III: Czerwona róża

4.5K 440 62
                                    

Wtedy znów zagościła we mnie nadzieja. Nie darzyłem tego wariata sympatią. Nawet więcej, nie znosiłem jego plugawego widoku i czułem do niego wybitną niechęć, ale nie mogłem zaprzeczyć temu, iż rozjaśnił mi nieco w głowie samym swoim pojawieniem się na horyzoncie. Wpadłem na pomysł poproszenia go o pomoc, w związku z wyciągnięciem ze mnie duszy. W pojedynkę nie byłem w stanie tego dokonać. Z drugiej strony - duma nie pozwalała mi go zawołać. W milczeniu czekałem, aż dojrzy mnie w tłumie i w zasadzie nie zajęło to dużo czasu. Gdy Grell skończył ciąć niesforne klisze, uniósł głowę, niemal natychmiast rejestrując wzrokiem moją obecność.
- Chyba od wieków cię nie widziałem! - zapiszczał niezadowolony, odciągając mnie nieco na bardziej na bok. - Gdzieś zniknął? Zamartwiałem się straszliwie, nie widząc mojego Sebusia w okolicy!
- Zakończyłem kontrakt - odparłem rzeczowo, nie zaszczycając go nawet jednym spojrzeniem.
- Wspaniale! Domyślałem się właśnie! Wreszcie ten bachor tobą nie pomiata? Czekałem na tę chwilę wręcz z utęsknieniem! - ożywił się nieco mój rozmówca, słysząc to, co powiedziałem. - Czy to jednak nie znaczy, że nie powinieneś już tutaj być?  

Zdziwiłem się, że nawet on lepiej wiedział, gdzie powinno być moje miejsce. Bolało mnie to, iż miał zupełną rację. Zwiesiłem głowę i słabo nią potrząsnąłem, co miało stanowić kulawe potwierdzenie. Sam shinigami wyczuł zmianę w moim zachowaniu i podszedł bliżej, próbując złapać kontakt wzrokowy, jednak słabo mu się to udawało.
- Mam do ciebie sprawę - westchnąłem po jakimś czasie, będąc już zmęczonym uchylaniem się przed świdrującymi, zielonymi oczami boga śmierci. - Dotyczy właśnie mojego kontrahenta - dodałem, zmuszając się do większej ilości słów, jednak sam nie byłem zadowolony ze swojego ówczesnego sposobu precyzowania.
- Willuś dobrze wie. Nie ma co się denerwować - wzruszył ramionami, mylnie odbierając to, co chciałem powiedzieć. Nawet jeżeli Spears byłby niezadowolony z moich poczynań, jego osoba nie obchodziła mnie przecież wcale. Gdy pokiwałem przecząco głową, dając znak, że błędnie wszystko zinterpretował, Grell uwiesił się na mojej szyi. - A więc o cóż ci może chodzić, Sebastianku? Wiesz, że zawsze i wszędzie jestem do twojej dyspozycji.
- Zaprowadzę cię do piekła. Tam jesteś mi potrzebny - odpowiedziałem, próbując uwolnić się z jego uścisku.
- Piekła? Przecież ktoś taki jak ja nie ma tam wstępu! - zmieszał się, spoglądając na mnie ze zdziwioną miną. - Poza tym my nie powi-...!  

Nie dałem mu dokończyć zdania. Zanim zdążył cokolwiek więcej powiedzieć, pociągnąłem go za nadgarstek, przez co skutecznie oderwałem go od kolejnych wywodów na temat kontaktów demonów z shinigami. Co prawda, przez ten gest, naraziłem się na jego irytujące piski, jaki to jestem brutalny i że takie zachowanie niesamowicie trafiło w jego gust. Od tego żałosnego, miłosnego pierdolenia czerwonowłosego zrobiło mi się niedobrze, ale jakoś przezwyciężyłem niesmak i sprowadziłem go do piekielnego zamczyska. Otworzyłem drzwi i niedelikatnie odepchnąłem Grella od siebie, bo przyssał się do mnie niczym pijawka. Ten nie złapał równowagi w stosownym czasie i przewrócił się tuż za progiem. Chwilę potem przyłożył teatralnie rękę do czoła i bełkotał coś o jego fantazjach, związanych ze mną, co puszczałem mimo uszu. Desperacko potrzebowałem kogoś, kto znał się na duszach. Zmierzyłem go wzrokiem, pragnąc tym przywołać Sutcliffa do porządku.
- Powiedzmy, że zgodzę się na pewne ustępstwa. W zamian za przysługę - skwitowałem, czując wyższość nad naiwnym, zauroczonym shinigami. - Wspomniane ulgi określę później, kiedy wykonasz już wszystko, czego potrzebuję.
- I będę mógł cię pocałować? - zapytał, a jego oczy wręcz zalśniły.
- Masz wyciągnąć ze mnie duszę mojego panicza. Naturalnie, jeżeli jest to jeszcze możliwe - kontynuowałem, udając, że nie słyszałem jego odrażającego pytania.  

Rzeczowym przedstawieniem sprawy chciałem ostudzić słomiany zapał czerwonowłosego boga śmierci. Znając go, prędzej zemdlałby ze szczęścia, gdybym faktycznie się zgodził. Chociaż ze względów bezpieczeństwa, lepiej było uważać. Mógłbym się straszliwie przeliczyć, a nie w głowie leżało mi całowanie kogokolwiek. Tym bardziej tak szkaradnego shinigami. Popatrzyłem na niego z politowaniem, kiedy ten, w lekkiej panice, przetwarzał to, co powiedziałem. Parę razy dopytał się, czy dobrze zrozumiał moją wypowiedź, na co kiwałem głową.
- Po co ci jego dusza? Przecież to niebezpieczne! - pisnął, poprawiając swoje czerwone okulary. - To mogłoby wymazać nawet twoje istnienie, jeżeli szybko nie zawiążesz kolejnego paktu. Zdechniesz z głodu, a ja nie przyłożę do tego ręki! Nie zabiję swojego Sebusia!
- Nie musisz wiedzieć. Po prostu chcę, byś ją wyciągnął i włożył na powrót do ciała. Choruję przez niego i chcę się pozbyć niewygodnych objawów. Co do następnych kontraktów, nie powinno to zaprzątać twojego umysłu. Umiem o siebie zadbać - odparłem nieco obrażony, odpowiadając zgodnie z prawdą.

Ciel był moją chorobą umysłu. Dręczył mnie po śmierci niemożliwie i chciałem, aby wszystko wróciło do normalności. Co prawda, zawsze mogłem skłamać niewygodnemu shinigami, jednak tak długo mówiłem samą prawdę, że chyba odzwyczaiłem się kłamać. Dodatkowo musiał on wiedzieć, czego od niego oczekiwałem. Czerwony żniwiarz dopiero w tamtym momencie pozbierał się z posadzki piekielnego holu i otrzepał swój płaszcz, który był w tym samym kolorze, co jego długie włosy. Gość zamyślił się nieco, krążąc po pomieszczeniu. Robił przy tym delikatny hałas, w postaci stukania obcasami o podłogę. Za którymś uderzeniem zaczęło mnie to zwyczajnie drażnić. W wypadku, gdyby nie umiał mi pomóc, wolałbym po prostu nie tracić czasu i wiedzieć to natychmiastowo, eskortując go prosto do Londynu.
- Jeszcze nic podobnego nie robiłem. To może się źle skończyć - przekonywał mnie dalej, chociaż po samej jego minie widziałem, iż doskonale wiedział, że byłem nieugięty. - Mógłbym polecić ci kogoś innego, kto zrobiłby to umiejętnie. Oczywiście w zamian za ustępstwa, o których mówiłeś wcześniej - dodał i zachichotał, rumieniąc się przy tym nieznacznie.

Broken Glass || KuroshitsujiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz