22.

5.1K 275 31
                                    

Siedziała w drugiej ławce od okna i nerwowo przygryzała długopis. Pierwsza lekcja miała zacząć się za pięć minut. Do klasy schodziło się coraz więcej osób. Wiedziała, że wszyscy się znają. Georgetown nie należało do największych miast. Jej rocznik liczył sto osób.   Lani patrzyła na kolejne osoby, które wchodziły do sali. Z każdą chwilą robiło się coraz głośniej. Większość osób śmiała się i przekrzykiwała jeden przez drugiego. Dziewczyna wzięła głęboki oddech i otworzyła zeszyt na pierwszej stronie i zaczęła kaligrafować swoje imię i nazwisko. Przerwało jej to ciche chrząkniecie. Długopis przejechał prawie po całej kartce, a Lani skrzywiła się lekko. Uniosła głowę i zobaczyła przysadzistą dziewczynę w okularach. 

- Mogę usiąść? - Wskazała na wolne krzesło obok niej.

- Tak, pewnie - wymruczała, zamykając zeszyt. Dziewczyna wyciągnęła dłoń w jej kierunku. 

- Jestem Maddie. 

- Lani - uścisnęła wyciągniętą rękę rumieniąc się jak burak. - Jestem nowa. 

- Wiem, wszyscy o tobie mówią. I o twoim bracie też. - Lani myślała, że nie może stać się bardziej czerwona, ale jednak jej się to udało. 

- Madison, dlaczego zawstydzasz naszą nową koleżankę? - Obie spojrzały w stronę chłopaka, który stanął obok ich ławki. Lani uśmiechnęła się niepewnie. 

- Nie zawstydzam jej tylko witam ją w naszej szkole skoro żadne z was nie wpadło na ten pomysł. - Wskazała dłonią na grupkę ludzi siedzącą z tyłu klasy. To oni śmiali się najgłośniej. Chłopak wzruszył ramionami i uśmiechnął się szeroko. 

- Cześć, jestem Keith. - Lani uścisnęła kolejną dłoń marząc żeby ten dzień się już skończył. 

- Lani - Keith krzyknął w stronę okupujących tylne rzędy osób i chwilę później została zapoznana praktycznie z całą klasą.  Jednak mało co mówiła za to reszta przekrzykiwała się wzajemnie i poklepywali ją po ramieniu. Przerwało to dopiero trzaśnięcie drzwiami. 

- Drodzy państwo wakacje się skończyły, więc musicie wrócić na swoje miejsca. - Dziewczyna odetchnęła z ulgą i spojrzała na stojącą przed tablicą kobietę. Była niska, tęga i z wyglądu przypomniała buldoga. Jeżeli to ona miała uczyć ją jednego z wiodących przedmiotów to Lani miała złe przeczucia. Złe przeczucia nasilały się z każdą mijającą lekcją. Chociaż wszyscy byli dla niej mili, czuła się nie na miejscu. Maddie uczęszczała z nią prawie na wszystkie zajęcia. Lani doceniała to, że dziewczyna chciała się z nią zaprzyjaźnić. Pomagała jej odnaleźć sale, zaprosiła do stolika podczas obiadu. 

- Jak ci się podoba w Georgetown? 

- Tak na prawdę, to jeszcze niewiele widziałam. - To była najbardziej dyplomatyczna odpowiedź na jaką było ją stać. Georgetown nie było urokliwym miasteczkiem, było po prostu zwyczajne. Po za tym brakowało jej plaży i oceanu. 

- W tą sobotę będzie festiwal. Świętujemy zakończenie lata. Przyjdziesz? To świetna okazja żeby poznać naszą miejscowość. - Po pięciu minutach Lani zorientowała się, że Maddie ma lekkiego bzika na punkcie tego festynu. Opowiedziała jak będzie wyglądał ten dzień i kto będzie jak ubrany. 

- Będę musiała się spytać rodziców. 

- Ach tak, oczywiście oni też są zaproszeni. Tak samo jak twój brat. - Obie popatrzyły na przeciwległy kąt stołówki. Daniel, jak zawsze, łatwo odnalazł się w nowej sytuacji. Od razu znalazł sobie nowych znajomych i zabawiał ich rozmową. - Wszyscy mieszkańcy są zaproszeni - dodała, lekko się rumieniąc. 

- Na pewno przyjdzie. - Lani była pewna, że jej matka będzie zachwycona ideą festynu. Sama nie była pewna co ma o tym myśleć. 

- To świetnie! Jaki przedmiot masz teraz? - Zapytała, upijając łyk coli. Lani wyjęła z plecaka kartkę i spojrzała na plan lekcji. 

Mroczny opiekunOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz