- Jesteś gotowa? - Popatrzył na zegarek i zauważył, że zostały im dokładnie trzy minuty. Na szczęście przyjęcie odbywało się na pierwszym piętrze tego budynku.
- Nie mogę zapiąć sukienki. - Wyszła z sypialni w długiej, niebieskiej sukience, która była dopięta tylko od połowy.
- Okej, odwróć się. - Zapiął jej sukienkę i poprawił włosy.
- Jesteś zdenerwowany - powiedziała, bez trudu wyłapując jego nastrój. Wiedziała, że to przez fakt iż jest jego bratnią duszą. Gdy się skupiła potrafiła wyczuć jego emocje.
- Tak, muszę ci coś powiedzieć. - Odkładał ten moment tak długo jak tylko mógł. Jednak wiedział, że na tym przyjęciu Lani dowiedziałaby się co robi. Wolał żeby poznała prawdę od niego. - Wiesz, że pracuje w czymś na kształt wymiaru sprawiedliwości.
- Tak.
- Ale nie wiesz co dokładnie robię. - Miał lata żeby przygotować się na tą rozmowę, ale i tak był zdenerwowany. - Nazywają mnie zbrojnym ramieniem sprawiedliwości. Kiedy któryś z wampirów zostanie skazany ja wykonuje wyrok.
- Jesteś katem.
- Tak - był zaskoczony jej reakcją. Była spokojna i tylko nieznacznie zbladła.
- Evan powiedział mi, kiedy byłam w Los Angeles na sylwestra. -Po raz kolejny tydzień spędziła u Natalie. Pomimo tego, że prawie codziennie rozmawiały to i tak brakowało im bezpośredniego kontaktu. Dlatego Lani w końcu wybłagała u rodziców możliwość wyjazdu do Kalifornii. Lani praktycznie cały czas spędziła ze swoją przyjaciółką, ale nie mogła nie spotkać się z Evanem. Wtedy powiedział jej czym zajmuje się William. Miała kilka tygodni żeby przetrawić tę wiadomość.
- I jak się z tym czujesz? -W tym momencie cieszył się, że Evan został w Los Angeles. Inaczej chyba by go zabił. Jego syn zawsze miał za długi język, ale William prosił go żeby nie rozmawiał z Lani na ten temat. Sam chciał to zrobić.
- Evan wytłumaczył mi, że wasz świat działa inaczej niż mój. - Chciała zapleść ręce na piersi, ale bała się że pomnie sukienkę. - A po za tym jestem twoją bratnią duszą. Nie wiem, czy w ogóle mogłabym cię nienawidzić.
- Powinniśmy już iść. - Wyciągnął rękę w jej stronę, a ona ujęła ją bez wahania. Gdy szli do windy William obrzucił ją uważnym spojrzeniem. Ostatnio nie mógł się nadziwić jak bardzo wyrosła. Zdawało mu się, że dorośleje z każdym dniem. Nie tylko pod względem wyglądu, ale też zachowania.
- Mówiłeś, że Andriej ma bratnią duszę w moim wieku? - Zapytała, gdy zjeżdżali na dół.
- Tak, ma na imię Nicole i ma chyba siedemnaście lat. - Nigdy jej nie widział, chociaż w Nowym Jorku bywał wielokrotnie. Wiedział, że Andriej odnalazł swoją bratnią duszę mniej więcej w tym samym czasie co on.
- Więc...
- Więc będzie jedyną osobą w twoim wieku i miło będzie jeśli się z nią zaprzyjaźnisz.
- Postaram się. - Nie lubiła tłumów i z wielką ulgą przyjęła wiadomość, że na przyjęciu będzie osoba w podobnym wieku. Wiedziała, że przy Williamie jest bezpieczna, ale i tak czuła się nieswojo na myśl o dziesiątkach wampirów, jakie miały być obecne.
Kiedy weszli do wielkiej sali, Lani mocniej ścisnęła rękę Williama. Ten uśmiechnął się do niej i położył jej dłoń na przedramieniu. Była przytłoczona ogromem i bogactwem pomieszczenia. Wyglądało całkowicie inaczej niż reszta hotelu. Jakby ktoś przeniósł salę z barokowego pałacu i umieścił ją w nowoczesnym wieżowcu. Lani była tym zachwycona. William musiał ją lekko szturchnąć, bo stanęła jak wryta parząc na kryształowe żyrandole, marmurowe posągi w niszach na ścianach i ogromny fresk na suficie.
CZYTASZ
Mroczny opiekun
VampireLani Jones przyciąga kłopoty jak magnes. Wydaje się, że pokłady nieszczęść, które przypadają na jedną osobę wyczerpała już w wieku dziesięciu lat, ale ona wyrabia normę za całą rodzinę. Jej życie skończyło by się o wiele za szybko, gdyby nie William...