Brodziła w ciepłej wodzie po kostki i obserwowała jak światło księżyca mieni się na powierzchni oceanu. William zmusił ją do wyjścia z domu. Powiedział, że nie może siedzieć w środku przez cały czas. Chciała mu udowodnić, że może, ale przekupił ją czekoladowymi lodami sprzedawanymi przy promenadzie. Zirytowana tym, że na jej słabe strony przebrała się w czarne trzy czwarte spodnie i podkoszulek z biało-zielone pasy. Do tego ubrała sandały, które teraz niosła w jeden ręce. O tej porze roku w Los Angeles kręciło się mnóstwo ludzi, więc William zabrał ją później w bardziej odosobnione miejsce. Teraz musiała uważać na ostre kamienie, które w tej części wybrzeża mieszały się ze piaskiem, który wydawał się czarny. Wampir siedział na brzegu i uważnie ją obserwował. Czuła jego spojrzenie na plecach. Początkowo bała się opuścić bezpieczne cztery ściany, ale nad oceanem zawsze się odprężała. Nagle usłyszała chrzęst piasku, a chwilę później plusk. William stanął za nią i położył ręce na jej ramionach.
- Próbowałem siedzieć tam sam, ale nie mogę, kiedy się do mnie nie odzywasz. - Wzruszyła ramionami i weszła krok dalej. - Wiem, że cię zawiodłem. Dwa razy w tak krótkim czasie, ale proszę nie bądź na mnie zła.
- Nie jestem - mruknęła i kopnęła nogą rozpryskując wodę.
- Jak uważasz. - Oparł podbródek na czubku jej głowy i patrzył na księżyc. Lani nie mogła już dłużej wytrzymać.
- Nie jestem zła na ciebie. Tylko na siebie. - Powiedziała to bardzo szybko i od razu tego pożałowała. William zastygł na moment, a sekundę później gwałtownie ją odwrócił. Powoli uniosła głowę i zobaczyła ogromy szok wymalowany na jego twarzy.
- Dlaczego, na miłość boską miałabyś być na siebie zła, Lani? - Pogłaskał jej policzek, a ona poczuła jak spływają po nim łzy.
- Bo jestem słaba i żałosna...- chciała powiedzieć coś więcej, ale rozpłakała się na dobre. Wampir przyciągnął ją do swojej piersi i pocałował w czubek głowy.
- Nie mów tak, nigdy tak o sobie nie mów. - Przeniósł dłonie na jej talię i podniósł ją do góry. Położyła twarz w zagłębieniu jego szyi, ale nadal nie przestała płakać. Usiadł na kocu, który wcześniej rozłożył i odsunął ją od siebie. Wsunął dwa palce pod jej podbródek i spojrzał prosto w oczy. - Oddychaj spokojnie. - Kiwnęła głową i po kilku chwilach spazmy zamieniły się w równomierne wdechy i wydechy. - Już lepiej?- Uśmiechnął się lekko, choć czuł jakby ktoś położył mu na piersi kilkutonowy ciężar.
- Jetem beznadziejna - wymruczała, wycierając sobie policzki. Wampir pokręcił głową w zamyśleniu i ujął jej twarz w dłonie.
- Dlaczego tak myślisz? - Spuściła oczy i pociągnęła nosem. Jeszcze kilkanaście sekund wcześniej chciała powiedzieć mu wszystko. Teraz czuła się jak idiotka.
- Nie ważne - chciała zejść z jego kolan, ale jej na to nie pozwolił.
- Dla mnie ważne.- Już wiedziała, że nie odpuści aż nie powie mu całej prawdy. Na jej nieszczęście Will miał wbudowany wykrywacz kłamstw i każda próba krętactwa od razu wychodziła na jaw.
- Mogę pisać o bohaterach, którzy walczą ze złem, wychodzą z każdych kłopotów. A sama jak przychodzi co do czego zamieniam się w kamień i potrafię tylko płakać. - William pocałował ją w czoło.
- Uwierz mi, że nie ma zbyt wielu autorów, którzy zachowują się jak postacie, które stworzyli. - Lani chciała coś powiedzieć, ale nie dał jej dojść do słowa.- Po za tym z tamtym chłopakiem poradziłaś sobie całkiem nieźle.
- Nie prawda - zsunęła się z jego kolan i usiadła obok. Oddałaby bardzo dużo żeby zapomniał o tej rozmowie i nie drążył więcej.
- Prawda. To, że się boisz nie znaczy, że jesteś słaba. - Kiwnęła głową mając nadzieję, że jeżeli przyzna mu racje to jej odpuści. I tak czuła się lepiej nie dusząc tego w sobie.
- Will, możemy wrócić do domu? - Wampir popatrzył na nią uważnie. Nie podobało mu się to, że zmieniła temat. Jednak rozumiał, że trudno jej o tym mówić.
- Za chwilę. Mówisz, że jesteś strachliwa i beznadziejna, ale nie znam drugiej osoby, która w wieku pięciu lat nie uciekła na mój widok z krzykiem. Niektórzy mają po kilkaset lat i mają ochotę to zrobić. - Udało mu się wywołać lekki uśmiech na jej twarzy. Jeszcze przez kilka minut w milczeniu patrzyła na wodę.
- Idziemy? - Zapytała po chwili.
- Dobrze, chodźmy. - Wstał i otrzepał nogi z piasku. Lani postąpiła podobnie do niego. William zwinął koc i chwycił ją za rękę. Splótł ich palce razem i pozwolił jej prowadzić. Szli w dół plaży powolnym tempem. Lani uważnie patrzyła pod nogi starając się mijać leżące na piasku kamienie. Nie popędzał jej, sam ciesząc się spokojem i odgłosami oceanu. Kiedy doszli do stromego klifu, nad którym mieściła się droga i parking Lani zatrzymała się i zaczęła ubierać buty.
- Mogę cię wnieść. - Powiedział obserwując jej zmagania ze sprzączką w jednym z sandałów.
- Nie musisz. - W końcu poradziła sobie z opornym zapięciem i zaczęła wchodzić po wykutych w skale stopniach. Mocno trzymała się poręczy i starała się nie patrzeć w dół. Jej lęk wysokości nie zmniejszył się ani odrobinę. Chwilę później stała przed jego samochodem i czekała aż znajdzie kluczyki. Kiedy usiadła na siedzeniu pasażera, a William odpalił silnik zadała pytanie, które gryzło ją odkąd wróciło jej logiczne myślenie. - Will, co stanie się z tymi wampirami? - Kątem oka zauważyła jak William zacisnął palce na kierownicy, a oczy przez moment stały się czerwone.
- Na prawdę chcesz wiedzieć?
- Mhm - Lani wykorzystała chwilę ciszy na zmianę stacji radiowej. W tym jednym całkowicie się różnili. Ona tak samo jak Daniel słuchała rocka, podczas gdy on wolał jazz.
- Zostaną postawieni przed wampirzym sądem. - Powiedział, skupiając się na drodze.
- Evan mówił, że w nim pracujesz.
- Evan za dużo mówi. - W myślach wymienił dziesięć powodów, dla których warto było zostawić młodego wampira przy życiu. To co robił miało pozostać dla niej tajemnicą przynajmniej przez jakiś czas. Mówił jej o wszystkim, tylko nie o tym.
- Nigdy mi nie mówiłeś czym się zajmujesz. - Spojrzał na nią i zastanowił się co się stało z kruchą dziewczyną, która wypłakiwała się mu w ramię. - Zużyłam swój zapas łez na najbliższe pół roku. Teraz jestem ciekawa. - Odpowiedziała na niezadane pytanie. Po raz kolejny uświadomił sobie, że ich więź, choć jeszcze nie pełna, działa w obie strony. Lani też wyczuwała jego nastrój.
- Powiem ci. Kiedyś - wydęła wargi, ale nie nalegała. Miała zamiar to od niego wyciągnąć w najbliższej przyszłości.
CZYTASZ
Mroczny opiekun
VampireLani Jones przyciąga kłopoty jak magnes. Wydaje się, że pokłady nieszczęść, które przypadają na jedną osobę wyczerpała już w wieku dziesięciu lat, ale ona wyrabia normę za całą rodzinę. Jej życie skończyło by się o wiele za szybko, gdyby nie William...