8.

7K 466 32
                                    

- Kevin organizuje w piątek ognisko. Cały rocznik jest zaproszony. Idziemy. - Natalie konspiracyjnie wyszeptała jej do ucha podczas angielskiego. To była ostatnia lekcja w tej szkole. We wrześniu zaczynali liceum. 

- Nie wiem, nigdy nie lubiłam Kevina. - Lani oderwała wzrok od ekranu, na którym wyświetlano właśnie film o Lincolnie. Dyskusja z Natalie na ten temat była bez sensu. Żyła tym ogniskiem od dwóch tygodni. Planowała co ubierze i co powie rodzicom. Mówiła, że to będzie jej pierwsza prawdziwa impreza w życiu. Kevin już zapowiedział, że jego starszy brat załatwi alkohol. Przyjaciółka już zmarszczyła brwi i posłała jej oburzone spojrzenie. 

- Nie żartuj. Jedyna taka okazja. Nie bądź taka sztywna.

- Zapytam mamę.- To nie jej matka musiała wyrazić zgodę. William był w Los Angeles od tygodnia i miała wrażenie, że im jest starsza tym bardziej opiekuńczy się staje. Podejrzewała, że nie puści jej samej. Niezbyt chciała iść na to ognisko, ale nie mogła zawieść przyjaciółki. Po prostu będzie musiała do niego zadzwonić. Natalie uśmiechnęła się szeroko. 

- Może będą z ciebie ludzie. - Poklepała ją po ramieniu na co Lani cicho parsknęła. Nie zdążyli dokończyć filmu, do końca zostało im może pięć minut. Kiedy zadzwonił dzwonek Lani i Natalie zabrały swoje torby i wyszły na korytarz. W środę kończyli wyjątkowo późno, więc nie było na nim zbyt wielu osób. Otworzyły swoje szafki i zaczęły wyciągać z nich swój dobytek. Lani robiła to systematycznie od tygodnia, więc zostały jej tylko buty na WF i dwa zeszyty. Natalie właśnie ledwie domknęła swoją torbę, a nie było widać żeby ubyło jej czegokolwiek z szafki. 

- Nie wiem jak to się stało. -Mruczała, wyciągając trzecią parę okularów przeciwsłonecznych. Lani podeszła do niej i zajrzała do środka. 

- Może Jules po ciebie przyjedzie? 

- Spotyka się z Mattem, muszę wracać autobusem. 

- Spakuj się do mojej torby i możemy pojechać do mnie. -Lani patrzyła jak twarz Natalie rozjaśniła się w uśmiechu. Dziewczyna zaczęła z rozmachem wrzucać kolejne rzeczy z szafki.

- Twoja mama się zgodzi? - Zapytała wciskając buty do środka. 

- Pewnie - Lani dźwignęła ciężką torbę i powolnym krokiem skierowała się do wyjścia. Natalie dreptała za nią szukając telefonu.

- Stop! Nie mogę znaleźć komórki.

- Nie możesz tego zrobić u mnie w domu? Pewnie masz ją na samym dnie. Poczekaj. - Sięgnęła po swój telefon i podała go przyjaciółce. - Zadzwoń z mojego. - Natalie przyjęła go z wdzięcznością i wystukała numer  swojej mamy. Skończyła rozmawiać, kiedy wyszły na zewnątrz. Od razu uderzyła w nie fala gorącego powietrza. Przeszły kilka kroków i już były na osiemdziesiątej piątej ulicy. Teraz musiały nią iść ponad dwa kilometry. Szybko znalazły bardziej zacienioną stronę chodnika i ruszyły w stronę numeru sto trzydzieści. Szły powoli, a Natalie cały czas mówiła o ognisku. Lani uśmiechała się pod nosem i próbowała ułożyć sobie gotową przemowę na wieczór.

- Mamo! Natalie przyszła w odwiedziny!- Krzyknęła, wchodząc do środka. 

- Dzień dobry!

- Dzień dobry, ale bądźcie dzisiaj cicho.  

Lani pociągnęła przyjaciółkę na schody i otworzyła drzwi do swojego pokoju. Jej matka przyzwyczaiła się do ciągłych wizyt Natalie, tak samo jak do tego, że Lani spędzała u przyjaciółki całe dnie. Zwłaszcza w trakcie wakacji praktycznie mieszkały u siebie na wzajem. 

-Nie spytałaś jej czy możesz iść do Kevina. -Powiedziała Natalie, siadając na łóżku.

- Zapytam później. Obiecuję - dodała widząc uniesioną brew przyjaciółki. - Obiecuję. 

- Dobrze już dobrze- uniosła ręce w geście poddania. - Ale dopilnuje żebyś to zrobiła. - Wycelowała w nią palec i zaczęła szukać komórki. Lani włączyła laptopa i kliknęła na ich playlistę gdzie piosenki Nirvany, Pearl Jamu i Green Day  przeplatały się z Katy Perry, Rihanną i Beyonce. 

- To jak zamierzasz spędzić wakacje? - Lani usiadła obok niej i wyciągnęła czekoladę z szafki nocnej. Przełamała ją na pół i podała część Natalie.

- Hmm z tobą. Jedziemy do twoich dziadków do San Diego na dwa tygodnie, a potem mamy listę filmów, które mamy obejrzeć... -zaczęła wymieniać, aż do chwili gdy przyjaciółka uderzyła ją poduszką. 

- Wiem, głupie pytanie. Lepiej powiedz co założysz na to ognisko...

                                                                                    ***

Kiedy wróciła do sypialni po tym jak po tym jak odprowadziła Natalie do samochodu. Jej siostra niezbyt chętnie zgodziła się aby ją odebrać.  William siedział na krześle przy biurku i przeglądał leżącą na nim książkę. Gdy zamknęła za sobą drzwi wstał. 

-Jak było w szkole?

- Nudno -Lani objęła go rękoma w pasie i położyła głowę na jego piersi. Will nachylił się i pocałował ją w czubek głowy. Sięgała mu zaledwie do mostka i raczej nie miała szans na nagły skok wzrostu. Będzie miała najwyżej metr sześćdziesiąt. - Muszę iść na kolację. - Powiedziała, odsuwając się od niego. 

- Będę czekał- musnął ustami jej czoło i pozwolił jej zejść na dół. Nawet tutaj czuł zapach pieczeni i podsmażonych ziemniaków. Lani zostawiła go samego, a on usiadł na łóżku i zamknął oczy. Mógł sobie wyobrazić, że siedzi na dole i bierze udział w ich kolacji. Słyszał każde wypowiadane słowa tak wyraźnie jakby przebywał z nimi w jednym pokoju. Matka Lani chwaliła się czymś co kupiła na eBayu, ojciec narzekał na rosnące wydatki, a Lani z Danielem prawie się nie odzywali. Dziewczyna starała się zjeść jak najszybciej. Kilka minut później usłyszał jak wbiegała po schodach. 

- Chciałabym z tobą porozmawiać...

- Nie zabiorę cię do Nowego Jorku w te wakacje. Może za dwa lata -Pięć lat temu obiecał, że zabierze ją do tamtego miasta. Od tamtego momentu nie pozwoliła mu o tym zapomnieć. 

- Nie o tym -Lani stanęła na środku pokoju i zażyła ręce na piersi. - Idę w piątek na ognisko z moim rocznikiem...- William uśmiechnął się i pokręcił głową. Lani znała ten uśmiech,  wcale nie oznaczał nic dobrego. 

- Nie idziesz - dziewczyna pokręciła głową. 

- Idę na ognisko razem z Natalie.

- Słyszałaś co powiedziałem? 

- Słyszałeś co powiedziałam? Idę na to ognisko. - Jeszcze pięć minut wcześniej nie była pewna czy chcę iść, ale teraz już wiedziała. 

- Nie powinnaś wychodzić po zmroku.

- To głupie.

- Ciesze się, że się zgadzamy. 

- William! Pójdę z Natalie, nic mi się nie stanie. Proszę! -  Przeciągnęła ostanie słowo i spojrzała mu prosto w oczy.  Wampir popatrzył na nią uważnie. Było ciężko odmówić jej czegokolwiek, gdy tak na niego patrzyła. 

- Powiedzmy, że możesz iść. Ale będziesz na siebie uważać. 

Mroczny opiekunOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz