11.

7.1K 451 19
                                    

Rzucił ciałem chłopaka na ziemię i wytarł usta dłonią. Od dawna nie wypił tyle krwi co dzisiaj, ale wściekłość zwiększyła jego apetyt. Kiedy zostawił Lani bezpieczną we własnym domu, wrócił żeby zająć się siostrą jej przyjaciółki. Jednak na to jeszcze czekał. Jules, jak nazwała ją Lani, miała przyjechać dopiero o pierwszej, a dopiero dwunasta. Szybko odnalazł wyrostków, którzy chcieli ją skrzywdzić. Jeden z nich właśnie dobierał się do jakiejś upitej dziewczyny. Odciągnął go od niej, nie przejmując się jego opuszczonymi spodniami. Trzymając go za podkoszulek, zawlókł do lasu. Zauroczony, nie wyrywał się i nie krzyczał. William kazał mu tylko czuć strach. Chciał żeby bał się tak bardzo jak Lani wtedy. Dopiero, kiedy w oczach chłopaka zalśniła panika William wgryzł się w jego szyję. Pozwolił żeby ciepła krew spłynęła w dół jego gardła. Ostatkiem sił oderwał się od gardła młodzika i rzucił go pod nogi. Chłopak był nieprzytomny, ale żył. Chwilę później z drugim zrobił to samo. Teraz patrzył na dwa ciała leżące u jego stóp i poczuł obrzydzenie pomieszane z wściekłością. Nie lubił tracić kontroli, takie ataki były specjalnością Josepha. Zostawił nieprzytomnych nastolatków i wrócił do swojego samochodu. Czekał przez dwie godziny. Przez ten czas zdążył wysłuchać całej audycji poświęconej Billie Holliday. Zamknął oczy  i czekał na pojawienie się czerwonego chevroleta. Uchylił powieki, kiedy usłyszał przejeżdżający samochód.  Z auta wysiadła dziewczyna w okolicach dwudziestki. Słyszał jak przeklina pod nosem i próbuje dodzwonić się do siostry. Kręciła się w miejscu, a on czuł od niej zapach strachu. Pozwolił się jej zamartwiać jeszcze przez chwilę. Miała ich pilnować, a pojechała Bóg wie gdzie. Trzasnął drzwiami i podszedł do niej powoli. Odwróciła się do niego i zastygła w przerażeniu. 

- Ty jesteś Jules? 

- Tak. - Wykrztusiła po chwili, wpatrując się w niego przepełnionymi strachem oczami. 

- Czekasz na siostrę i jej przyjaciółkę?  

- A co panu do tego? - Uniosła wysoko brodę i próbowała tym zamaskować swoją niepewność. 

- Bo kilka godzin temu zwiozłem twoją pijaną jak bela siostrę do domu. A Lani prawie została zgwałcona przez jakiś dwóch gówniarzy. - Zanim Jules zdążyła krzyknąć, William chwycił jej twarz w dłonie i spojrzał prosto w oczy. 

- A teraz zapomnisz co powiedziałem. Zapomnisz, że mnie spotkałaś. Będziesz pamiętać, że przywiozłaś Lani i Natalie bezpiecznie do domu. Jednak poczucie winy nie zniknie, cały czas będzie z tobą, a ty nie będziesz wiedziała dlaczego. 

 Dziewczyna apatycznie pokiwała głową i wsiadła do samochodu. William obserwował jak odjeżdża i sam ruszył w stronę Los Angeles.

                                                                                              ***

Lani wykąpana siedziała na łóżku i szczelnie otuliła się kocem. Okno było otwarte i wiatr wtłaczał do środka rozgrzane powietrze, ale jej i tak było zimno. Dopiero teraz doszło do niej co mogło się stać na tym ognisku. Kiedy szła do łazienki spotkała mamę i powiedziała, że wróciła wcześniej. Ta kiwnęła tylko głową bardziej zainteresowana promocją sukienek na AliExpress. Odkąd odkryła tą stronę prawie codziennie do ich domu przychodziły paczki. Victoria kupowała wszystko co wpadło jej w ręce, nie patrząc na debet na karcie. Nie zauważyła, że Lani ma brudne spodnie i podkoszulek poplamiony krwią, ale tak było lepiej. William nie będzie musiał czyścić jej pamięci. Położyła głowę na poduszce i próbowała zasnąć. Wpatrywała się w cienie na ścianach i poczuła, że serce zaczyna jej bić szybciej. Zapaliła światło przy łóżku i od razu poczuła się lepiej. Jednak niepokój nie zniknął, nadal czaił się w ciemnych zakamarkach pokoju. Leżała tak bardzo długo bojąc się zamknąć oczy aż w końcu usłyszała jak William wchodzi do środka. 

- Jeszcze nie śpisz? 

- Nie mogę zasnąć. - William zajął miejsce obok i chwycił jej dłoń. Splótł ich palce, a ona oparła głowę na jego ramieniu. 

- Spróbuj. Widzę, że jesteś zmęczona. - Przez chwilę siedzieli w milczeniu. Jednak Lani nie potrafiła utrzymać takiego stanu rzeczy zbyt długo. 

- Dlaczego nie jesteś na mnie zły? - Odwróciła się w jego stronę i spojrzała w oczy. Wampir westchnął i pogłaskał ją po policzku. 

- Nie jestem zły na ciebie, bo to nie była twoja wina. Nie zmienia to faktu, że nie pójdziesz więcej na taką imprezę. 

- Wiem - odetchnęła i wsunęła się na jego kolana. Objął ją ramionami i przycisnął do swojej piersi. William oparł brodę na czubku jej głowy i spojrzał na leżącą na szafce nocnej książkę.

- Eragon? 

- Mhm - sięgnął po książkę i otworzył w miejscu, gdzie znajdowała się zakładka. Zazwyczaj Lani zasypiała mniej więcej po dwóch rozdziałach. Jednak tym razem musiał przeczytać ponad sto stron zanim jej oddech zaczął być spokojny i miarowy. Siedział tak przez dobrą godzinę, bojąc się że gdy wstanie to Lani się obudzi. Wyszedł dopiero wtedy gdy miał pewność, że głęboko śpi. Do wschodu słońca miał jeszcze sporo czasu, ale musiał porozmawiać z Evanem.

Mroczny opiekunOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz