiedy pół godziny później wróciła do pokoju William już tam był.
CZYTASZ
Mroczny opiekun
VampireLani Jones przyciąga kłopoty jak magnes. Wydaje się, że pokłady nieszczęść, które przypadają na jedną osobę wyczerpała już w wieku dziesięciu lat, ale ona wyrabia normę za całą rodzinę. Jej życie skończyło by się o wiele za szybko, gdyby nie William...